Ogólnopolską sławę parafii w Czudcu w diecezji rzeszowskiej na Podkarpaciu przyniosła sprawa wielokrotnie przekraczanej dozwolonej liczby uczestników mszy. Jeden z wiernych zgłosił sprawę na policję. Mieszkańcy błyskawicznie znaleźli donosiciela. Dostał wezwanie od kurii.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Mieszkaniec gminy Czudec powiadomił policję, że liczba wiernych w miejscowym kościele jest o wiele wyższa niż zezwalają na to przepisy epidemiologiczne. Wierni wytypowali zgłaszającego i rozwiesili w mieście kartki z jego wizerunkiem wraz z obraźliwymi napisami. Podczas mszy świętej mężczyzna miał też usłyszeć groźbę od jednego z parafian. O sprawie pisała "Gazeta Wyborcza".
Mężczyzna dostał wezwanie do kurii, która chce poznać stanowisko jego i proboszcza parafii w Czudcu. – Mam się stawić osobiście u kanclerza kurii, bo według proboszcza parafii w Czudcu działam nagannie wobec duszpasterzy parafii pw. Świętej Trójcy i na szkodę duchową wiernych z tej parafii – powiedział w rozmowie z "Wyborczą".
Dodał, że rozmawiał z proboszczem o sytuacji epidemiologicznej oraz zagrożeniach, jakie niesie ze sobą nieprzestrzeganie obostrzeń w czasie mszy. Niedługo po tym dostał wezwanie do kurii, nie zgodził się jednak na spotkanie z księdzem kanclerzem.
– Nie zgadzam się z zarzutem, że zachowuję się nagannie wobec księży z parafii w Czudcu. A stwierdzenie, że działam na szkodę parafian, jest niedorzeczne i mnie obraża – skomentował sprawę w rozmowie z "GW".
Z kolei rzecznik kurii w Rzeszowie ksiądz Tomasz Nowak poinformował, iż powodem wezwania wiernego na rozmowę było to, że ksiądz kanclerz chce bliżej zapoznać się ze sprawą, o której informowały ogólnopolskie media. – Nie wiem, kiedy dojdzie do takiego spotkania – zaznaczył rzecznik.