Są nowe fakty ws. "układu wrocławskiego". Jak wynika z kolejnej odsłony dziennikarskiego śledztwa, przyjaciel Adama Hofmana szukał wsparcia Akademii Sztuki Wojennej i MON, by zdobyć państwową dotację. Miał mu pomagać Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik resortu obrony.
Nowe informacje ws. "układu wrocławskiego". Bartłomiej Misiewicz miał pomagać w dotarciu do MON i zdobyciu państwowej dotacji.
Jednym z bohaterów nowej odsłony śledztwa "Gazety Wyborczej", OKO.press i Fundacji Reporterów jest biznesmen Radosław Tadajewski.
Misiewicz podobno umawiał Tadajewskiego na spotkania, m.in. z gen. Ryszardem Parafianowiczem, ówczesnym rektorem Akademii Sztuki Wojskowej.
Śledztwo "Gazety Wyborczej", OKO.press i Fundacji Reporterów pokazało już wpływy "układu wrocławskiego". Pojawiły się m.in. wątki, dotyczące Adama Hofmana, Dawida Jackiewicza czy Zbigniewa Girzyńskiego. Biznesowa grupa powstała wokół byłego rzecznika PiS miała obsadzić państwowe spółki tak gęsto, że zajęły się nią CBA i prokuratura.
Z nowych informacji wynika, że były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz pomagał związanemu z grupą wrocławskiemu biznesmenowi Radosławowi Tadajewskiemu nawiązać kontakty w wojsku. To wszystko oczywiście nie za darmo.
Misiewicz, Tadajewski i "układ wrocławski"
Jak czytamy w tekście Jacka Harłukowicza z "Wyborczej", Sebastiana Klauzińskiego z OKO.press i Konrada Szczygła z Fundacji Reporterów, kiedy CBA aresztowało Bartłomieja Misiewicza, byłego posła PiS Mariusza Antoniego K. i cztery inne osoby w styczniu 2019 r., funkcjonariusze weszli też do siedzib dwóch spółek we Wrocławiu. Jedną z nich – o nazwie 1450 – kontroluje Tadajewski.
Śledczy w siedzibie zabezpieczyli dokumenty, które miały potwierdzać zaangażowanie Misiewicza na rzecz spółki. Co z nich wynika? Na przykład, że Akademia Sztuki Wojennej wystawiła list intencyjny, który pomógł założonemu przez Tadajewskiego funduszowi Czysta3.VC zdobyć 40 mln zł dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Firma za publiczne pieniądze inwestowała podobno w start-upy.
Dziś większościowym udziałowcem funduszu jest żona Tadajewskiego, a partnerami m.in. były minister skarbu w rządzie PiS Dawid Jackiewicz i były wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj, obecnie pełnomocnik wojewody dolnośląskiego do spraw szpitala tymczasowego.
Dziennikarze pokazali też, jak miały wyglądać kulisy tej współpracy. – Radek wymyślił, że fajnie byłoby coś sprzedać dla wojska. Jakieś takie technologiczne coś, co wywinduje wiarygodność jego biznesów. (…) Potrzebował kwitów, przede wszystkim listów intencyjnych z poważnych instytucji – powiedział znajomy biznesmena.
To znajomi z układu wrocławskiego mieli skontaktować Tadajewskiego z Misiewiczem, a ten z kolei umówił mu spotkanie m.in. z gen. Ryszardem Parafianowiczem, ówczesnym rektorem Akademii Sztuki Wojskowej i Krzysztofem Łączyńskim, ówczesnym dyrektorem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza.
Reakcja Misiewicza
Po publikacji artykułu głos zabrał Bartłomiej Misiewicz. Zarzucił dziennikarzom, którzy opisują tzw. układ wrocławski "wyimaginowaną rzeczywistość i posługiwanie się wyrwanym z kontekstu materiałem ze śledztwa". Jak zapewnił, nigdy nie brał pieniędzy "od nikogo za kontaktowanie kogokolwiek z kimkolwiek z MON, Wojska Polskiego czy innych instytucji".
"Za taką tezę 'Gazeta Wyborcza' i inne powielające to kłamstwo media otrzymają pozew sądowy" – zapowiedział.