Trzyletnia Hania z Kłodzka zmarła po tym, jak matka polewała ją zimną wodą. Lodowaty prysznic miał być karą za zmoczenie się w łóżku. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty, które ujawniła sąsiadka kobiety.
Matka małej Hani miała nagminnie znęcać się nad trójką dzieci, które wychowywała. Płacz maluchów co noc słyszeli sąsiedzi, którzy - jak twierdzą - sprawę niejednokrotnie zgłaszali do odpowiednich urzędników.
– Nasze zgłoszenia odbijały się jak od ścian – powiedziała w rozmowie z Faktem mieszkająca piętro wyżej sąsiadka Lucyny B., pani Aneta.
Sąsiadka nagrywała też płacz dzieci i krzyk rodziców, który słychać było przez ściany. Sprawę zgłosiła do Ośrodka Pomocy Społecznej. Urzędnicy podziękowali i przydzielili rodzinie asystenta. Ten jednak nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości. Pani Aneta zeznaje, że nie zauważyła wzmożonych kontroli u sąsiadów.
Niczego nie zauważył również odwiedzający rodzinę kurator, który został przydzielony rodzinie w 2015 roku, po tym, jak władza rodzicielska Lucyny B. została ograniczona.
– Asystent systematycznie odwiedzał rodzinę. Każda wizyta miała charakter edukacyjny, wspierający, a jednocześnie monitorujący pełnienie funkcji rodzicielskich przy współpracy ze strony matki. Asystent współpracował też z kuratorem zawodowym i innymi służbami (np. ze szkołą). To tragiczne wydarzenie wstrząsnęło wszystkimi pracownikami naszej jednostki – skomentowała dla "Faktu" Jolanta Leszko, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Kłodzku.
Pani Aneta i sąsiedzi, którzy wiele razy zgłaszali swoje niepokoje, są przekonani, że tragedii można było uniknąć.