"Nie radzę sobie". Ewa Krawczyk w pierwszym wywiadzie po śmierci męża
Bartosz Świderski
21 kwietnia 2021, 20:59·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 kwietnia 2021, 20:59
– Nie radzę sobie. Jest bardzo ciężko. Jeszcze jakoś to do mnie nie dociera – mówi Ewa Krawczyk. Żona zmarłego muzyka w pierwszym wywiadzie po śmierci męża opowiedziała, jak przeżywa czas żałoby.
Reklama.
Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia w wieku 74 lat, a wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła całym krajem. Na utworach piosenkarza wychowało się bowiem kilka pokoleń Polek i Polaków.
Ewa Krawczyk była miłością życia zmarłego piosenkarza. Spędzili wspólnie 36 lat. Wokalista wielokrotnie podkreślał, że to właśnie dzięki niej udało się mu pokonać największe lęki i "demony", które doprowadziły go do lekomanii i nałogów.
Trzecia żona Krawczyka wspierała go w karierze muzycznej i pomagała mu przy organizacji koncertów. Wkrótce dołączyła też do chórków i występowała z nim razem na scenie. Byli praktycznie nierozłączni.
Ukochana Krzysztofa Krawczyka w pierwszym wywiadzie po stracie męża przyznała, że nie może pogodzić się z jego odejściem. Codziennie odwiedza jego grób.
– Nie radzę sobie. Jest bardzo ciężko. Jeszcze jakoś to do mnie nie dociera. Ja tu jestem kilka razy dziennie. Chodzę do kościoła, modlę się za Krzysia. Jest mi miło, że tyle ludzi tu przyjeżdża, zapala te znicze, to jest bardzo wzruszające – mówiła w rozmowie z "Wirtualną Polską" Ewa Krawczyk.
– Ja bym chciała, żeby Krzysiu był. Rozmawiam z Krzysztofem, proszę go o pomoc, o spokój. Nie mogę spać, bo się boję trochę. Śpię na jego połowie łóżka. W domu wszystko jest, nic nie ruszyłam. Mam wrażenie, że on za chwilę wróci – dodała.
Wdowa po wokaliście wyznała, że potrzebuje teraz czasu dla siebie i dużo spokoju nie jest gotowa, by przyjmować w swoim domu gości. – Staram się nikogo do domu nie zapraszać. Jest u mnie tylko moja siostra. I mojej córki chrzestnej synek, który uczy się zdalnie u mnie. Nie jestem gotowa jeszcze na spotkania, męczą mnie – mówiła żona zmarłego muzyka.
– Ja nie mówię, że on był, ale że on jest. Na każdej ścianie są nasze zdjęcia, jestem otoczona wszędzie moim Krzysiem. Nie mówię ś.p., tylko "mój Krzysiu" – podsumowała poruszona Ewa Krawczyk.