Pastor Artur Pawłowski wygonił ze swojej świątyni w Calgary w Kanadzie policjantów, którzy interweniowali w niej w Wielki Piątek. Polak nazwał funkcjonariuszy "nazistami" i "Gestapo". Policjanci chcieli sprawdzić, czy w środku są przestrzegane obostrzenia epidemiczne.
Lokalne władze Calgary w Kanadzie wprowadziły zakaz organizowania jakichkolwiek zgromadzeń w pomieszczeniach w związku z epidemią koronawirusa. Dotyczy to także mszy świętych i nabożeństw.
Dlatego w Wielki Piątek siedmiu policjantów zostało skierowanych do jednego z kościołów ewangelickich w Calgary. Mieli oni sprawdzić, czy w środku przestrzegane są obostrzenia, a w razie ich łamania, wyprosić wiernych.
Nie mogli jednak tego zrobić, ponieważ już od wejścia naskoczył na nich pastor Artur Pawłowski, który kazał im się "wynosić z jego posesji". Wielokrotnie nazwał funkcjonariuszy nazistami i powiedział im, że "Gestapo nie ma wstępu" do jego świątyni.
Policjanci próbowali mu tłumaczyć, że wykonują swoje obowiązki w związku z przepisami epidemicznymi, ale polski pastor nie chciał ich słuchać – podaje "The Post Millennial". Funkcjonariusze w końcu odpuścili.