O decyzji polityka Porozumienia jako pierwsza napisała Interia. Ministerstwo Zdrowia zażądało informacji na temat eksperymentów z dziedziny neurochirurgii, które na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim nadzorował Wojciech Maksymowicz. On sam podobno uważa, że to "polityczny atak".
– Dla niego takie metody są nie do przyjęcia, nigdy nie było zastrzeżeń co do jego pracy. Wojtek nie może współpracować w ramach klubu z ludźmi, którzy w ten sposób podważają jego autorytet – powiedział Interii jeden z bliskich współpracowników polityka Porozumienia.
Wcześniej Maksymowicz w rozmowie z portalem stwierdził, że wiedział o tym, iż "ktoś zbiera haki" na niego. – Zostałem o tym uprzedzony przez ludzi związanych z polityką. Usłyszałem, że skoro jestem aktywny, muszę się z tym liczyć – podkreślał 13 kwietnia.
Dodajmy, że Maksymowicz już w marcu zagroził odejściem z klubu PiS, ale wtedy chodziło jeszcze o inną sprawę. Swoją decyzję uzależniał od tego, czy województwo warmińsko-mazurskie dostanie dodatkowe pieniądze na przetrwanie lockdownu. Podobne stanowisko wyrażał wówczas olsztyński poseł Porozumienia Michał Wypij.