Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły już ponad dwa tygodnie, a na horyzoncie nie widać końca konfliktu pomiędzy jego menadżerem Andrzejem Kosmalą i kolegą z Trubadurów. Marian Lichtman dalej chętnie opowiada o wokaliście, a teraz pokusił się nawet o kontrowersyjne stwierdzenie na temat całej kariery Krawczyka.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Informacja o śmierci Krzysztofa Krawczyka wstrząsnęła tysiącami fanów artysty. Wokalista zmarł 5 kwietnia w wieku 74 lat. Po jego śmierci wybuchł konflikt między Marianem Lichtmanem a Andrzejem Kosmalą.
Stanowczy głos w prawie zabrała także żona zmarłego artysty, Ewa Krawczyk, która ma ewidentnie dość ingerencji kolegi męża. "Mój mąż przed Tobą mnie ostrzegał bo zawsze wynosiłeś do gazet, co się dzieje u nas w domu" – tak zwróciła się do Lichtmana we wpisie na Facebooku.
Lichtman wciąż atakuje Kosmalę po śmieci Krzysztofa Krawczyka
Pomimo usilnych próśb żony artysty, aby Lichtman zostawił rodzinę Krawczyków w spokoju, ten nie zamierza odpuszczać i wciąż zabiera głos w kwestii kariery i życia zmarłego wokalisty.
W rozmowie z Pudelkiem członek Trubadurów po raz kolejny nawiązał do Andrzeja Kosmali. Zdaje się, że spór między mężczyznami tylko się zaognia.
– Nie bolało nas to, ale dziwiliśmy się jemu. Po rozmowach ze mną nie był potem również moim fanem. Krzysztof sam prowadził swoją działalność, dużą pracę robiła Ewa. Kosmala też miał duży wkład pracy. Krzysztof otaczał się dobrymi muzykami, panował nad tym – dodał.
Marian Lichtman pozwolił sobie także na daleko idące podsumowanie. – Powiem szczerze. Gdyby nie było Trubadurów, to nie byłoby Krzysztofa Krawczyka. Wtedy nie było pana Andrzeja Kosmali – rzucił.