W poniedziałek serwis Plotek poinformował nieoficjalnie, że reprezentantem Polski na Eurowizji w Rotterdamie będzie Rafał Brzozowski. Prowadzący "Jaka to melodia" i ulubieniec Jacka Kurskiego po raz pierwszy skomentował medialne doniesienia.
TVP już kilka dni temu poinformowało, że tegorocznego kandydata do występu na Eurowizji poznamy w "Pytaniu na śniadanie" w piątek. Już w poniedziałek serwis Plotek ujawnił jednak nieoficjalnie, że do Rotterdamu poleci Rafał Brzozowski.
Jak przekazał anonimowo rozmówca Plotka, 5 marca Brzozowski pojawił się w Warszawie na planie zdjęciowym. Nagrywał teledysk promujący jego nową piosenkę, którą pokaże podczas 65. Konkursu Eurowizji w Holandii.
– Rafał Brzozowski był naturalnym kandydatem, ponieważ kiedyś otarł się o zwycięstwo w preselekcjach i o mały włos nie wyleciał do Kijowa, by reprezentować nasz kraj na Eurowizji w 2017 roku. Szefostwo bardzo go lubi i mocno wierzy, że jego talent przekona również świat. W piątek Rafał nagrywał klip promujący piosenkę, z jaką powalczy o zwycięstwo – przekazał informator serwisu.
Rafał Brzozowski o Eurowizji
We wtorek Rafał Brzozowski skomentował doniesienia o swoim występie na Eurowizji. Z prowadzącym "Jaka to melodia" skontaktował się dziennikarz RMF FM.
– Chyba wiem, w jakim kontekście jest ten telefon. Rzeczywiście jest tak, że pracowałem ostatnio nad płytą i jedna z piosenek spodobała się jeśli chodzi o występ na Eurowizji. Natomiast to cały czas jest jeszcze spekulacja i to nie są moje decyzje – powiedział Brzozowski.
Kandydatura Brzozowskiego wzbudziła już spore kontrowersje w sieci. Co najmniej 25 artystów, którzy mieli reprezentować swoje kraje na ubiegłorocznej, odwołanej Eurowizji, pojawi się na scenie w Holandii. Wszyscy będą musieli jednak wykonać inny utwór. Większość internautów jest zdania, że podobnie powinna postąpić TVP i ponownie wysłać do konkursu Alicję Szemplińską, która miała nas reprezentować w 2020 roku z piosenką "Empires".