Sprawa wokół Daniela Obajtka nie tylko nie cichnie, ale nabiera rozpędu. W najnowszym tekście "Gazeta Wyborcza" opisuje działania prokuratury i PiS, dzięki którym wycofano zarzuty o współprace z grupą przestępczą postawione wobec ówczesnego wójta Pcimia, a obecnie prezesa PKN Orlen.
W tekście "Wyborczej" mowa o działalności Macieja C, ps. "Prezes" i jego gangu, którym zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim. W tej sprawie 30 października 2013 roku akt oskarżenia zobaczył także Daniel Obajtek. Ówczesnemu wójtowi Pcimia zarzucano współdziałanie ze zorganizowaną grupą przestępczą, przyjęcie od jej szefa łapówki i oszustwo.
Obajtek miał zawyżać ceny granulatu do produkcji rur w firmie Elektroplast Józefa i Romana Lisów, prywatnie wujów Obajtka. Prezes Orlenu zaczynał w niej karierę i pracował od 1995 do 2006 r. Na tych przestępstwach miał zarobić ok. 700 tys. zł, za co groziła mu długa odsiadka.
Już wtedy PiS broniło Obajtka. Sam Jarosław Kaczyński w Sejmie przekonywał, że wójt Pcimia jest dobrym samorządowcem i że jest szkalowany, bo nie zgadza się z polityką PO. Jego obrona miała nabrać tempa w marcu 2016 roku, kiedy po zmianie władzy zwierzchność nad wymiarem sprawiedliwości przejął Zbigniew Ziobro.
Miesiąc później postępowanie zostało odebrane ostrowskiej prokuraturze i przekazane śledczym w Piotrkowie Trybunalskim. I to właśnie oni we wrześniu 2016 roku złożyli w sądzie wniosek o cofnięcie aktu oskarżenia do prokuratury, czyli do etapu postępowania przygotowawczego. Twierdzili, że trzeba uzupełnić materiał dowodowy i powołać nowych biegłych.
Z kolei kiedy w czerwcu kolejnego roku sprawa gangu Macieja C. wróciła na wokandę, to jej akt oskarżenia nie zawierał wątków związanych z Obajtkiem, który zdążył być już prezesem ARiMR oraz prezesem spółki Energa. Sprawa Obajtka pofrunęła na sam szczyt, do małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej i tam została umorzona przez prokuratora Tomasza Dudka. Umorzenie utrzymał potem Sąd Okręgowy w Krakowie.
Pomógł specprzepis
Rozstrzygnięcie prokuratury nie zostało udostępnione podobnie jak orzeczenie sądu w Krakowie. Ale informator związany z "dobrą zmianą" przekazał "Wyborczej”, że specjalnie pod Obajtka zmieniono prawo.
– To wszystko było bardzo dziwnie zrobione. Do jednej z nowelizacji doklejono przepis przejściowy w ogóle nieodnoszący się do nowelizacji. To na jego podstawie prokurator wycofał sprawę. Potem, po miesiącu, dokonano nowelizacji przepisu przejściowego, wyłączając możliwość zażalenia zwrotu sprawy do prokuratury – stwierdził.
Mowa o specprzepisie przejściowym − art. 5 ust.1 ustawy z 10 czerwca 2016 r. o zmianie Kodeksu postępowania karnego i innych ustaw. Znalazł się on w projekcie, który formalnie był inicjatywą posłów PiS – klasyczna wrzutka legislacyjna. Podważała ją nieupolityczniona jeszcze wtedy KRS oraz Sąd Najwyższy.
Mimo ich opinii przepis wszedł w życie 5 sierpnia 2016 roku, a miesiąc później, na jego podstawie, prokurator wycofał sprawę Obajtka z sądu. Gazeta próbowała się dowiedzieć, czy ta zmiana prawa odbyła się specjalnie pod prezesa Orlenu. Nie uzyskała jednak oficjalnego potwierdzenia.
Sprawa Obajtka
Przypomnijmy, że od kilku tygodni "Gazeta Wyborcza" zajmuje się prześwietlaniem Daniela Obajtka. Opublikowała już dwa artykuły z zapisem nagrań, które mają dowodzić, że obecny prezes Orlenu złamał prawo. Jako wójt Pcimia miał sterować z tylnego siedzenia prywatną spółką, chociaż nie wolno mu było tego robić z uwagi na ustawę samorządową.
Obajtek te zarzuty opiera, twierdzi, że to manipulacja. Jak zaznaczył szef państwowej spółki, obok tej sprawy nie może przejść obojętnie. – Dlatego jako osoba prywatna zaangażowałem kancelarię prawną, która w moim imieniu zajmuje się tymi oszczerstwami. Zleciłem analizę treści opublikowanych przez gazetę rozmów, choć nie wiem, czy są autentyczne, z jakiego okresu pochodzą – podkreślił w jednym z ostatnich wywiadów.