Dyrektor ds. szczepionek Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA) Marco Cavaleri w rozmowie z "Il Messaggero" przyznał, że obecnie można mówić, że jest związek między szczepionką AstraZeneca a pojawieniem się zakrzepów u niektórych zaszczepionych.
– Wciąż nie wiemy co wywołuje taką reakcję. W ciągu kilku następnych godzin poinformujemy, że jest taki związek, ale wciąż musimy zrozumieć, jak do tego dochodzi – mówił Cavaleri.
W ostatnim czasie coraz częściej pojawiały się informacje, że szczepionka AstraZeneca wywołuje różnego rodzaju incydenty zakrzepowo-zatorowe, zwłaszcza u kobiet poniżej 55. roku życia.
Kilkanaście krajów UE zdecydowało się nawet w pewnym momencie zawiesić szczepienia preparatem AstraZeneca. EMA dokonała wówczas kolejnej oceny szczepionki i poinformowała, że korzyści z jej podawania przewyższają ryzyko związane z zastosowaniem tego preparatu.
– Staramy się uzyskać pełen obraz tego co się dzieje – zakończył Cavaleri.
Niemcy to przewidzieli
Przypomnijmy, że Niemieckie Ministerstwo Zdrowia podjęło w ostatnim czasie decyzję o częściowym wstrzymaniu szczepień AstrąZeneką. Oficjalnym powodem jest ochrona słabnąca po 12 tygodniach.
W Niemczech ustalono, że osoby poniżej 60 roku życia, które zostały zaszczepione AstrąZeneką, jako drugą dawkę powinny dostać inny preparat. Jens Spahn, minister zdrowia przedstawił projekt, w którym około 2,2 mln obywateli ponownie trafi na listę szczepień i do kolejek po inny rodzaj szczepionki (BioNTech lub Moderna).
Komisja zaleca, żeby po 12 tygodniach po podaniu pierwszej dawki AstryZeneki, podać szczepionkę mRNA: "Powodem jest to, że ochrona wywołana przez preparat AstraZeneki po 12 tygodniach zaczyna słabnąć". W rozmowie z "Der Spiegel" przewodniczący STIKO podkreślał jednak, że o ryzyku związanym ze szczepionką obecnie można jedynie spekulować.
Według danych Instytutu Roberta Kocha do 1 kwietnia 2,85 mln ludzi w Niemczech otrzymało pierwsze szczepienie preparatem firmy AstraZeneca. Po raz drugi zaszczepionych nim zostało zaledwie niecałe 2000 osób.