![Jak wygląda nauka zdalna?](https://m.natemat.pl/bba49e8728ce5a52a64480731a87f54b,1680,0,0,0.jpg)
"Na początku płakała, teraz już nawet przestała pytać, kiedy wróci do szkoły"
Karolina Opolska, dziennikarka Onetu (mama 9-letniej córki i 4-letniego syna) zmaga się z nauką zdalną jednego dziecka, które jest w drugiej klasie szkoły podstawowej. Jak zauważa, dzieci w wieku wczesnoszkolnym mają problem z koncentracją, także w szkole, dlatego w pierwszych klasach nauka to nie siedzenie w ławkach przez 45 minut, tylko zabawa, interakcja i ruch. Podkreśla, że tak małe dzieci nie są w stanie skoncentrować się przez dłuższy czas."Nauka zdalna to farsa, koloryzowanie rzeczywistości jest żałosne"
Aleksandra Radomska (blogerka, autorka bestselleru "Mam wątpliwość") uważa, że rok nauki zdalnej to rok stracony. — Rodzice młodszych dzieci mogą powiedzieć, że jakoś go nadrobią, ale rodzice starszych dzieci tak powiedzieć nie mogą. Nauka zdalna to farsa, nauczyciele nie radzą sobie z przeprowadzeniem lekcji, egzekwowaniem zdobywania przez dzieci wiedzy — mówi Radomska, mama uczennicy pierwszej klasy szkoły podstawowej."Dramatycznie spada poziom koncentracji na lekcjach"
— Zdalne lekcje dają możliwość zaobserwowania zachowania samych nauczycieli — mówi Sebastian, ojciec 12-letniej córki. Jak mówi, podczas lekcji zauważył nie do końca odpowiednie zachowanie nauczyciela jednego przedmiotu. — Zwracał się do dzieci w nieodpowiedni sposób, bardzo lekceważąco. Zgłosiłem to wychowawcy klasy, jak się okazało nie ja jeden. Nie wszyscy nauczyciele radzą sobie z nową rzeczywistością. Kontrolowanie tego w domu to jeden z nielicznych plusów e-lekcji — dodaje.„Plusy - przede wszystkim możliwość dłuższego snu”
Rafał Stępień jest ojcem dwóch synów – Antosia (8 lat) i Filipa (10 lat). Chłopcy uczęszczają do drugiej oraz trzeciej klasy Międzynarodowej Szkoły Podstawowej w Warszawie. — Ze względu na uczęszczanie synów do klas 1-3, zajęcia odbywają się w trybie mieszanym. Synowie naprzemiennie uczestniczą w zajęciach stacjonarnie oraz w formie online. Szkoła przygotowała się bardzo sumiennie do realizacji podstawy programowej. Podczas zdalnego nauczania zajęcia prowadzone są w pełni za pośrednictwem platformy MS Teams zgodnie z planem lekcyjnym - w naszym przypadku od godz. 08:30 do godz. 15:00 — opowiada."Z tego koszmaru wielu może się już nie obudzić"
Marta jest matką trójki dzieci - sześcioletniego i 17-letniego syna oraz 11-letniej córki. Młodsze dzieci chodzą do niewielkiej państwowej szkoły z oddziałami integracyjnymi na warszawskim Żoliborzu. — Kiedy pytam swoją 11-letnią córkę o to, czego najbardziej brakuje jej podczas wymuszonej przerwą w stacjonarnych zajęciach izolacji, pewnie odpowiada: „Spotkań z koleżankami, tego, żeby porozmawiać i pożartować z nimi”. I dodaje: „bo takie mówienie do komputera to nie jest to samo, nie ma takiej fajnej atmosfery jak na żywo” — opowiada kobieta.Wiele osób stara się nie myśleć o tym na co dzień lub wręcz nie zauważa zjawiska jakim jest ubóstwo, niedożywienie dzieci czy domowa przemoc wobec nich, ale powiedzmy sobie szczerze - ten problem istnieje i nie dość że nie zniknął, to nasilił się w ostatnich miesiącach.
Mam poczucie, że przespaliśmy moment, w którym można było przygotować się na scenariusz ponownego zamknięcia szkół, czas na wytłumaczenie dzieciakom, dlaczego taka decyzja została ponownie podjęta już minął, tak samo jak na zapewnienie rodzinom, które tego potrzebują, niezbędnego sprzętu do nauki online.
Teraz przekręciliśmy się na drugi bok i głośno chrapiąc przesypiamy załamania psychiczne wielu młodszych i starszych dzieci. Z tego koszmaru wielu może się już nie obudzić. Obym się myliła.