– Niewpuszczenie kogoś do kościoła lub też z niego wyproszenie jest dla duchownych bardzo trudną decyzją. Dlatego jest apel, aby świeccy pomagali egzekwować te limity – oznajmił rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Duchowny podkreślił przy tym, że problem z przestrzeganiem obostrzeń dotyczy nie tylko kościołów, ale też na przykład komunikacji miejskiej.
Ks. Leszek Gęsiak, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, wypowiedział się w rozmowie z RMF FM na temat obostrzeń w kościołach w czasie epidemii koronawirusa. Przypomnijmy tylko, że w związku z rosnącą liczbą zakażeń w Polsce rząd zdecydował się wprowadzić w okresie wielkanocnym nowe obostrzenia.
– Maksymalnie jedna osoba na 20 metrów kwadratowych przy zachowaniu odległości 1,5 metra będzie mogła przebywać w kościołach – poinformował 25 marca minister zdrowia, Adam Niedzielski.
Rzecznik KEP zapytany został między innymi o to, kto ponosi odpowiedzialność za ewentualne przekroczenie limitu wiernych w kościele. – Gospodarzem każdej parafii jest proboszcz, ewentualnie administrator. Myślę, że tym osobom jest w tej chwili niezwykle trudno, bo po ludzku niezręcznie jest wyprosić lub nie wpuścić kogoś do kościoła – powiedział.
Ksiądz Gęsiak zaapelował więc, "aby to świeccy pomagali egzekwować limity". Dodał przy tym, że obecnie bardzo ważne jest, by kościoły pozostałe otwarte. – Kościoły w czasach komunistycznych nie były zamknięte i mam nadzieję, że i teraz nie będą. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby nie były. Dla dobra ludzi. Człowiek to nie tylko ciało, ale także jego duch – podkreślił ks. Leszek Gęsiak.
Zdaniem duchownego problem z przestrzeganiem obostrzeń nie dotyczy wyłącznie świątyń. Wskazał, że nie spotkał się z sytuacją, by na przykład motorniczy wypraszał nadmiar osób z tramwaju. – W Polsce generalnie mamy problem z przestrzeganiem prawa – ocenił duchowny.
A czy osoba, która wchodzi do świątyni, przekraczając przy tym dopuszczalny limit, popełnia grzech? Według duchownego ostatecznym kryterium dobra i zła jest sumienie. – Wejście czy niewejście do kościoła jest problemem administracyjnym, nie duchowym – odpowiedział rzecznik KEP.
Dodajmy, że w ostatnim czasie wielu duchownych decyduje się na publiczną krytykę nowych zasad dotyczących limitu osób w świątyni. Księża skarżą się przede wszystkim na ciągłe donosy i pouczenia. List do wiernych w tej sprawie napisał ostatnio na przykład biskup kielecki Jan Piotrowski.
"Nie życzymy sobie jednak ciągłych pouczeń instruktorów nowego ładu ideologicznego, kulturowego i obyczajowego, którzy niestety w ostatnich miesiącach nie mieli odwagi innym zwracać uwagi, kiedy powszechnie łamano prawo" – oznajmił duchowny.