
Pandemia przynosi dramatyczne skutki zdrowotne dla wielu Polaków. Niestety to, w jak dramatyczny sposób odciska się ona na naszej psychice, może mieć dramatyczne efekty. Dotyczy to także osób z ochrony zdrowia, które na co dzień muszą mierzyć się z problemami psychicznymi.
"Jestem potwornie zmęczona. Nie wiem, czy po epidemii nie zrezygnuję z pracy"
Moja rozmówczyni jest lekarzem rodzinnym. Na Twitterze napisała, że nie daje już rady być oparciem dla rodzin umierających osób czy przerażonych i samotnych seniorów. — Generalnie wszyscy są przerażeni. Ja też, a ci ludzie szukają we mnie oparcia — mówi mi w rozmowie, chcąc zachować anonimowość.Mówią mi: "jest pani głupia", "nie zna się pani na niczym", "będzie mnie pani miała na sumieniu" - to normalne teksty obecnie w gabinecie lekarskim.
"W Polsce nie możemy pozwolić sobie na utratę personelu medycznego"
O kondycji psychicznej pracowników medycznych opowiada mi też lek. Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii, Przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Zauważa, że w Polsce bardzo małą wagę przywiązuje się do zdrowia psychicznego. — To też niestety temat tabu. Tak jak w USA pójście do psychiatry, psychoterapeuty czy psychologa stało się rzeczą naturalną, tak w Polsce panuje stygmat związany z ewentualną chorobą psychiczną. Unika się, w przypadku jakiegoś zaburzenia (lękowych, depresji itd.), mówienia o tym — ocenia.W tak trudnej sytuacji epidemicznej, która wpływa na kondycję psychiczną pracowników ochrony zdrowia, powinniśmy mieć zapewnioną możliwość konsultacji psychoterapeutycznych. Chodzi o te niefarmakologiczne sposoby radzenia sobie z problemami psychicznymi, zagwarantowane przez państwo dla wszystkich medyków, którzy tego potrzebują.
