Odpływ wiernych z Kościoła to trend, który widzimy nie tylko w Polsce. Dzieje się to w całej Europie, zwłaszcza w ostojach katolicyzmu na Starym Kontynencie. Ostatnio jest szczególnie widoczny u zachodnich sąsiadów Polski – w Niemczech. To efekt skandalu wokół kardynała Woelkiego. Ale nie tylko.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jak podaje Deutsche Welle, w sądzie rejonowym w Kolonii padł serwer, gdyż liczba chętnych do wystąpienia z Kościoła katolickiego przekroczyła jego wydolność. Sąd oferuje 1000 terminów miesięcznie, ale zapotrzebowanie w diecezji kolońskiej było znacznie wyższe. Od marca sąd ma oferować chętnym dodatkowych 500 terminów miesięcznie.
Gwałtowny wzrost takich wniosków w archidiecezji ma związek ze skandalem wokół kardynała Rainera Marii Woelkiego. Duchownemu zarzuca się, że tuszował przypadki molestowania seksualnego przez księży. Wiernych mocno oburzyło też to, że nie chciał opublikować raportu ekspertów w tej sprawie.
Trend na odchodzenie wiernych od Kościoła utrzymuje się jednak już od kilku lat. Dotyczy także Kościoła ewangelickiego. W 2019 roku apostazji w Niemczech dokonało pół miliona wiernych, po około 250 tysięcy z każdego z wymienionych Kościołów. I był to rok rekordowy.
Wierni żegnają się z Kościołem także we Włoszech, gdzie katolicka tradycja jest silna jak mało gdzie. Nie pobiera się tam podatku kościelnego, a jednak wierni mogą dobrowolnie wskazać Kościół jako organizację, na którą chcą przeznaczyć 0,5 proc. podatku dochodowego. Jednak na rzecz włoskiego Kościoła katolickiego robi to coraz mniej osób. W ostatnim czasie było to około 30 proc.
W Hiszpanii nie ma możliwości, by prawnie wyjść z Kościoła. A jednak coraz częściej członkowie hiszpańskich wspólnot wyznaniowych proszą, by z uwagi na ochronę danych osobowych usunąć ich nazwisko z ksiąg parafialnych. Można to potraktować jako swego rodzaju wystąpienie z Kościoła.