Manchester City kontynuuje nieprawdopodobną passę. Będzie awans w Lidze Mistrzów
Krzysztof Gaweł
24 lutego 2021, 22:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 lutego 2021, 22:52
Manchester City wygrał w środę 2:0 (1:0) w Budapeszcie z Borussią Moenchengladbach i jedną nogą jest w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. The Citizens zwyciężyli po raz 19. z rzędu, podtrzymując swoją niesamowitą passę. W tym roku wygrali wszystkie rozegrane pojedynki.
Reklama.
Kibice i eksperci przed pojedynkiem Borussii Moenchengladbach z Manchesterem City nie zastanawiali się, czy angielska ekipa wygra na Ferenc Puskas Arena (Budapeszt), ale jak wysoko pokona gospodarzy. Obywatele zwyciężyli w 18. kolejnych meczach i niczym walec zmierzają po mistrzostwo Anglii. Josep Guardiola zbudował potęgę, która ma również wygrać LM.
W pierwszej odsłonie niemiecko-angielskiego pojedynku zdecydowaną przewagę mieli goście. The Citizens atakowali, naciskali, co i rusz niepokoili Yanna Sommera, ale ekipa BMG wychodziła z opresji zwycięską ręką. Do czasu, aż w 29, minucie Joao Cancelo dograł znakomicie na głowę Bernardo Silvy, a ten pewnym strzałem otworzył wynik.
Borussia nie była w stanie nawiązać skutecznej walki i jej debiut w fazie pucharowej LM był dość bolesny. City szukało drugiego gola i rozstrzygnięcia rywalizacji, ale swoje okazje zmarnowali Phil Foden i Raheem Sterling. Jeszcze ten pierwszy nie trafił w piłkę i sędzia zarządził przerwę. BMG miało jedną okazję, Alassane Plea po kontrze minął się z piłką.
W drugiej połowie The Citizens dalej konsekwentnie pracowali na zwycięstwo, a drugi cios udało im się zadać w 65. minucie spotkania. Piłkę wrzuconą przed bramkę BMG świetnie zgrał do środka Bernardo Silva, a Gabiel Jesus dopadł do niej jako pierwszy i wpakował do siatki rywali.
Spokojne prowadzenie 2:0 sprawiło, że gracze Pepa Guardioli zaczęli grać luźniej, więcej improwizować i szukać kolejnych bramek. Uważnie bronili się rywale, choć spotkanie było już rozstrzygnięte. Trener MC nakazał jednak atak, więc jego ludzie atakowali. Aż w samej końcówce omal nie stracili gola.
Do kontry ruszył w 84. minucie Jonas Hofmann, wpadł w pole karne i tam został ostro barkiem zaatakowany przez Kyle'a Walkera. Pomocnik Borussii padł pod naporem rywala, sędzia szybko skonsultował się z asystentami, ale karnego nie podyktował. Gracze BMG nawet bardzo nie gorączkowali się po tej akcji. Starcia z Man City mieli już po prostu dość.