Donald Tusk zdystansował się od pomysłu sprowadzenia do Polski chińskich szczepionek na covid-19. Były premier wyraził poważne obawy w związku z tym rozwiązaniem. Zwrócił uwagę, że mowa o preparacie, który de facto nie został sprawdzony.
– Jeśli jest możliwość zakupu szczepionek z elementarnym atestem i są skuteczne, to wtedy nie miałbym nic przeciwko temu. Na razie tak nie jest, rosyjskie i chińskie szczepionki nie są sprawdzone – mówił Donald Tusk w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Tusk o chińskich szczepionkach w Polsce
Jak stwierdził były premier, on sam nie jest przekonany, że dzisiaj Polacy byliby gotowi przyjąć chińską szczepionkę ze świadomością, że nikt nie zbadał jej skuteczności. – Chińczycy nie wyszczepili się w jakimś znaczącym procencie. Minimalna grupa Rosjan została zaszczepiona rosyjską szczepionką – zauważył.
Jego zdaniem Chiny i Rosja chcą wejść ze swoją szczepionką z powodów politycznych, by "podważyć reputację UE, ale też żeby zawalczyć o rynki w przyszłości". – Przestrzegałbym władze polskie przed zakupem i próbą zaszczepienia swoich obywateli szczepionką, która nie jest sprawdzona. Ryzyko tutaj wydaje się bardzo poważne – ocenił.
Tusk nie ma wątpliwości, że pomysł rządu PiS z ewentualnym sprowadzeniem chińskich szczepionek, może być próbą naśladowania premiera Węgier Victora Orbána, który sam zaszczepił się chińskim preparatem.
"Paszporty" szczepionkowe w UE
Były szef Rady Europejskiej wskazywał na jeszcze jeden problem ze szczepionkami, które nie są zatwierdzone przez europejskie agencje. Jak tłumaczył, zapewne będą obowiązywać tzw. paszporty szczepionkowe, a w Europie uznawane będą tylko szczepionki z europejskim atestem.
– Dziś łatwo robić propagandowe zamieszanie, że jesteśmy otwarci na chińską, rosyjską szczepionkę. Za chwilę Polacy będą chcieli wyjeżdżać, wsiąść do samolotu, iść do pracy. Znacznie łatwiej będzie, jeśli będą mieli certyfikat szczepionkowy. Dzisiaj chińska czy rosyjska szczepionka takiego certyfikatu nie da – przekonywał polityk.