"Straciłem przyjaciela, ty straciłeś pieniądze". Lichtman ostro do menadżera Krawczyka
Bartosz Świderski
15 kwietnia 2021, 19:38·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 kwietnia 2021, 19:38
Menadżer Krzysztofa Krawczyka wstawił na Facebooka wpis, w którym atakuje Mariana Lichtmana. Zdaniem Andrzeja Kosmali, mężczyzna żeruje na śmierci wielkiego artysty. Słynny "Trubadur" postanowił odpowiedzieć na te zarzuty.
Reklama.
Andrzej Kosmala zamieścił w mediach społecznościowych emocjonalny wpis. Uderzył w nim w Mariana Lichtmana, byłego perkusistę "Trubadurów". Przytoczył pewną sytuację z pogrzebu Krawczyka.
"Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża. Od kilku miesięcy z naciskiem na ostatnie dni wydzwania po redakcjach z ofertą wywiadów. Na pogrzebie rozpychał się by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały" – napisał menadżer zmarłego muzyka.
W komentarzu pod postem wprost nazwał Lichtmana "wyjątkowo podłym człowiekiem", który na pogrzebie "zachowywał się, jak na pikniku". W odpowiedzi na inny komentarz oskarżył go o "kompleks Krzysztofa".
"On prowokuje na każdym kroku. On ma kompleks Krzysztofa, bo jemu jednemu udało się zrobić karierę, zawiść Lichtmana jest nieprawdopodobna. Wielokrotnie mówił Krzysztof do mnie i do żony: nigdy nie wierzcie w to co mówi dzisiaj Maniuś, bo jutro i tak się wyprze!" – podsumował Kosmala.
Tymczasem Marian Lichtman, muzyk i przyjaciel zmarłego artysty w rozmowie z "Faktem" postanowił na to odpowiedzieć.
Lichtman miał pomóc synowi Krzysztofa Krawczyka
Tłumaczył, że "przepychał" się w trakcie pogrzebu tylko po to, aby pomóc synowi Krzysztofa Krawczyka, by ten mógł dojść do trumny i pożegnać się z ojcem.
– W miejscu, w którym odbywały się uroczystości pogrzebowe, dostrzegłem gdzieś z tyłu Krzysia, syna piosenkarza. Można powiedzieć, że był bojkotowany, więc ja go popchnąłem naprzód i powiedziałem: "Idź do samej trumny, pożegnaj swojego tatę". Tak zrobił, choć nieśmiało, a jak zobaczył to Kosmala, to prawie szału dostał – mówi Lichtman.
– Kosmala się strasznie boi, że wiele "ciemnych spraw" teraz wyjdzie na jaw, zobaczycie. Menager Krzysztofa Krawczyka dziwi się, że udzielam w mediach wypowiedzi, ale to jest chyba normalne, że dziennikarze do mnie dzwonią, skoro byłem jego współpracownikiem i przyjacielem – dodał artysta.
Niezręczna sytuacja z żoną Krawczyka
Były perkusista potwierdził, że doszło do niezręcznej sytuacji między nim a żoną Krawczyka.
– Podszedłem do Ewy na pogrzebie, gdyż chciałem złożyć kondolencje żonie zmarłego przyjaciela. Powiedziała do mnie: "Marian, nie rób interesów i kariery na moim mężu". (...) Straciłem u nich sympatie, bo nie dam zrobić krzywdy synowi Krzysztofa Krawczyka – kontynuował Marian Lichtman.
Lichtman wspomniał też o innym zdarzeniu, które miało mieć miejsce podczas mszy pogrzebowej w łódzkiej katedrze.
– Żona Kosmali podeszła do mnie i powiedziała, że "nie ma dla mnie miejsca z przodu" i wyprowadziła mnie na koniec katedry. Usiadłem jednak tam, gdzie chciałem, a Kosmala zaczął mi robić awanturę, że obraziłem jego żonę – opowiada "Trubadur".
– Zaczął mi także wysyłać straszne esemesy, których nie będę cytował, ale powiem, co ja mu napisałem: "Straciłem wielkiego przyjaciela, ale twoją gorycz rozumiem, bo... ty straciłeś pieniądze". Po tym dostał szału – podsumował.
Jest to dla mnie szokująca wypowiedź, bo fakty zostały w niej odwrócone. Pan Kosmala cały czas pałał nienawiścią do zespołu Trubadurzy. Zawsze zazdrościł nam rodzinnej atmosfery, bał się zbliżenia Krzysztofa z nami. Nie wiedziałem jednak, że ta antypatia przeniesie się na kościół czy na cmentarz. Trubadurzy mieli zaśpiewać na pogrzebie, co Andrzej Kosmala potwierdził, ale później się wykręcał i to nie doszło do skutku