Szalona radość naszych skoczków. "Pieter jest debeściak i jego mafia też"
Krzysztof Gaweł
06 marca 2021, 19:37·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 marca 2021, 19:37
"Kto jest najlepszy? Polska!" – krzyczeli po konkursie drużynowym mistrzostw świata polscy skoczkowie, którzy wywalczyli w Oberstdorfie brązowy medal. Walka o medal była niezwykle zacięta i dramatyczna, nasz zespół mógł wygrać nawet złoto, ale brąz - po wszystkich problemach podczas MŚ – jest zdecydowanie sukcesem drużyny Michala Doleżala.
Reklama.
Polscy skoczkowie narciarscy wywalczyli w sobotę brązowy medal MŚ w konkursie drużynowym. Biało-Czerwoni stoczyli wspaniały bój z Austrią, Niemcami i Japonią, ostatecznie zajęli najniższy stopień podium. I głęboko odetchnęli na zakończenie czempionatu, bo w Oberstdorfie nie błyszczeli tak, jak choćby w Pucharze Świata.
– Chyba dla wszystkich ten czas był trudny. Każdy z nas się z czymś zmagał. I dziś to się wszystko skumulowało – tłumaczył przed kamerami TVP Sport Kamil Stoch, który po nieudanych konkursach indywidualnych był w sobotę pewnym punktem drużyny.
– Robiliśmy wszystko sercem i zaangażowaniem. Ten medal jest dla nas nagrodą – dodał szczęśliwy Stoch. Dla niego to szósty medal MŚ w karierze. Pierwszy wywalczył za to Andrzej Stękała, który jest objawieniem sezonu w ekipie Biało-Czerwonych. Przed kamerą nie mógł z siebie wydusić słowa. Zastąpił go niezawodny Piotr Żyła.
– Jędruś jest debeściak i jego mafia też! – krzyczał zadowolony mistrz świata ze skoczni normalnej i czwarty zawodnik z obiektu dużego. Żyła, gdyby zsumować wyniki w sobotę, był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem konkursu drużynowego. Dwa razy skoczył po 139 metrów, żaden rywal nawet nie zbliżył się do tego osiągnięcia.
– Nie wiem czemu ja w piątek byłem czwarty? Pieter jest debeściak i jego mafia też – z właściwą sobie radością podsumował najlepszy polskich skoczek tegorocznych MŚ.
Pecha znów miał Dawid Kubacki, bo w drugiej serii trafił na bardzo trudne warunki i nie był w stanie odlecieć. Polska spadła z miejsca pierwszego na trzecie, ale nikt nie miał pretensji do Kubackiego. W piątek złe warunki dały mu się bardzo we znaki, był w zawodach dopiero piętnasty, choć chciał walczyć o medal.
– Myślę, że nieraz już pokazałem, że potrafię wyciągnąć wnioski z tego co było negatywne – skromnie podsumował nasz skoczek. Biało-Czerwoni zaprezentowali też kibicom swój okrzyk radości i obiecali, że za dwa lata powalczą o złoto.
– Za dwa lata ten medal wypolerujemy i będzie jeszcze bardziej lśnił – obiecali członkowie trzeciej drużyny świata. Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Dawid Kubacki i Kamil Stoch.