
Od urodzinowego "Sto lat" po "Mazurka Dąbrowskiego", od świątecznych kolęd po stadionowe przyśpiewki, od "Idola" po "Eurowizję" – wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się świadczyć na rzecz tej przykrej prawdy: Polacy nie umieją śpiewać.
Jak wykazały prowadzone od wielu lat badania, poziom kompetencji muzycznych ogromnej większości społeczeństwa polskiego, zwłaszcza jego młodszych pokoleń, kontrastując silnie z poziomem profesjonalnego wykształcenia polskich elit muzycznych, jest jednocześnie dramatycznie niższy niż określony podobnymi miarami poziom umuzykalnienia społeczeństwa innych krajów Europy i Ameryki.
– Słuch muzyczny rozwija się mniej więcej do 9. roku życia, później można tylko pracować nad konkretnymi umiejętnościami. Jeśli w tym czasie nie nauczymy dzieci śpiewać i muzykować, nie zdobędą tych umiejętności już nigdy – mówi Violetta Łabanow-Jastrząb z fundacji "Muzyka jest dla wszystkich". W rozmowie ze mną kreśli bardzo ponury obraz polskiego systemu edukacji muzycznej. – W zasadzie całe państwowe pieniądze idą na szkoły muzyczne, które kształcą wąską grupę profesjonalistów. Tymczasem powszechne nauczanie muzyki jest zupełnie zaniedbane – ocenia.
Violetta Łabanow-Jastrząb podkreśla, że tak rozwiniętego systemu szkół muzycznych, jak w Polsce, nie ma nigdzie na świecie. Niestety, kształceni w nich specjaliści nie są przygotowywani do tego, aby uczyć amatorów, dlatego też po ukończeniu edukacji zajmują się najczęściej własną działalnością artystyczną. Mamy więc swoistą "kastę" pieczołowicie wykształconych muzyków–wirtuozów, a do szkół w roli nauczycieli nieraz trafiają osoby, których zaplecze sprowadza się do kilkunastogodzinnych kursów dających uprawnienia do nauki plastyki i muzyki. – W klasach 1–3 mamy do czynienia z nauczaniem zintegrowanym, które prowadzi w gruncie rzeczy jeden nauczyciel. Rzadko zdarza się, aby był kompetentny jeśli chodzi o nauczanie muzyki. Teoretycznie można zatrudnić dodatkowego specjalistę, ale w szkolnej praktyce najczęściej macha się na to ręką, bo nikt nie chce rezygnować z godzin prowadzonych zajęć – tłumaczy Violetta Łabanow-Jastrząb.
Wszyscy moi rozmówcy podkreślają jednak, że problem zaczyna się już w domu. W naturalny, niewymuszony sposób śpiewamy coraz rzadziej. – Nawet kolędy śpiewa się już rzadko. Młodzi ludzi są odzwyczajeni od śpiewania, ich kontakt z muzyką ogranicza się tylko do jej słuchania – mówi ks. Bogdan Bartołd, wieloletni rektor warszawskiego kościoła św. Anny.
Program szkolny był w PRL skonstruowany tak, że dzieci uczono podniosłych, patriotycznych pieśni i piosenek ludowych, z których uczniowie z miast czasem niewiele rozumieli. Sama prowadziłam też przedmiot "historia muzyki", który był absolutną męczarnią tak dla mnie, jak i uczniów.
Ksiądz Bartołd również wskazuje, że tradycje ludowe mogą mieć pozytywny wpływ na naszą kulturę muzyczną. – Jeśli chodzi o śpiew wiernych, to bez wątpienia najpiękniej śpiewają mieszkańcy Południa i Wschodu Polski. Górali, niezależnie od wieku, nigdy nie trzeba zachęcać do głośnego uczestniczenia we mszy świętej – mówi duszpasterz.
Elżbieta Zapendowska podkreśla też, że nawet spora popularność telewizyjnych show związanych ze śpiewaniem, niewiele zmieniła w naszej mentalności. – Po krótkotrwałym boomie wszystko wróciło do normy. W programach typu "Idol" bierze się udział nie tyle z miłości do muzyki, co z marzeń o szybkiej karierze i łatwiej sławie – ocenia Zapendowska.
Zobacz też: Artyści wyjeżdżają za granicę. Wkrótce zabraknie w Polsce muzyków? Lipiński: Polski rynek muzyczny to bagno
1. Programowe i organizacyjne zmiany w systemie kształcenia nauczycieli.
2. Zmiany w systemie doskonalenia nauczycieli.
3. Przyjęcie zasady, że do realizacji zajęć muzycznych i plastycznych na wszystkich poziomach nauczania powinni być zatrudniani przede wszystkim specjaliści.
4. Podjęcie już teraz prac nad nową Podstawą programową z muzyki i plastyki oraz uczynienie tych dokumentów przystającymi do współczesnego doświadczenia kulturowego.
5. Należy przeznaczyć środki finansowe na regionalne programy edukacji artystycznej.
"Kto śpiewa, ten dwa razy się modli"
Czy jest szansa na zmianę na lepsze? – Robimy, co w naszej mocy. W kościołach funkcjonują schole i chóry. Aby wierni chętniej śpiewali, korzystamy też z rzutników i książeczek ze słowami pieśni, ale mój Boże, nie jest to łatwe – wzdycha ksiądz Bogdan Bartołd.

