Od urodzinowego "Sto lat" po "Mazurka Dąbrowskiego", od świątecznych kolęd po stadionowe przyśpiewki, od "Idola" po "Eurowizję" – wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się świadczyć na rzecz tej przykrej prawdy: Polacy nie umieją śpiewać.
Mecz powoli dobiegał końca. Irlandia przegrywała 0:4 z Hiszpanią i jej licznie zebrani na stadionie w Gdańsku kibice mogli już żegnać się z turniejem. Tymczasem zaskoczyli cały świat absolutnie magicznym wykonaniem folkowej pieśni "Fields Of Athenry", do końca wspierając swoją drużynę. Śpiewana przez tysiące gardeł melodia sprawiła, że telewizyjni komentatorzy milkli, a media i internauci jeszcze długo określali te kilka minut najbardziej magicznym momentem turnieju.
Fakt, że irlandzcy fani nie stracili ducha nawet w momencie oczywistej porażki piłkarzy to jedno. Ale inną sprawą godną uwagi jest to, że tak wspaniale zaśpiewać trzeba po prostu umieć. Polscy kibice, choć często przenoszą na rodzimy grunt melodie popularne na zagranicznych stadionach, prawdopodobnie nigdy nie byliby w stanie dać takiego popisu. Każdy, kto był choć raz na ligowym meczu, wie to aż za dobrze.
– Jest bardzo źle. Zdecydowanie gorzej, niż w innych krajach – mówi Elżbieta Zapendowska, nauczycielka śpiewu i jurorka programów "Idol", "Jak oni śpiewają" i "Must Be the Music. Tylko muzyka". Dodaje, że nawet duża popularność tych produkcji nie wywołała trwałej zmiany, jeśli chodzi o poziom umuzykalnienia Polaków.
– Słuch muzyczny rozwija się mniej więcej do 9. roku życia, później można tylko pracować nad konkretnymi umiejętnościami. Jeśli w tym czasie nie nauczymy dzieci śpiewać i muzykować, nie zdobędą tych umiejętności już nigdy – mówi Violetta Łabanow-Jastrząb z fundacji "Muzyka jest dla wszystkich". W rozmowie ze mną kreśli bardzo ponury obraz polskiego systemu edukacji muzycznej. – W zasadzie całe państwowe pieniądze idą na szkoły muzyczne, które kształcą wąską grupę profesjonalistów. Tymczasem powszechne nauczanie muzyki jest zupełnie zaniedbane – ocenia.
Dowodów na muzyczną ułomność Polaków nie trzeba długo szukać. Wystarczy posłuchać, jak wierni śpiewają w kościele lub pójść na urodziny, gdzie chór podpitych głosów intonuje sto lat. Podobnych wrażeń akustycznych dostarcza wizyta na wspominanym już stadionie piłkarskim. O tym, że ze śpiewaniem nie jest dobrze, świadczy też pośrednio poziom naszej branży muzycznej, która stosunkowo rzadko jest w stanie wydać na świat jakiekolwiek zjawisko muzyczne doceniane poza granicami kraju. Dlaczego jest tak źle?
Szkoły muzyczne...i co nam po nich?
Violetta Łabanow-Jastrząb podkreśla, że tak rozwiniętego systemu szkół muzycznych, jak w Polsce, nie ma nigdzie na świecie. Niestety, kształceni w nich specjaliści nie są przygotowywani do tego, aby uczyć amatorów, dlatego też po ukończeniu edukacji zajmują się najczęściej własną działalnością artystyczną. Mamy więc swoistą "kastę" pieczołowicie wykształconych muzyków–wirtuozów, a do szkół w roli nauczycieli nieraz trafiają osoby, których zaplecze sprowadza się do kilkunastogodzinnych kursów dających uprawnienia do nauki plastyki i muzyki. – W klasach 1–3 mamy do czynienia z nauczaniem zintegrowanym, które prowadzi w gruncie rzeczy jeden nauczyciel. Rzadko zdarza się, aby był kompetentny jeśli chodzi o nauczanie muzyki. Teoretycznie można zatrudnić dodatkowego specjalistę, ale w szkolnej praktyce najczęściej macha się na to ręką, bo nikt nie chce rezygnować z godzin prowadzonych zajęć – tłumaczy Violetta Łabanow-Jastrząb.
Moja rozmówczyni dodaje też, że program nauczania jest źle skonstruowany. Za dużo w nim teorii, rysowania nutek i kluczy wiolinowych, prowadzania dzieci do filharmonii. – Małych dzieci nie trzeba zabierać na koncerty, których nie zrozumieją, tylko dać szansę na naukę poprzez wspólny taniec, śpiew i granie na instrumentach – podkreśla moja rozmówczyni. Tymczasem np. w przedszkolach nie ma obowiązkowych zajęć z rytmiki, bo brakuje wykwalifikowanej kadry. Za zajęcia tego typu trzeba dodatkowo płacić.
Dziedzictwo PRL i wstyd przed folklorem
Wszyscy moi rozmówcy podkreślają jednak, że problem zaczyna się już w domu. W naturalny, niewymuszony sposób śpiewamy coraz rzadziej. – Nawet kolędy śpiewa się już rzadko. Młodzi ludzi są odzwyczajeni od śpiewania, ich kontakt z muzyką ogranicza się tylko do jej słuchania – mówi ks. Bogdan Bartołd, wieloletni rektor warszawskiego kościoła św. Anny.
Niewątpliwie na obecną sytuację duży wpływ miały czasy PRL. Propagandowe, pełne ideologii pieśni odzwyczaiły ludzi on naturalnego wyrażania swoich emocji w tej formie. – Program szkolny był w PRL skonstruowany tak, że dzieci uczono podniosłych, patriotycznych pieśni i piosenek ludowych, z których uczniowie z miast czasem niewiele rozumieli. Sama prowadziłam też przedmiot "historia muzyki", który był absolutną męczarnią tak dla mnie, jak i uczniów – wspomina Elżbieta Zapendowska. Dodaje też, że dzisiejsze odrodzenie "lokalnego patriotyzmu" i duma z folkloru może zachęcić młodych do śpiewania.
Ksiądz Bartołd również wskazuje, że tradycje ludowe mogą mieć pozytywny wpływ na naszą kulturę muzyczną. – Jeśli chodzi o śpiew wiernych, to bez wątpienia najpiękniej śpiewają mieszkańcy Południa i Wschodu Polski. Górali, niezależnie od wieku, nigdy nie trzeba zachęcać do głośnego uczestniczenia we mszy świętej – mówi duszpasterz.
"Idol" nas nie uratuje
Elżbieta Zapendowska podkreśla też, że nawet spora popularność telewizyjnych show związanych ze śpiewaniem, niewiele zmieniła w naszej mentalności. – Po krótkotrwałym boomie wszystko wróciło do normy. W programach typu "Idol" bierze się udział nie tyle z miłości do muzyki, co z marzeń o szybkiej karierze i łatwiej sławie – ocenia Zapendowska.
Zobacz też:Artyści wyjeżdżają za granicę. Wkrótce zabraknie w Polsce muzyków? Lipiński: Polski rynek muzyczny to bagno
Czy fakt, że Polacy nie umieją śpiewać, powinien nas w ogóle martwić? Ostatecznie w kraju jest wiele poważniejszych problemów. Violetta Łabanow-Jastrząb przekonuje jednak, że kwestia muzykalności jest znacznie poważniejsza, niż się wydaje. Np. umiejętność gry na jakimś instrumencie sprzyja rozwojowi osobistemu, integruje z grupą, wpływa na zdolność uczenia się. – Badania przeprowadzone w USA wskazują, że ludzie, którzy w młodości grali na jakimś instrumencie, na późniejszych etapach życia są w znacznie lepszej kondycji psychicznej. Co więcej, wspólne muzykowanie i śpiewanie uczy współpracy. Chór to prawdziwa szkoła dostrajania się do innych, tymczasem my w Polsce jesteśmy perfekcjonistami, którzy nie potrafią współpracować – ocenia ekspert.
"Kto śpiewa, ten dwa razy się modli"
Czy jest szansa na zmianę na lepsze? – Robimy, co w naszej mocy. W kościołach funkcjonują schole i chóry. Aby wierni chętniej śpiewali, korzystamy też z rzutników i książeczek ze słowami pieśni, ale mój Boże, nie jest to łatwe – wzdycha ksiądz Bogdan Bartołd.
Fragment dokumentu "Powszechna edukacja muzyczna. Krótka diagnoza"
Jak wykazały prowadzone od wielu lat badania, poziom kompetencji muzycznych ogromnej większości społeczeństwa polskiego, zwłaszcza jego młodszych pokoleń, kontrastując silnie z poziomem profesjonalnego wykształcenia polskich elit muzycznych, jest jednocześnie dramatycznie niższy niż określony podobnymi miarami poziom umuzykalnienia społeczeństwa innych krajów Europy i Ameryki.
Elżbieta Zapendowska
krytyk muzyczny i nauczycielka śpiewu
Program szkolny był w PRL skonstruowany tak, że dzieci uczono podniosłych, patriotycznych pieśni i piosenek ludowych, z których uczniowie z miast czasem niewiele rozumieli. Sama prowadziłam też przedmiot "historia muzyki", który był absolutną męczarnią tak dla mnie, jak i uczniów.
Andrzej Białkowski i Violetta Łabanow-Jastrząb
Fragment dokumentu "Edukacja artystyczna w oświacie – postulaty"
1. Programowe i organizacyjne zmiany w systemie kształcenia nauczycieli.
2. Zmiany w systemie doskonalenia nauczycieli.
3. Przyjęcie zasady, że do realizacji zajęć muzycznych i plastycznych na wszystkich poziomach nauczania powinni być zatrudniani przede wszystkim specjaliści.
4. Podjęcie już teraz prac nad nową Podstawą programową z muzyki i plastyki oraz uczynienie tych dokumentów przystającymi do współczesnego doświadczenia kulturowego.
5. Należy przeznaczyć środki finansowe na regionalne programy edukacji artystycznej.