Piotr Żyła został uroczyście powitany w rodzinnej Wiśle po powrocie z Oberstdorfu. – Na mistrzostwach świata przeszedłem samego siebie, wciąż tego nie ogarniam – powiedział złoty medalista ze skoczni normalnej.
Podczas uroczystości w Wiśle Piotr Żyła odebrał z rąk burmistrza Tomasza Bujoka obraz ze swoich wizerunkiem. Przedstawiono na nim skoczka z wyjątkowo poważnym – a więc rzadkim w jego przypadku – wyrazem twarzy. Upominek był nagrodą za wywalczenie podczas MŚ w Oberstdorfie złotego medalu.
– Skakałem tam tak, jak Adam Małysz. Pamiętam, że kiedy oglądałem go w telewizji, myślałem, że ma przerąbane, bo musi tyle gadać. Ja tego nie lubię, bardziej cieszy mnie skakanie – powiedział zebranym Żyła.
W pewnym momencie skoczek wyjął ze spodni... swoje medale z Oberstdorfu – wspomniane złoto i brąz za trzecie miejsce w konkursie drużynowym. – Fajne te gwiazdeczki, dobrze być w tym miejscu. (...) Na MŚ przeszedłem samego siebie, dalej tego nie ogarniam – nie ukrywał "Wiewiór".
Dodał, że sezon jeszcze się nie skończył. Za dwa tygodnie rozpoczyna się przedłużony weekend Pucharem Świata w Planicy. Żyła jest w znakomitej formie, a nie od dziś wiadomo, że uwielbia skocznie mamucie. Kibice zastanawiają się więc, czy Polak nie jest w stanie powalczyć na Letalnicy o poprawienie wynoszącego 253,5 metra rekordu świata.
Podczas środowego powitania Żyły głos zabrał też jego pierwszy trener, Jan Szturc. – Jestem szalenie dumny. Myślę, że nie powiedziałeś jeszcze ostatniego słowa. Jesteś drugim mistrzem świata z Wisły po Adamie Małyszu – mówił wzruszony szkoleniowiec.
Przypomnijmy, podczas całych mistrzostw w Oberstdorfie Żyła był najmocniejszym punktem naszej reprezentacji. Na skoczni normalnej wywalczył złoto, na dużym obiekcie też otarł się o podium. W drużynówce też skakał znakomicie, zdecydowanie najlepiej ze wszystkich Polaków.