Fundacja "Las na zawsze" sadzi lasy w całej Polsce.
Fundacja "Las na zawsze" sadzi lasy w całej Polsce. Fot. naTemat

– Zawsze zachęcamy do tego, żeby z tymi sadzonkami porozmawiać, żeby nadać im imię, żeby sadzić je z intencją. (...) Chcemy, żeby drzewa były sadzone z uważnością i z miłością – mówi Anna Derda z Fundacji Las Na Zawsze. Fundacji, która krok po kroku tworzy w kraju leśne wyspy, będące odpowiedzią m.in. na zmiany klimatu. Nasza rozmówczyni wyjaśnia także, jakie drzewa dziś są dla nas szczególnie istotne.

REKLAMA
Jak wygląda sadzenie lasu? Przychodzimy, wrzucamy sadzonkę do ziemi i dziękuję do widzenia?
Dla nas jest to zupełnie inne doświadczenie i chcemy uczynić je wyjątkowym także dla ludzi, którzy decydują się z nami sadzić. Fundacja z reguły jest właścicielem ziemi, więc my tę ziemię przygotowujemy pod wydarzenie. Dzielimy na sektory, decydujemy o położeniu tzw. "wysp bioróżnorodności" i obszarów nieobsadzonych, przeznaczonych do naturalnej sukcesji. 
Nie stosujemy żadnych zabiegów typu orka. Nie orzemy nawet jeśli sadzimy na ziemi poleśnej – czasami kupujemy taką, na której poprzedni właściciel dokonał zrębu zupełnego.
Dla nas jest to fajna, bogata ziemia, dlatego że tam już są grzyby, porosty i bakterie glebowe. Sadzimy drzewa, zachowując całe to martwe drewno na danym terenie. Te wszystkie korzenie się rozłożą i staną się poniekąd pokarmem dla przyszłych pokoleń lasu.
Nasz sposób sadzenia jest inny niż w lasach gospodarczych. Tam sadzonkę wsadza się do przeoranej ziemi, sadzi się bardzo gęsto i w prostych rzędach. Z reguły jest to jeden gatunek, z którego powstaje las monokulturowy. W naszym przypadku ten proces jest dużo bardziej skomplikowany. Kupujemy różne sadzonki, które są często także w różnym wieku, aby las nie był jednowiekowy. Jest to ważne, jeśli chodzi o kwestie zdrowia ekosystemu.
Zostawiamy wolne przestrzenie, nie obsadzamy całego terenu – po to, aby las był zróżnicowany nie tylko gatunkowo, ale także wiekowo. Grupujemy drzewa w wyspach bioróżnorodności, gdzie jest maksymalnie pięć gatunków liściastych.
Sadzimy też krzewy, po to, żeby przyciągnąć ptaki. Tworzymy dla nich bezpieczne przestrzenie, dając im źródło pokarmu w postaci owoców krzewów. Ptaki najlepiej zadbają o bioróżnorodność, poprowadzą las w kierunku, w którym zdecyduje natura.
Tak jak już wspominałam, sadzonki są różne, więc niektóre wymagają wykopania głębszego dołka, a to sprawia, że praca musi być bardziej uważna. Zawsze zachęcamy do tego, żeby z tymi sadzonkami porozmawiać, żeby nadać im imię, żeby sadzić je z intencją, robić sobie z nimi zdjęcia. Dla wielu ludzi to pierwszy od długiego czasu tak mocny kontakt z przyrodą. 
Chcemy, żeby drzewa były sadzone z uważnością i z miłością. Musimy mieć świadomość tego, że w porównaniu do lasu jesteśmy bardzo krótko żyjącymi organizmami. Nasz Las Na Zawsze rozwinie się w duży, złożony ekosystem, kiedy nas już prawdopodobnie nie będzie. Dąb potrafi dożyć nawet do wieku sześciuset lat. Jest to więc duże przeżycie posadzić dębowego malucha w lesie, który będzie go chronił i pozwoli mu dotrwać do późnej starości.
Dlatego właśnie w kontekście naszego życia sadzimy coś na zawsze. Inicjujemy powstanie zdrowszego ekosystemu leśnego, szczególnie w dobie zmian klimatycznych. Chcemy wierzyć, że poradzi sobie w nowej rzeczywistości, która nadchodzi szybciej niż przewidywali niektórzy naukowcy. Pracujemy też nad tym, żeby stworzyć rozwiązanie systemowe, które będzie skutecznie chronić nasze lasy, jako obszary przeznaczone dla "dzikości".
Współpracujemy z firmami, więc często staramy się, żeby sadzenie lasów nie było działaniem tylko czysto marketingowym. Zachęcamy do tego, żeby na miejsce przyjechali pracownicy i razem z nami sadzili las, nawet pomimo złej pogody. Jak na razie, jest pod tym względem super.
Czyli nie raczej nie jest tak, że my jako firma fundujemy, a wy róbcie swoje?
Naszym zdaniem jest to jeden z elementów, który ten las zabezpiecza, bo ważne są nie tylko zapisy formalne i prawne, o które dbamy jako fundacja. Istotne jest także emocjonalne powiązanie z lasem. Grupa, która go posadzi będzie go obserwować, odwiedzać, być może jakieś osoby będą przyjeżdżały z dziećmi, żeby pokazywać, co wspólnie zasadziliśmy i patrzeć jak wzrasta.
Wierzymy, że gdyby były jakiekolwiek zakusy nastawione na likwidację lasu – a zdarzają się sytuacje, kiedy instytucje władzy w naszym kraju mogłaby zdecydować się, przykładowo, puścić przez nasz las autostradę – to ludzie, którzy ten las sadzili się zmobilizują. Opór społeczny być może będzie w stanie takie procesy wyhamować, wymusić dialog, albo nawet zatrzymać.
Czy później, po posadzeniu lasu, trzeba jakoś doglądać drzewa, czy raczej natura poradzi sobie sama?
Dokładnie, natura sobie poradzi, ale zachęcamy do tego, żeby je odwiedzać. Myślę, że ciekawe i po prostu fajne jest uczenie się tego, jak ten las wzrasta. Nie stosujemy żadnych prac w późniejszym okresie, nie będziemy go nawozić, podlewać, uprzątać, pryskać środkami biobójczymi.
Jedyne co robimy, to zdejmujemy ogrodzenia. Robimy to po ok. pięciu latach, kiedy sadzonki wyrastają do takiego poziomu, że jeleniowate nie mogą ich masowo zgryzać. Żeby nic się nie marnowało albo marnowało jak najmniej, ogrodzenia recyklujemy na kolejne lasy. To oczywiście też nie jest idealne rozwiązanie, bo są one osadzone na drewnianych palach, czyli teoretycznie używamy drewna do powstania lasu. 
Ciągle szukamy nowych rozwiązań, najmniej inwazyjnych i przyjaznych naturze. Niektóre z naszych lasów pozostawiliśmy bez ogrodzenia, albo z częściowym zabezpieczeniem. Zobaczymy jak one sobie poradzą. Być może w przyszłości zrezygnujemy zupełnie z grodzenia, widząc efekty naszych "eksperymentów".
Gdzie fundacja sadzi lasy?
Chcemy sadzić w każdym województwie, natomiast nie w każdym jesteśmy w stanie kupić ziemię za taką kwotę, jaką przyjęliśmy. Zwłaszcza, że sam zakup nie jest prosty. Województwa mazowieckie i małopolskie są dla nas na przykład zbyt drogie.
logo
Fot. Fundacja Las Na Zawsze
Czym właściwie jest "Las na zawsze"?
Jesteśmy fundacją, która powstała w 2019 roku po to, aby sadzić lasy, ale nie takie, jakie potocznie nazywamy lasami, czyli lasy uprawne. Nam chodzi o lasy, które dziczeją, stając się enklawami bioróżnorodność i które pomogą zminimalizować zmiany klimatyczne.
Naszym celem jest to, żeby były one wyspami rozsianymi po całym kraju. Wyspami, które dają naturze oddech w czasach, w których tak dużo ziemi jest zagarniętej pod ludzką działalność. Chcemy żeby natura ponownie miała władzę, chociażby w takich pojedynczych "Lasach na zawsze". Żeby to ona decydowała jak będzie wyglądał i rozwijał się las.
Ta część "na zawsze" w nazwie nie jest przypadkowa?
Pod nazwą "na zawsze" rozumiemy nie tylko formalne chronienie lasu przed wycinką, bo to jest naszym nadrzędnym celem, ale też to, aby ten las przetrwał na zawsze jako zdrowy ekosystem. Nasz sposób sadzenia i dobór gatunkowy ma właśnie odpowiadać na tę potrzebę. Zdrowy ekosystem to nie tylko gatunki, które rdzennie porastały nasze ziemie, ale też gatunki, które dobrze poradzą sobie w dobie zmian klimatycznych.
Mówimy o tym, że sadzimy lasy dla przyszłych pokoleń, chcemy żeby to był prezent dla nich, bo to one tak naprawdę zobaczą ich pełnię.
logo
Fot. Fundacja Las Na Zawsze
Jakie drzewa sadzicie?
Mamy w Polsce pewien problem. Część naukowców twierdzi, że przez zmiany klimatyczne, gatunki drzew, które dominują obecnie w naszych lasach – takie jak świerk i sosna – będą musiały ustępować. Lasy przejdą swoistą transformację. My wychodzimy naprzeciw tym zmianom i sadzimy gatunki, które są odpowiedzią na tę transformację, a jednocześnie są gatunkami rdzennie polskimi.
Bardzo istotną rolę odgrywają graby i dęby, które są podstawą sadzonych przez nas lasów. Oczywiście sadzimy dostosowując gatunki do siedliska, czyli z uwagą na to, jaka gleba jest na danym obszarze. Inne gatunki posadzimy na glebach suchych, mniej urodzajnych, a inne na podmokłych, czy bardzo żyznych. Tutaj często korzystamy z konsultacji i pomocy specjalistów. 
Jeden z naszych ulubionych gatunków – grab – jest fenomenem w świecie przyrody. Normalnie, drzewa zrzucają liście przygotowując się na zimę, a grab decydują się na to w wyjątkowych warunkach także w okresie wegetacji. Posiada on umiejętność zrzucania zielonych liści w czasie długotrwałej suszy. Ten ruch ratuje go przed wyschnięciem, dlatego określa się go jako gatunek obiecujący w dobie zmian klimatu.
Sadzenie tego gatunku jest więc w pewnym sensie odpowiedzią na to, że w Polsce mamy tzw. suszę geohydrologiczną. To zjawisko jest znane już od kilku lat. Problem ma cały kraj, ponieważ  opada nam poziom wód gruntowych. Lasy też poczują to dotkliwie.
To, co stało się w Białowieży, masowe obsychanie świerka było, według części naukowców, właśnie efektem obniżania się wód gruntowych. W takich sytuacjach obsychają te gatunki, które mają płytszy system korzeniowy.
W przypadku gradacji kornika drukarza mówimy o szkodniku wtórnym, bo pierwotnym zagrożeniem dla lasu była susza, która osłabiła drzewa. Zagrożenie to jest coraz większe, a jako kraj nie robimy wystarczająco dużo w kierunku rozwijania małej retencji. Powinniśmy wodę opadową absorbować i zatrzymywać, żeby miała szansę przeniknąć do wód gruntowych. 
Do tego dochodzą postępujące zmiany klimatyczne, czyli coraz dłuższe okresy suche. Jeśli chodzi o bilans opadów, to nie wyglądamy aż tak źle. Jednak perspektywa się zmienia, jeśli spojrzy się na to, jakiego rodzaju są to opady.
Kiedyś okresy deszczowe były bardziej równomierne, występowały przez dłuższy okres czasu, więc woda zdążyła wsiąknąć w glebę i przeniknąć do wód gruntowych. Natomiast teraz mamy coraz częściej deszcze nawalne, czyli dużą ilość opadów w krótkim czasie. W takiej sytuacji woda nam "ucieka", bo Polska jest posiana liniami rowów, kanałów, rzek. Nie zadbaliśmy wystarczająco o małą retencję i dziś przychodzi nam mierzyć się z tym wyzwaniem.
Las jest bardzo pomocnym narzędziem, ponieważ potrafi zatrzymywać wodę. Rośliny runa leśnego i drzewa chłoną ją. Doskonale robi to też martwe drewno. Woda zostaje w lasach i powoli, powoli przesącza się do poziomu wód gruntowych. 
Problemem jest też intensywna gospodarka leśna, którą prowadzimy od dawna. Dzisiaj, coraz bardziej niebezpieczny z punktu widzenia ochrony bioróżnorodności, jest model zrębu zupełnego, który eksponuje glebę leśną.
Niektórzy naukowcy twierdzą, że wpływa to negatywnie na wszystkie delikatne rośliny runa leśnego. Nie są one w stanie zregenerować się na obszarze, który został odsłonięty i spalony słońcem. Oznacza to, że zmieniamy skład gatunkowy lasów, wycinając je kompletnie i ponownie zalesiając. Ponieważ w dzisiejszej rzeczywistości natura nie będzie w stanie odtworzyć takiej struktury leśnej, jaka została zniszczona.
Wydaje mi się, że musimy już dziś przyznać, że zmienia nam się klimat, zmieniają się czasy, powinno też zmienić się podejście do gospodarowania i wykorzystywania zasobów leśnych.
logo
Fot. Fundacja Las Na Zawsze
Dziś mamy głównie lasy iglaste, a jak wyglądało to kiedyś?
Naturalne lasy, które porastały nasz kraj, były głównie lasami mieszanymi liściastymi. Dominowały grądy i dąbrowy, czyli dokładnie to, co my wprowadzamy. Szczególnie grądy były bardzo popularne na naszych ziemiach.
Grab z racji tego, że jest drzewem, które się krzywi, nie rośnie prosto zwłaszcza gdy ma trochę miejsca – z wiekiem potrafi się złamać – nie jest lubiane jako dostawca surowca. Ciężko pozyskać z niego dobrej struktury deskę.
Leśnicy z reguły nie sadzą grabów, bo im się to zwyczajnie nie opłaca. Lasy Państwowe muszą generować zyski, pozyskując surowiec. To jest gospodarstwo, dlatego obsadzają las w taki, a nie inny sposób. Popularne były i są te gatunki, które rosną szybko, prosto, na niewymagającej glebie, czyli właśnie sosna.
A tak naprawdę grab jest dla nas szczególnie istotny, ponieważ historycznie dominował w naszych lasach i wierzymy, że wraz ze zmieniającym się klimatem powróci na dużą część terenów leśnych w Polsce.  
Intensywna wycinka drzew, wylesianie, trwała do II wojny światowej. Rozwijaliśmy się jako kraj, mieliśmy duże potrzeby gospodarcze, dlatego potrzebowaliśmy surowca. Zajmowaliśmy także coraz więcej ziemi żyznej na potrzeby rolnictwa. Wycinaliśmy lasy pod uprawy rolne, również dlatego, że było nas coraz więcej.
Mówi się, że po wojnie nastąpił zwrot akcji. Uświadomiliśmy sobie, że mamy zdecydowanie za mało lasów – wtedy osiągnęliśmy najniższy poziom lesistości naszego kraju, bo jedyne 20 proc. Zdecydowano się na dynamiczną odbudowę tego stanu, ale przemysł cały czas potrzebował surowca, więc sadzono lasy, które dawały szybki efekt, proste deski. Wygrywała sosna.
Mieliśmy trochę inną świadomość. Nie było to celowe działanie, które miało zdegradować lasy, ale dziś już wiemy, że tak się właśnie stało.
Sadzenia drzew przez fundację różni się bardzo od tego, jak robią to Lasy Państwowe?
Różnimy się bardzo. Lasy państwowe sadzą lasy w dużym stopniu pod produkcję surowca, czyli drewna. Muszą więc optymalnie wykorzystać każdy hektar. Uśredniając, na hektar trafia do 10 tys. sadzonek. Dlaczego tyle? Dlatego, żeby drzewa wzrastając tworzyły gęsty las, który rośnie prosto i równo w górę, rywalizując o światło. 
Później pozyskuje się z niego drewno w procesie trzebieży. Trzebież to pozyskiwanie pojedynczych drzew i przerzedzanie drzewostanu. Usuwane są takie drzewa, które zdaniem leśników są np. chore lub krzywe. 
Istotny jest fakt, że z trzebieży Lasy Państwowe pozyskują więcej drewna, niż ze zrębów całkowitych. Ponieważ naszym celem nie jest pozyskiwanie drewna, chcemy dać drzewom możliwość naturalnego, nieskrępowanego wzrostu. Sadzimy je w strukturach i zagęszczeniach, tworząc wyspy bioróżnorodności, po to, by miały przestrzeń i mogły umocnić system korzeniowy, rozwinąć koronę.
Drzewa posadzone gospodarczo, w zagęszczeniu, będące do tego w jednym wieku, wyglądają jak zapałki. Rosną bardzo szybko w górę i nie inwestują w pnie, ani w systemy korzeniowe. Są to lasy o słabej "kondycji".
Nie są w stanie się obronić, kiedy spotyka je silny wiatr, co było widać w Borach Tucholskich w 2017 roku. W okolicznych borach sosnowych nie ma bogatego podszytu, nie ma bogatych roślin runa leśnego, dlatego, że jest to monokultura, jeden gatunek posadzony bardzo gęsto na danym obszarze i jest to las z przeznaczeniem użytkowym. Daleko mu więc do bogatych i dzikich puszcz, czy lasów przypominających naturalne.
Nie chcę też powiedzieć, że Lasy Państwowe nie widzą tego, że zmienia nam się klimat. Owszem, sadzą coraz więcej gatunków liściastych, głównie dęby i brzozy, ale w moim odczuciu dalej jest tego zdecydowanie za mało. I niestety wciąż masowo sadzone są monokultury sosnowe.
Ale wraz ze zmianą pokoleniową zmienia się system patrzenia na las. Mam wrażenie że w strukturach Lasów Państwowych też pojawia się nowa fala ludzi o większej świadomości czekających na nas wyzwań.
Tymczasem nasz klimat idzie w stronę pogłębiana ekstremalnych zjawisk pogodowych, a mówi się, że zdrowy las stabilizuje klimat. Oczywiście my, ludzie, potrzebujemy drewna, więc nie uważam też że powinniśmy zupełnie odejść od tego modelu. Natomiast powinniśmy zastanowić się jak to zrównoważyć i zreformować zarządzanie polskimi zasobami leśnymi..
Czyli las monokulturowy jest słaby?
Posadzenie monokultury sprawia, że później musimy wkładać wysiłek w jej utrzymanie. Przykładowo, aby uchronić las przed atakiem szkodników stosuje się opryski środkami chemicznymi, zawierającymi pestycydy. Mało osób wie, że takie, wyjątkowo szkodliwe dla przyrody zabiegi, są stosowane na dużą skalę przez Lasy Państwowe.
My absolutnie nie stosujemy środków biobójczych. Chcemy, aby procesy zachodziły naturalnie i nawet jeśli jakieś drzewo zachoruje, to po prostu zachoruje. Nie chcemy na siłę go ratować, bo to natura decyduje, że jakiś gatunek zostanie wyeliminowany. Nic nie szkodzi, na jego miejsce z czasem wejdzie inny, lepiej przystosowany do siedliska i warunków tam panujących.
Natomiast nie występująca naturalnie "monokultura" jest obecnie oceniana dość negatywnie, jeśli chodzi o aspekt odporności lasu i jego zdrowego wzrostu.
Ma to znaczenie także w przypadku pożaru?
Las naturalny, np. puszcza, jest bardziej odporny i gorzej się pali. Las iglasty niestety jest świetny, jeśli o to chodzi. Pali się zdecydowanie 'lepiej' ze względu na właściwości drewna gatunków iglastych. W borach także dno lasu jest zdecydowanie bardziej suche, w przeciwieństwie do lasu naturalnego, w którym w glebie jest dużo gnijącej materii i wilgoci. 
Dodatkowo z lasów gospodarcze usuwa się martwe drewno, co jest pewnego rodzaju działaniem degradacyjnym. Martwe drewno jest integralną częścią lasu, jest potrzebne. Nie mówię tylko o powalonych pniach, które leżą i gniją, ale też o stojących, które często są jedynym siedliskiem ptactwa. Niektóre z naszych rodzimych dzięciołów zdobywają stamtąd około 80 proc. pokarmu.
Wracając do waszej działalności, jeśli znajdzie się ktoś, kto zapyta po co? Jaka będzie odpowiedź?
Chcemy, żeby lasy były stabilizującym elementem, gdy mówimy o klimacie, chcemy, żeby w nich mogła rozwijać się i przetrwać bioróżnorodność, która dziś stopniowo zanika. Lubię myśleć, że Lasy Na Zawsze to rzeczywiście prezent dla przyszłych pokoleń, bo pozwoli im zobaczyć dzikość i swobodę natury, a o takie obszary coraz trudniej. Obecnie w Polsce, systemowo, nie dbamy o to wystarczająco dobrze.
Instytucje, które sprawują władzę nad obszarami leśnymi w Polsce powinny za swój priorytet uznać dziś ochronę ostatnich lasów przypominających naturalne, ochronę bioróżnorodności i zagrożonych wyginięciem gatunków. W rzeczywistości wciąż widzimy desperackie próby pozyskiwania drewna z obszarów najcenniejszych i najdzikszych. Trudno uwierzyć, że takie zabiegi są nastawione na ochronę przyrody.
 
Spora ilość gatunków grzybów i porostów jest wciąż niezbadana, a przecież dużo lekarstw pochodzi z lasów, z natury. Wycinając najcenniejsze przyrodniczo lasy tracimy coś, co mogłoby być dla nas skarbem. Niszczone są ostatnie zakątki lasów naturalnych w Polsce. Od 19 lat nie powstał w żaden nowy Park Narodowy, choć były podejmowane ku temu próby.
Musimy się zastanowić, dlaczego tak się dzieje, kto o tym decyduje i czy mamy na to zgodę, skoro mamy mnóstwo terenów z których moglibyśmy być dumni. Lasy są naszym dobrem wspólnym i nasz, społeczny głos w dyskusji, powinien być słyszany.
Być może lesistość w Polsce wzrasta, ale musimy zacząć rozmawiać o tym, jakich lasów potrzebujemy. Nie potrzebujemy więcej lasów gospodarczych, my ich mamy wystarczającą ilość. Potrzebujemy miejsc, w których natura się odrodzi, w których się wyreguluje. Potrzebujemy chronić te, które są przyrodniczo najcenniejsze. Ale powinniśmy też stopniowo renaturalizować tereny nieużytków.
Nasza Fundacja chce przywracać lasy w sposób mądry i jak najmniej inwazyjny. Chcemy dawać naturze to, co jej na masową skale odebraliśmy na fali nieograniczonego wzrostu. Dziś mamy już inne spojrzenie na świat i inne refleksje związane z wykorzystywaniem zasobów natury. Wiemy, że nie są nieskończone i nie możemy z nich wciąż czerpać, musimy też coś oddać.
 
W mojej ocenie najcenniejsze w tym, co robimy jest to, że nie będziemy chcieli poprawiać, ani porządkować natury na terenie Lasów Na Zawsze. Damy jej pełną swobodę działania i będziemy z uwagą obserwować procesy. Myślę, że dużo się nauczymy. 
To, co dziś często uznajemy za las, to tak naprawdę uprawa. Drzewa posadzone w rzędach. To z reguły monokultura, a natura nie zna monokultury. Czuję, że nasza fundacja działa na rzecz proporcji. Zgadzam się, że jako ludzie potrzebujemy drewna, jako surowca. Nie neguję tego.
Potrzebujemy tylko zastanowić się, czy potrzebujemy go aż tyle i czy stać nas na utratę kolejnych ostoi naturalności. Ale może już czas utemperować konsumpcję i zrobić trochę więcej miejsce naturze. Ma go dziś tak niewiele.
Oczywiście nasza Fundacja nie jest odpowiedzią na całą złożoność tego problemu, bo gigantyczną rolę odgrywa ochrona lasów starych, które już rosną. Naszym marzeniem jest rozwinięcie działalności także na ochronę takich właśnie, cennych drzewostanów. Być może niedługo zaczniemy też Chronić. Na Zawsze.
logo
Fot. Fundacja Las Na Zawsze
Jak rozpoznać, że jesteśmy w starym lesie?
Na to, że jesteśmy w starym, dzikiem lesie wskazuje sąsiedztwo dużych, grubych drzew z drzewami cienkimi, takimi, które jakby kryją się w cieniu i czekają aż to starsze zrobi im miejsce. One się nie spieszą, bo cały proces odbywa się w dziesięcioleciach, a nawet stuleciach.
Mamy więc okazałe i cienkie drzewa, ale tez siewki wystające z runa leśnego. Nie brakuje też martwego drewna w różnym stopniu rozkładu, zamierających pni, ale i powalonych, które gniją, na których widzimy kaskady porostów i mchów.
Jeśli natura się odrodzi się, to tak naprawdę my też z tego skorzystamy.
Oczywiście i to na tylu poziomach. Znamy takie funkcje lasu, jak produkcja tlenu, jak wiązanie CO2. To wiązanie będzie dla nas coraz bardziej istotne, bo jako kraj musimy poważnie zacząć obniżać spalanie paliw kopalnianych, które emitują ogromne ilości dwutlenku węgla.
Lasy świetnie sobie z tym radzą, bo doskonale go absorbują. Nie oznacza to, że poradzą sobie z obecnymi ilościami, lasy mają swoje 'pojemności'. Więc musi być to powiązane ze znaczącym ograniczeniem emisji. Same lasy nie uratują nas przed katastrofą klimatyczną. Musimy o tym pamiętać. 
Lasy pełnią także funkcje glebochronne, przeciwdziałają pustynnieniu, zatrzymują pyły i zanieczyszczenia, oczyszczają glebę z metali ciężkich. Jedną z ważniejszych funkcji lasów jest zatrzymywanie wody. Bardzo ważne jest, aby nie wycinać lasów rosnących przy rzekach, czy ciekach wodnych. Koniecznie należy zaprzestać cięć w lasach górskich, bo to one chronią nas przed powodziami i są niezwykle bogate jeśli chodzi o bioróżnorodność.
Lasy ma też dobroczynny wpływ na ludzi. To jest kolejny duży rozdział i można by tutaj wiele opowiadać. Znane są choćby badania, które mówią o tym, że las podnosi naszą odporność, wystarczy choćby 40-minutowy spacer raz na siedem dni.
Mówi się także o terapeutycznym działaniu lasu, kolor zielony uspokaja, a olejki eteryczne mają na nas kojący wpływ. Dzięki wizytom w lesie nadciśnieniowcom obniża się ciśnienie, a osobom z niskim się podnosi. Obniża się także poziom kortyzolu – hormonu stresu – a to właśnie stres zdaje się być chorobą naszych czasów. 
Gdybyśmy do niego wchodzili z pokorą i z uważnością, moglibyśmy poczuć się znowu częścią natury, bo wydaje mi się, że mamy z tym problem. Żyjemy w miastach, w dużych przestrzeniach, gdzie króluje beton, a tak naprawdę brakuje nam kontaktu z naturą i spokoju, który ona daje.
logo
Fot. Fundacja Las Na Zawsze
Jak można wesprzeć działania fundacji?
Na stronie mamy cały czas mamy aktywną zbiórkę i działa ona w systemie półrocznym. Lasy sadzimy wiosną i jesienią. Teraz zostały nam dwa lasy do posadzenia, ale posadziliśmy już 9, więc zaczynamy zbiórkę na sadzenia jesienią.
Od tego ile uzbieramy zależy ile ziemi obsadzimy, bo właśnie ziemia jest największym kosztem. Zakup sadzonek i całe przygotowanie to mniejszy koszt.  
Ziemia jest droga, coraz droższa przez pandemię, ale staramy się sadzić, gdzie tylko jest to możliwe i robić wyspy Lasów Na Zawsze, żeby mogli korzystać z tego także okoliczni mieszkańcy. Chcemy aby nasze lasy były później otwarte – oczywiście z poszanowaniem rządzącej tam natury.
Chcemy też umożliwiać wszystkim zainteresowanym obserwację procesów, które zadzieją się w Lasach Na Zawsze z biegiem lat. Takich jak rozwój występowania gatunków, którym umożliwiamy powrót na rodzime siedliska. Wymarzyło nam się stworzenie rozproszonego parku narodowego, czyli stworzenie czegoś, co nie powstaje. 
Nie można posadzić 'puszczy', na to potrzebne są lata. Nasz las nie stanie się szybko taką perełką, jaką są dzisiaj parki narodowe. Natomiast będzie obszarem, który będzie nienaruszalny, obszarem, w którym natura będzie zarządzać i w którym nikt nie będzie jej niepokoił.
Ile lasów już udało się posadzić?
Na ten moment 17 i średnio są to lasy hektarowe, choć nie wszystkie mają równo hektar.
Co dziś możemy zrobić dla lasu, który już jest? Oczywiście wiadomo, że nie śmiecić w nim.
Tak, my zbieramy śmieci stale, ale przerażające jest to, że zawsze jest co zbierać. Warto też wspierać różne inicjatywy i tutaj nie mówię tylko o nas, bo działań na rzecz lasów, na rzecz ich ochrony, jest sporo.
Z lasami mamy dziś problem, bo gospodarka leśna nie jest prowadzona z dbałością o naturę, więc aktywizm strony społecznej, zaangażowanie wielu ludzi, jest na to odpowiedzią. Sytuacja zastana nie wystarcza, widzimy, że przyroda nie daje rady i nie zgadzamy się na taki rozmiar jej eksploatacji.
Zaangażowanie i wspieranie takich organizacji to jedno, ale ważne jest także to, żebyśmy rozmawiali o lasach. Edukacja, mówienie o tym, dlaczego las jest dobry i dlaczego powinniśmy go chronić i propagowanie postaw, które nazywa się dziś ekopatriotyzmem, jest niebywale istotne.
Powinniśmy do lasów chodzić, żeby z nimi obcować, żeby wiedzieć, że jesteśmy częścią natury. Wydaje mi się, że świadomość to klucz, jeśli będziemy świadomi jako społeczeństwo, to nie ma siły na to, żeby nie wymusić na rządzących dobrych decyzji.
Wydaje mi się, że instytucje zarządzające będą musiały się zreformować w jakimś stopniu, bo czasy się zmieniły, klimat się zmienia, ludzie się zmienili. Więc czas żeby znalazło to odpowiedź w działaniach i decyzjach odpowiednich instytucji.