Uczestnicy Superligi mają dostać do podziału 3,5 mld euro. Za sam udział w fazie grupowej niektóre kluby otrzymają po 180 mln euro. Dla porównania – za grę w grupie Ligi Mistrzów UEFA wypłaca ok. 15 mln. Prawie 200 mln nie otrzymuje nawet zwycięzca całych rozgrywek.
O finansowym aspekcie Superligi pisze "New York Times". Nie są to jeszcze oficjalne dane, ale liczby, które przedstawiają Amerykanie, wyglądają naprawdę imponująco. Nowe rozgrywki mają generować zysk na poziomie przynajmniej 3,5 mld euro, a więc o pół miliarda więcej niż Liga Mistrzów. A należy zaznaczyć, że to wyliczenia dość ostrożne.
Jeszcze mocniej na wyobraźnię działa jednak to, jak ma wyglądać podział tych pieniędzy. Z informacji przedstawionych przez Jamesa Corbetta wynika, że sześć klubów założycielskich – dziennikarz nie uściślił, których – dostanie po 180 mln euro za sam udział w fazie grupowej. Pozostali uczestnicy na takie pieniądze liczyć nie mogą, ale i tak wzbogacą się zdecydowanie bardziej niż na LM.
Zestawienie finansowe Superligi z LM robi ogromne wrażenie – wspomniane 180 mln za grę w grupie to o 50 mln więcej niż otrzymał zeszłoroczny triumfator elitarnym rozgrywek pod egidą UEFA. Nie za fazę grupową, tylko za całą drogę do końcowego zwycięstwa. Przepaść.
Ile otrzyma więc zwycięzca Superligi? Ten nierówny podział powoduje, że kwota jest uzależniona od tego, kto nim będzie. "New York Times" donosi jednak, iż najwięksi za występ w jednej edycji rozgrywek otrzymać mogą nawet 400 mln euro, wliczając w to zyski reklamowe, których podział też nie będzie przebiegał równo.
Z kolei sam triumf w Superlidze wyceniany jest na "zaledwie" 30 mln euro. Teoretycznie możliwa jest więc sytuacja, w której sensacyjny zwycięzca rozgrywek otrzymuje mniej niż grube ryby odpadające już na etapie fazy grupowej.
Nic dziwnego, że UEFA robi wszystko, żeby nie dopuścić do powstania Superligi. Pamiętajmy, że różnica między kasą do wyjęcia z LM i nowego projektu będzie jeszcze większa niż ta wynikająca z przytoczonych lig. Odpływ najlepszych do Superligi znacznie obniży – a właściwie kompletnie zrujnuje – rangę rozgrywek UEFA. Oznacza to mniejsze zainteresowanie sponsorów i mniejsze zyski z reklam. A w konsekwencji – mniej pieniędzy w puli dla uczestników.