We wtorek Ministerstwo Zdrowia Izraela podało, że w państwie wykryto nową mutację koronawirusa. Powstał specjalny raport, który informuje, że zakażonych izraelską odmianą COVID-19 mogą być setki ludzi.
Według badań izraelski wariant koronawirusa mógł pojawić się w tym państwie już w lipcu zeszłego roku. Zidentyfikowany został po raz pierwszy w październiku 2020 r. przez Centralne Laboratorium Wirusologiczne w Sheba Medical Center w Tel Hashomer. Nowy szczep COVID-19 otrzymał oznaczenie P681H.
Jak dotąd wiadomo, że mutacją zostało zarażonych około 181 osób, ale przedstawiciele służby zdrowia uważają, że mogą być setki innych osób zakażonych wirusem. Niemniej jednak wariant brytyjski pozostaje dominującym szczepem w Izraelu, nadal stanowiąc co najmniej 90 proc. wszystkich przypadków.
"Głównym problemem w dzisiejszych czasach jest zarządzanie ryzykiem w Izraelu w związku z pojawieniem się problematycznych wariantów koronawirusa z zagranicy" – podkreślono w raporcie przygotowanym przez izraelskie Centrum Wiedzy i Informacji o Koronawirusie.
Jak informuje "The Jerusalem Post", mutacja ta nie jest bardziej zaraźliwa niż odmiana wirusa pochodząca z Wielkiej Brytanii. Szczep nie wywołuje też bardziej poważnych objawów niż wcześniej istniejący koronawirus. Ponadto w raporcie podano, że szczepionka Pfizer wydaje się skuteczna w walce z nową mutacją wirusa.