Doktor Tomasza Karauda w rozmowie z Gazeta.pl przyznał, że najnowsze dane dotyczące liczby zgonów spowodowanych koronawirusem mocno nim wstrząsnęły. Jego zdaniem spory wpływ na tak dużą liczbę zgonów ma fakt, że bardzo często "ludzie umierają w karetkach, bo pomoc udzielana jest im zbyt późno".
– Na SOR diagnozowałem niedawno zawał serca, karetka była potrzebna natychmiast. Dzwonię po transport i słyszę, że będzie za półtorej godziny. To jest niedopuszczalne. Zbieramy krwawe żniwo niewydolnego systemu – podkreślił doktor, na co dzień pracujący w szpitalu klinicznym w Łodzi.
Tomasz Karauda nie ma wątpliwości, że tak wysoka w ostatnim czasie liczba zgonów jest po części spowodowana przeciążeniem personelu ochrony zdrowia.
– Jestem wstrząśnięty najnowszymi danymi dotyczącymi liczby zgonów, ale tak właśnie wygląda niewydolny system opieki zdrowia. Ludzie umierają w karetkach, zbyt długo czekają na pomoc. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, chorych jest zbyt dużo – dodał.
Karauda w dalszej fazie rozmowy przyznał, że na jego oddział coraz częściej trafiają młodsze osoby zarażone covid-19.
– Mamy na oddziale kilku 50-latków na oddziale, dzisiaj walczyliśmy o życie pięćdziesięcioparolatka, niestety bez powodzenia. Zdarzają się też 40-letnie osoby. Młodzi przestają być nietykalni. Rozmawiałem z 29-latkiem, który był po dwóch zatrzymaniach krążenia, udało mu się wyjść spod kosy po podłączeniu do ECMO – tłumaczy doktor.
Dramatyczny raport MZ ze środy
32 874 – tyle zakażeń koronawirusem w Polsce potwierdziło 31 marca Ministerstwo Zdrowia. Niestety, zmarły też 653 osoby chore na covid-19. W ciągu doby wykonano ponad 102,8 tys. testów na obecność SARS-CoV-2.
Aktualnie pacjenci z covid-19 zajmują 31 311 szpitalnych łóżek. 3 093 z nich jest podłączonych do respiratorów. Na kwarantannie jest ponad 449 tys. osób. Z kolei liczba osób, które wyzdrowiały, w ciągu doby wzrosła o 13 726.
Podsumujmy, w Polsce wykryto już 2 321 717 przypadków koronawirusa. Z rządowych danych wynika, że zmarło 53 045 osób.