– To od ludzi czerpiemy wiedzę o Obajtku. Jest nieprawdopodobny wysyp maili z informacjami o prezesie PKN Orlen – mówi nam poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Sowa. To on od lat przygląda się majątkowi Daniela Obajtka, a teraz stanął na czele parlamentarnego zespołu śledczego, który ma tę sprawę zbadać.
Po co powstał parlamentarny zespół śledczy ws. Daniela Obajtka? Nie mógł pan nadal działać w pojedynkę?
Marek Sowa: – Każdy, kto obserwuje wydarzenia ostatnich dwóch tygodni, widzi, że mamy do czynienia nie tylko ze sprawną majątku Daniela Obajtka. To się rozrosło na dużo większą skalę, ten nepotyzm gryzie cały nasz kraj.
Układ z Pcimia przeniesiony został na całą Polskę?
Dokładnie, układ, który Obajtek zbudował w Pcimiu, stworzył też w całym kraju. Skala jest ogromna. Sam wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, jak będąc samorządowcem możliwe jest posiadanie tak wielkiego majątku.
Publicznie pytał pan też o to Obajtka. Jaka jest pana odpowiedź?
Mogę użyć tylko cytatu prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma". Skąd? Takie pytanie kieruję dziś nie tylko do Daniela Obajtka, ale i do prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Przecież to on utorował mu drogę na szczyty gospodarcze naszego kraju, to on umożliwił mu kolejne awanse.
I parlamentarny zespół ma to wszystko szczegółowo pokazać?
Powołaliśmy zespół i zaprosiliśmy do niego przedstawicieli klubu Lewicy i Koalicji Polskiej, żeby wszystkie niejasne wątki związane z majątkiem Daniela Obajtka precyzyjnie wyjaśnić. Chcemy dowiedzieć się, skąd pochodzą pieniądze, którymi dysponuje Daniel Obajtek. Skoro on nie chce odpowiedzieć na to pytanie, to muszą to zrobić jego mocodawcy.
W tej sprawie ciągle pojawiają się nowe wątki, kwestie zaangażowania służb: CBA, prokuratury, zmiana kodeksu karnego – tzw. "Lex Obajtek", co pozwoliło wycofać akt oskarżenia przeciwko Obajtkowi... Dzięki temu on mógł pełnić tę funkcje prezesa.
Zespół ma być podzielony na kilka mniejszych? Będziecie prześwietlać kolejne etapy kariery Obajtka?
Kluczowa dla mnie będzie efektywność pracy. Postaramy się wykorzystać narzędzia, które daje nam ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Powstanie komisja śledcza?
Wielu już o tym mówiło, m.in. przewodniczący Władysław Kosiniak-Kamysz czy Grzegorz Schetyna. Myślę, że jeden z podzespołów może precyzyjnie przygotować skład komisji śledczej. To narzędzie bardzo skuteczne, które daje zupełnie inne możliwości.
Im więcej materiałów uda nam się zgromadzić i udokumentować wcześniej, to start takiej komisji będzie łatwiejszy.
Skąd czerpiecie informacje?
Od ludzi. Polacy oceniają tę sytuację w jednoznaczny sposób.
I co: dzwonią, piszą i informują o nieruchomościach, z którymi może być powiązany Daniel Obajtek?
Tak. Jest nieprawdopodobny wysyp maili z informacjami o Obajtku.
Jakiego rodzaju są to informacje?
W ub. tygodniu dostałem na przykład informację o apartamencie Daniela Obajtka w Warszawie (red. – na warszawskim Bemowie), zanim jeszcze ujawniła je "GW". Wysłano mi numer księgi wieczystej i polecono, by ją sprawdzić.
W przypadku dworku w Borkówku zadzwoniła do mnie osoba, która jakiś czas temu była zainteresowana jego kupnem. Podała namiary, wysłała zdjęcia pokazujące, jak dworek wyglądał parę lat temu.
Wiedzę czerpiemy więc z różnych źródeł. Jeśli dostajemy jakieś sygnały i uznajemy, że są w jakiejś mierze prawdopodobne, to weryfikujemy je. Wiele się powtarza. Jeśli ktoś zostawia nam namiary, to się z nim kontaktujemy.
W poniedziałek mówił pan, że badacie jeszcze kilkadziesiąt sygnałów. Co konkretnie?
O wielu sprawach, o których media informują, posiadałem wiedzę już wcześniej. Szlacheckie Gniazdo – moim zdaniem ta sprawa nie jest do końca wyjaśniona. Może się ostatecznie okazać, że inwestorem był Daniel Obajtek, ale musimy to zweryfikować, choć już mamy część dokumentów, które mogłyby na to wskazywać.
Te sprawy są na różnym etapie, rozmach jest ogromny. Tych wątków i obszarów jest tak dużo, że siłą rzeczy potrzebny był większy skład.
Od lat tropi pan majątek Obajtka. Od czego się zaczęło?
Pochodzimy z jednego województwa. Słuchy o Obajtku pojawiały się, kiedy byłem samorządowcem, marszałkiem Małopolski. Docierało do mnie, że dużo inwestuje, tutaj ma nieruchomość, tam też. Nie miałem jednak czasu, żeby się tym zająć i weryfikować te informacje.
Szkoły, którą Obajtek na ostatniej prostej kampanii malował wspólnie z Beatą Szydło.
Tak, to był element szopki Obajtka i Szydło. Remont szkoły odbył się za pieniądze ministra edukacji. Ta narracja była fałszywa, ponieważ remont szkoły nie był wynikiem żadnych wichur, zerwania dachów. To była manipulacja.
Wtedy postanowił pan się przyjrzeć Obajtkowi?
Nie, to było miesiąc później. On w listopadzie złożył rezygnację z funkcji wójta, wojewoda wydał zarządzenie o wygaśnięciu jego mandatu, a on zaskarżył to do NSA. Uznałem, że mamy do czynienia z cynikiem, cwaniakiem, który nie ma zahamowań, barier.
Złożył pan zawiadomienie do CBA.
Tak, pokazałem, że Daniel Obajtek wydał siedmiokrotnie więcej, niż zarobił. Porównałem jego oświadczenia majątkowe. Poprosiłem ministra Kamińskiego o nadzór nad sprawdzeniem, ale potraktował mnie "z buta". Dostałem zapewnienie, że służby wiedzą, co mają robić.
Dziś odbieram to jednoznacznie: służby były zaangażowane w krycie Daniela Obajtka na różnych etapach wątpliwej prawnie działalności. I to pytanie w środę z mównicy sejmowej skierowałem do prezesa Kaczyńskiego.
Co pana zadziwia w sprawie Obajtka?
Zaskakuje i intryguje mnie ta maniakalna potrzeba mnożenia dóbr. Przecież nikt normalny nie potrzebuje 10 domów, pałaców. Wydaje mi się, że nawet dla majętnych ludzi jest to niemożliwe.
Gdyby Daniel Objtek inwestował w mieszkania w Warszawie czy Krakowie, to miałbym odpowiedź. Ale on miał z wynajmu 30 tys. zł rocznie. Nie można więc postawić tezy, że on inwestuje, żeby pomnażać majątek.
Zaskakuje mnie maniakalna żądza mnożenia. Jak można dorobić się majątku 8 mln, kiedy zarobiło się 1 mln zł?
Uważam, że jest konieczność prześwietlenia publicznej działalności Daniela Obajtka w spółkach Skarbu Państwa. On uzależnił polityków PiS, zatrudniając ich krewnych, najbliższych znajomych. Za jego czasów karierę zrobili ludzie, którzy nie mają żadnych kwalifikacji i wykształcenia. Widać, że on potrzebuje osób, które pozbawione są świadomości konsekwencji podejmowanych decyzji. Takich, którzy bezwiednie zrobią wszystko.
Znacie się z Danielem Obajtkiem?
Nie, zupełnie nie.
Nigdy nie próbował się z panem kontaktować?
Wydaje mi się, że nie. Nigdy nie przyjeżdżał też na spotkania, które organizowałem dla samorządowców. Być może był tak zarobiony, że nie miał czasu.
Wielokrotnie wzywał pan Obajtka, by wytłumaczył się ze swojego majątku. Czy kiedykolwiek się odezwał?
Do mnie nie, czytam natomiast te jego wywiady i uważam je za żenujące. On musi mieć świadomość, że nie wystarczy powiedzieć: "kupiłem za własne pieniądze", chodzi o podanie źródła pochodzenia pieniędzy. On musi na to pytanie odpowiedzieć.
Prawica grzmi, że trwa medialna nagonka wymierzona przeciwko Danielowi Obajtkowi, on sam uważa ma uderzyć w fuzję Orlenu i Lotosu. Co pan na to?
Fuzji bym nie mieszał, chociaż bardzo się boję, że gdyby robił ją Daniel Obajtek, to nie będziemy mówili o budowie narodowego championa, tylko największej niekontrolowanej prywatyzacji.
Lepiej więc, by tego nie robił. I tak na wyłączność dostał cały Orlen i o wszystkim decyduje. To byłoby porażające, gdyby ta operacja została przez niego w całości sfinalizowana.
CBA i Kaczyński kryją Obajtka?
Prezes Kaczyński umoczony jest po uszy.
Ma świadomość skali?
Nie wiem, nawet mnie to szczególnie nie interesuje.
Prezes Kaczyński przedstawiał Obajtka jako takiego poczciwego człowieka, który ciężką pracą i determinacją osiąga sukces.
Kaczyński jest ojcem chrzestnym tego wszystkiego, co teraz obserwujemy. On wyprowadził Obajtka i umożliwił mu tę ścieżkę kariery. Nie wiem, czy ktoś prezesowi PiS podstawił Obajtka czy tego nie zrobił – to rzecz wtórna.
Znamienne jest to, że prezes Kaczyński pojawiał się na każdym posiedzeniu Sejmu, a wczoraj i przedwczoraj był nieobecny. Wiedział, że temat Daniela Obajtka zostanie poruszony. Po prostu stchórzył. On kupuje sobie jeszcze czas. Nie komentował sprawy. Wystawił Mateusza Morawieckiego, który zna się na nieruchomościach, jak Daniel Obajtek.
Pełnomocnik Obajtka wniósł do CBA o przeprowadzenie kompleksowej kontroli majątku prezesa PKN Orlen, w tym m.in. także ponownej kontroli złożonych w ubiegłych latach oświadczeń majątkowych. Mec. Zaborowski zapewnił, że to własna inicjatywa Daniela Obajtka.
Nikt w to nie uwierzy.
Po co to robią?
Odczytuję to w ten sposób, że Daniel Obajtek został zobowiązany do podjęcia kroków, które pozwolą kupić mu czas. Po to, by politycy PiS-u mieli możliwość przyglądania się, jaki będzie rozwój sytuacji.
Poznamy wyniki tej kontroli?
Uważam, że członkom speckomisji służb specjalnych ta informacja powinna być udzielona. O taką komisję już poprosiliśmy.
Natomiast nie mam dobrej informacji dla prezesa Kaczyńskiego. Dynamika i ilość spraw, które weryfikujemy, jest ogromna. Nie jest tajemnicą, że media też interesują się tematem. Jeśli jakaś część z nich ujrzy światło dzienne, to będzie się dużo działo.
A nie uważa pan, że znów zostanie to zamiecione pod dywan?
Uważam, że na dymisji Obajtka ten temat się nie zakończy. Aparat państwa angażowany był przez wiele lat. I my dziś dzielimy się tak pracą, żeby te wszystkie węzły rozszyfrować, rozwikłać zagadki, sprawdzić powiązania.
Borys Budka apelował, by posłowie zasiadający w zespole nie dali się zastraszyć. Ktoś podejmuje takie próby? Pełnomocnik Obajtka żądał przeprosin pod sankcją 50 tys. zł. Czy są jakieś inne żądania, naciski?
Dostałem jakieś idiotyczne pismo od wójta Łopaty. Kto mnie zna, wie, że nie jestem strachliwy.
Co dałoby panu satysfakcję w sprawie Obajtka?
Rozpoczynając pracę zespołu powiedziałem, że prezes Kaczyński miał rację mówiąc, że korupcja, nepotyzm i kolesiostwo rozwinęły się w Polsce w skali dotychczas nieznanej.
Zgadzam się z tym. Jeśli czymś mogę się przysłużyć, to właśnie zatrzymaniem korupcji, likwidacją kolesiostwa i panującego nepotyzm. Tu prezes ma stuprocentową rację, problem polega tylko na tym, że to on stworzył ten układ, dał zielone światło, żeby to towarzystwo rozpełzło się po całej Polsce i poczuło bezkarność.
Mówimy o środowisku, które jest paramafijne. Oni wprowadzili mechanizmy zorganizowanej grupy przestępczej. Myślą, że im wszystko się upiecze. Ale sądzę, że tak się nie stanie.