Aż 7 szans na nominacje do amerykańskich Złotych Malin dla "365 dni" to sukces czy porażka? Zdaniem Blanki Lipińskiej... to pierwsze. Autorka erotycznej powieści cieszy się z towarzystwa, w jakim znalazł się kasowy film znad Wisły.
We wtorek ogłoszono długą listę tytułów, które będą ubiegać się o nominacje do Złotych Malin, amerykańskiej nagrody dla najgorszych filmów i aktorów. Nie zabrakło polskie akcentu. Erotyk "365 dni" Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa, który stał się hitem Netflixa zarówno w Polsce, jak i za granicą, może zostać nominowany w aż 7 kategoriach (łącznie jest ich 9).
Ekranizacja powieści Blanki Lipińskiej ma szansę zgarnąć statuetkę dla: najgorszego filmu, najgorszej reżyserii, najgorszego aktora pierwszoplanowego Michele Morrone, najgorszej aktorki pierwszoplanowej Anny Marii Siekluckiej, najgorszego ekranowego duetu, najgorszego scenariusza i najgorszego remake'u (jako oryginał nominujący przytaczają tu "Pięćdziesiąt twarzy Greya").
Blanka Lipińska komentuje Złote Maliny
"Moim marzeniem było dostać tę nagrodę! Trzymajcie mocno kciuki by choć jedna trafiła w moje ręce" – skomentowała "sukces" "365 dni" za oceanem Blanka Lipińska na InstaStories.
Skąd radość pisarki? Jak tłumaczyła Lipińska, to "dość proste". "Popatrzcie na 'towarzystwo', jakie tam mamy w tym roku i w latach minionych. W moim odczuciu to żaden obciach, a wręcz przywilej stawać na równi z produkcjami Hollywood" – podkreśliła.
"Miki rywalizuje z De Niro, Ama z Drew Barrymore czy Katie Holmes. No to gdzie tu powód do smutku?" – dodała.