Wielka sensacja w Turynie! Smoki wyrzuciły Juventus za burtę Ligi Mistrzów
Krzysztof Gaweł
09 marca 2021, 23:46·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 marca 2021, 23:46
Sensacyjny awans grającego w dziesiątkę FC Porto do ćwierćfinału Ligi Mistrzów stał się faktem. Smoki w Turynie przegrały co prawda po dogrywce 2:3 (1:0, 1:2) z Juventusem, ale to one znalazły się w najlepszej ósemce rozgrywek. Bohaterem został strzelec dwóch bramek, Sergio Oliveira. Jego bombę z rzutu wolnego w dogrywce Wojciech Szczęsny zapamięta na długo.
Reklama.
Porażka Starej Damy w Porto z miejscowymi Smokami była wielką niespodzianką w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Porto prowadziło długo 2:0, ale w końcówce meczu Juventus trafił za sprawą Federico Chiesy. Ten gol sprawił, że do awansu ekipie Wojciecha Szczęsnego potrzebne było skromne zwycięstwo 1:0. Ale przy tak słabej grze jak w pierwszym starciu, na ten awans po prostu się nie zanosiło.
I Juventus Turyn nie sprawiał we wtorek wrażenia ekipy, która chce się za wszelką cenę znaleźć w najlepszej ósemce Europy. Gospodarze od początku gry ruszyli do ataku, Alvaro Morata mógł błyskawicznie zdobyć gola, ale Smoki kontrowały i pokazały pazur w ofensywie. W 6. minucie Mehdi Taremi trafił w słupek, a Wojciech Szczęsny tylko odetchnął.
Nie miał tyle szczęścia w 18. minucie, gdy Merih Demiral sfaulował w polu karnym Taremiego, a sędzia wskazał na "wapno". Szczęsny przy strzale Sergio Oliveiry nie miał szans i było 0:1. A już chwilę później musiał bronić i zachować czujność, bo defensywa Juve grała bardzo niepewnie po kontrach Porto. A kolejny gol oznaczałby katastrofę.
W ofensywie dwoił się i troił Alvaro Morata, całkiem zniknął, jak w pierwszym meczu, Cristiano Ronaldo. Dobrze z akcjami gospodarzy radził sobie Agustin Marchesin, groźnie kontrowali gracze Smoków i wydawało się, że Stara Dama nie ma już siły, by podnieść się i wyszarpać rywalom awans do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów.
Chiesa znaczy zwycięstwo, awans był blisko
Nie poddali się jednak gracze Andrei Pirlo, a CR7 przypomniał się kolegom i kibicom w najlepszym możliwym momencie. W 49. minucie wyłożył w polu karnym Porto piłkę Federico Chiesie, a ten soczystym strzałem w prawy górny róg bramki doprowadził do remisu 1:1. I przywrócił wiarę turyńczykom w zwycięstwo i awans do ćwierćfinału LM.
Nie minęło pięć minut, a Juventus zyskał jeszcze liczebną przewagę na murawie. Oto Taremi po raz drugi zarobił żółtą kartkę, wyleciał z boiska i wydatnie pomógł rywalom osaczyć Smoki i zmusić do rozpaczliwej defensywy. Chwilę później Chiesa ostemplował słupek portugalskiej bramki, a w 63. minucie dał swojej drużynie prowadzenie 2:1.
Tym razem centrował Juan Cuadrado, a Chiesa wyszedł w górę i kapitalnym strzałem głową wpisał się na listę strzelców, po raz trzeci w dwumeczu z Porto. W tym momencie rywalizacja obu ekip przyniosła remis 3:3 i zapowiadała się dogrywka w stolicy Piemontu. Juventus poczuł jednak krew i atakował, by zakończyć rywalizację w 90. minutach.
Napierali gospodarze, atakowali i szli po swoje, będąc drużyną zupełnie inną niż w pierwszych 45. minutach spotkania. Juve dopięło swego, w doliczonym czasie gry bramkę zdobył Alvaro Morata, ale po chwili sędzia przy użyciu VAR anulował trafienie pechowego Hiszpana. Zwycięstwo gospodarzy 2:1 oznaczało pierwszą w tegorocznej LM dogrywkę.
Kluczową akcję w doliczonym czasie gry wykonał w 115. minucie Sergio Oliveira, strzelec gola dla Porto na 1:0. Najpierw wypracował faul rywali przed polem karnym, po chwili ruszył do piłki i potężnym strzałem po ziemi pokonał Szczęsnego. Fatalnie przy stałym fragmencie gry zachował się mur Starej Damy, który przepuścił piłkę i zmylił Polaka.
Juventus raz jeszcze zaatakował, błyskawicznie bramkę zdobył Adrien Rabiot, który głową pokonał doskonale broniącego we wtorek Agustina Marchesina. I znów gospodarzom brakowało jednego gola do awansu, a Smoki musiały się bronić. I mimo rozpaczliwych ataków rywali wybroniły przewagę i sensacyjny awans do ćwierćfinału LM.