
Reklama.
Do lekarza zgłosiłam się z dość dziwnymi objawami. Od pięciu dni bolały mnie plecy, paliło mnie czoło oraz policzki, a termometr stale pokazywał mi temperaturę 37,5 stopnia. Nie było ani kataru, ani kaszlu, węch i smak działały tak, jak powinny działać.
Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej powiedział mi, że niestety obecnie coraz więcej osób z covid-19 ma podobne objawy, co ja. Dlatego tego samego dnia, w którym zdobyłam skierowanie na test na koronawirusa, poszłam wykonać wymaz.
Zgodnie z tym, czego dowiedziałam się u lekarza POZ, do wyniku testu miałam ustaloną 10-dniową kwarantannę. Usłyszałam, że w przypadku, gdy wynik ten okaże się negatywny, kwarantanna automatycznie "ze mnie zejdzie".
Zanim jednak uzyskałam odpowiedź na to, czy faktycznie mam koronawirusa czy nie, musiałam pobrać aplikację "Kwarantanna domowa". I już wtedy natrafiłam na dość spore problemy z jej używaniem.
Z początku w ogóle nie mogłam zalogować się na swoje konto za pomocą SMS. Przy numerze telefonu non-stop pojawiały mi się informacje o tym, że "wystąpił problem". "Żądanie zostało zablokowane", "błąd połączenia z serwerem", "response status code does not indicate success: 503" - brzmiały owe komunikaty. Za jednym nawet razem - zamiast strony logowania - wyświetliło mi się coś a'la kod HTML aplikacji i nie chciało zniknąć.
Dlatego niestrudzenie wyłączałam i włączałam telefon, odinstalowywałam i na nowo instalowałam aplikację. Dopiero za którąś z kilkunastu prób udało mi się pomyślnie zalogować, ale na tym nie skończyły się moje kłopoty.
Po zalogowaniu się miałam wykonać swoje pierwsze zadanie, czyli selfie w miejscu, w którym ustalono, że będę odbywać kwarantannę. Zanim jednak w ogóle zrobiłam sobie zdjęcie, aplikacja poinformowała mnie, że nie mam aktywnego połączenia z internetem, chociaż takowe miałam.
Po godzinie męczenia się z siecią aplikacja zadziałała. Zrobiłam sobie zdjęcie, o które mnie poproszono, i można powiedzieć, że na jeden dzień miałam spokój.
Nazajutrz na Internetowym Koncie Pacjenta zaktualizowano wynik mojego testu. Z ulgą przyjęłam wiadomość o tym, że nie wykryto u mnie SARS-CoV-2. Ale po chwili od pojawienia się wyniku negatywnego, aplikacja "Kwarantanna domowa" znowu zażądała ode mnie selfie, a przecież kwarantanna miała skończyć się wraz z "negatywem".
Zadzwoniłam więc na infolinię Centrum Kontaktu Państwowej Inspekcji Sanitarnej i tam uprzejmy konsultant - nieco zaskoczony moim pytaniem - odpowiedział mi, że wyniki najprawdopodobniej nie wpłynęły jeszcze do bazy danych zarządzanych przez aplikację. Dowiedziałam się również, iż mój wynik zwalnia mnie z kwarantanny, nawet jeżeli aplikacja podaje zupełnie co innego.
Co więcej, na stronie gov.pl widnieje następujący komunikat: "10 dni trwa też kwarantanna od dnia, w którym lekarza podstawowej opieki zdrowotnej skieruje Cię na test na koronawirusa, do chwili uzyskania wyniku testu. Jeśli wykonasz test na koronawirusa i otrzymasz wynik negatywny, to automatycznie Twoja kwarantanna się kończy".
Poczekałam dzień z nadzieją, że aplikacja w końcu odświeży informacje na mój temat, ale do dzisiaj tak się nie stało. Nadal dzwoni do mnie automatyczna sekretarka "Kwarantanny domowej" i prosi mnie o wykonanie zadania w postaci zrobienia sobie selfie. Dodam jeszcze, że innego wymogu kwarantanny, poza skierowaniem na test, nie otrzymałam.
Może Cię zainteresować: Wróżenie z krwi za 49,99. Wirusolog o testach z Biedronki: "Wyrzucanie pieniędzy w błoto"
Za którymś razem zapomniałam wykonać zadania, ponieważ miałam wyciszony telefon. Potem usłyszałam komunikat, że wiadomość o braku selfie zostanie przekazana dalej. Z historii moich znajomych wiem, że niewypełnienia zadania skutkowało w ich przypadku wizytą policjantów, ale do moich drzwi nikt nie zapukał.
Dodam jeszcze, że w regulaminie aplikacji "Kwarantanna domowa" mowa jest o karach za niewykonywanie zadań.
"Osoby, które wbrew ciążącemu na nich prawnemu obowiązkowi, nie zainstalują lub nie będą używać aplikacji "Kwarantanna domowa" mogą ponieść odpowiedzialność określoną w art. 116 § 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń (Dz. U. z 2019 r. poz. 821, z późn. zm.), tj. zostać ukarane karą grzywny lub nagany" – czytamy. Dlatego dla świętego spokoju wolę robić sobie te "przeklęte" selfie, aż 10-dniowa kwarantanna minie.