
Niemieckie media poinformowały, że sąd w Weimarze w Turyngii zakazał noszenia maseczek i wykonywania testów koronawirusowych w dwóch szkołach. Wyrok ten wywołał spore oburzenie wśród niemieckiej opinii publicznej.
REKLAMA
Dziennik "Berliner Zeitung" poinformował, że uczniowie dwóch szkół w Weimarze nie będą musieli nosić maseczek, wykonywać testów na obecność koronawirusa i zachowywać między sobą 1,5-metrowego dystansu. Przyczyną postępowania sądowego był wniosek matki dwóch chłopców, która była zdania, że dobro jej dzieci jest poważnie zagrożone.
Sąd okręgowy postanowił wydać tymczasowy nakaz, który uniemożliwił przymusowe noszenie maseczek w dwóch szkołach w Weimarze. Sędzia w uzasadnieniu powiedział, że obowiązkowe noszenie maseczki, minimalne odstępy i testy w szkołach stanowią ryzyko dla psychicznego i emocjonalnego dobra dziecka.
Na decyzję sądu bardzo szybko zareagowało Ministerstwo Edukacji Turyngii, które powątpiewa, czy ta decyzja ma jakikolwiek skutek prawny z powodu wielu niespójności. Zaznaczone zostało, że orzeczenie dotyczy jedynie dwójki dzieci, których matka wystąpiła do sądu. Ministerstwo jest zdania, że sąd zatem mógł podejmować decyzje tylko w stosunku do osób uczestniczących w postępowaniu.
Zdaniem władz Turyngii, decyzja sądu okręgowego w Weimarze nie może mieć wpływu na obowiązujące w szkołach zasady ogólne. Ministerstwo zwróciło również uwagę na fakt, że sąd rodzinny w Weimarze nie jest właściwym do badania środków kontroli zakażeń, bowiem takimi sprawami zajmują się sądy administracyjne. Postanowienie będzie rozpatrywane przez sąd wyższej instancji w najbliższych dniach.
Czytaj także:źródło: "Berliner Zeitung"
