
Krzysztof Krawczyk ponad 30 lat temu uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Andrzej Kosmala wieloletni menadżer muzyka w ostatnim wywiadzie z przejęciem wspomina to zdarzenie. "Nie poznałem go, miał tak zmasakrowaną twarz" – opisuje.
Ale zaczął wracać do Boga już na emigracji w Ameryce. Jak trwoga, to do Boga, a nie wiodło mu się tam najlepiej. Dorabiał na budowach, żeby się utrzymać. Którejś niedzieli Ewa zaciągnęła go do polskiego kościoła na Jackowie. Krzysztof przez całą mszę żuł gumę i ksiądz go zrugał przy wszystkich. Zrobiło mu się wstyd. Po powrocie do domu wziął książeczkę do nabożeństwa i natrafił na takie zdanie: "Pan Bóg mieszka w nas, a my w Panu Bogu". Od tego czasu, jak mi powiedział, coraz częściej o Nim myślał