Dawid Kubacki przegrał w piątek z kapryśną pogodą
Dawid Kubacki przegrał w piątek z kapryśną pogodą Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Pogoda w Oberstdorfie sprawiła organizatorom w piątek niezłego psikusa i zdecydowanie miała wpływ na konkurs skoków podczas mistrzostw świata. W czwartek wieczorem i nocą padał deszcz, później nadciągnęły chmury i zaczął sypać śnieg. Gdy rozpoczynała się sesja treningowa, skocznia Schattenberg Schanze zasypana była sporą ilością świeżego puchu. Efekt?
Zrobiło się na groźnie na zeskoku, a jako pierwszy upadek zaliczył Słoweniec Peter Prevc, na szczęście szybko się podniósł i wystartował w zawodach. Jego brat Cene też był blisko upadku, ale zdołał się uratować. Skoczkowie wpadali w świeży śnieg i w chwilach gdy mocno sypało po prostu tracili kontrolę nad nartami.
Zapłacił za to Ryoyu Kobayashi, który w pierwszej serii zawodów skoczył 117,5 metra, zaliczył upadek i nie znalazł się w serii finałowej zawodów (34. miejsce). To była spora niespodzianka, ale nie ostatni upadek na skoczni. Podobne zdarzenie jak Japończyka, spotkało w serii drugiej Markusa Eisenbichlera. Niemiec skoczył świetnie, 134 metry, ale upadł i konkurs zakończył jako 17.
Gęsto padający śnieg - przez który widzowie przed telewizorami mieli utrudnione zadanie i widzieli wszystko zza zasłony - dał się we znaki Dawidowi Kubackiemu. Polak świetnie skoczył w serii próbnej, a w zawodach miał startować po Kobayashim. Upadek Japończyka sprawił, że konkurs na chwilę został wstrzymany, a progi na rozbiegu skoczni zasypał śnieg.
Organizatorzy specjalnymi dmuchawami czyścili najazd, ale Kubacki nie miał okazji oddać skoku w równych warunkach. Uzyskał 130,5 metra ale... odjęto mu za korzystny wiatr 17,4 punktu. I marzenia o miejscu w czołówce zostały zaprzepaszczone. Jak powiedział po zawodach Michal Doležal, jego skoczek był zbyt wolny na rozbiegu. Śnieg znacząco go przyhamował.
Czytaj także:
W serii drugiej pech Polaka nie opuszczał. Znów musiał czekać na oddanie skoku, wiatr nie pozwalał na puszczenie skoczka. Gdy wreszcie dostał zielone światło, warunki bardzo się zmieniły i skoczył 119 metrów, zamiast walki o medal i podium, był w piątek 15.
– Skoki były lepsze niż na normalnej skoczni, ale przegrałem z warunkami – mówił dziennikarzom Eurosportu Kubacki po zawodach. Dwa lata temu Polak skorzystał na nieprzewidywalnej pogodzie i wygrał złoty medal. Tym razem znalazł się wśród poszkodowanych przez warunki.
W sobotę skoczkowie wezmą udział w konkursie drużynowym. O godz. 17:00 rozpocznie się pierwsza seria zawodów. Transmisja w Eurosporcie i TVP Sport.
logo