"Ciągnąłem koks dzień w dzień". Krawczyk sam przyznał, że nie stronił od używek
Bartosz Świderski
13 kwietnia 2021, 16:57·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 13 kwietnia 2021, 16:57
Krzysztof Krawczyk nigdy tego nie ukrywał. Gdy w latach młodości wyjechał do USA, nie stronił od używek. Jak wyglądało życie legendarnego muzyka u szczytu jego popularności?
Reklama.
Informacja o śmierci Krzysztofa Krawczyka wstrząsnęła Polską. W sobotę 10 kwietnia o godzinie 12 miała miejsce msza pogrzebowa za zmarłego artystę w łódzkiej archikatedrze św. Stanisława Kostki. Natomiast trumna z ciałem została złożona na cmentarzu parafialnym w Grotnikach, gdzie piosenkarz mieszkał wraz żoną Ewą.
Wokalista zmarł w wieku 74 lat. Życie Krawczyka pełne było przygód. Mając 33 lata wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodzeniem koncertował i chciał zrobić wielką karierę. Jednak życie szybko zweryfikowało jego plany.
Krzysztof Krawczyk brał narkotyki
Pieniądze zarobione na występach nie starczały mu na utrzymanie się, dlatego zdarzało mu się pracować na budowach, także jako kierowca czy kelner. Gwiazdor słynął ze swojej szczerości. Dlatego w wywiadach nie ukrywał, że w tamtym czasie alkohol i narkotyki były w jego życiu na porządku dziennym.
– Ciągnąłem koks dzień w dzień i zacząłem krwawić z nosa. Poszedłem do znajomego lekarza. A on mi mówi: "Nie martw się, wstawię ci plastikowe płytki do nosa i będziesz mógł ciągnąć do końca życia". Jak podał cenę, 16 tys. dolarów, to sobie odpuściłem – mówił Krzysztof Krawczyk w rozmowie z "Plejadą".
Życie piosenkarza zmieniło się, gdy poznał swoją przyszła żonę Ewę. Wtedy też skończył z narkotykami, znów zaczął chodzić do kościoła. A po trzech latach imprezowania, śpiewania i dorabiania na boku, wrócił do Polski.