Prezydent Turcji odniósł się do słów Joe Bidena na temat masakry Ormian w 1915 r. Recep Tayyip Erdogan uważa, że przez nazwanie tamtych wydarzeń "ludobójstwem" prezydent USA zadał "głęboką ranę" w stosunkach pomiędzy krajami. Zasugerował również Bidenowi zrewidowanie historii własnego państwa.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Recep Tayyip Erdogan określił deklarację Joe Bidena jako "zły krok" oraz "głęboką ranę", jaką zadał stosunkom pomiędzy dwoma państwami. Wyraził jednak nadzieję, że uda mu się porozmawiać o tej kwestii z prezydentem USA na szczycie NATO w czerwcu.
Prezydent Turcji zapewnił także, że dąży do nawiązania dobrych relacji z Armenią.
– Prezydent USA poczynił bezpodstawne, niesprawiedliwe i nieprawdziwe uwagi na temat smutnych wydarzeń, które miały miejsce w naszym regionie ponad 100 lat temu – powiedział Erdogan i zaapelował do tureckich oraz armeńskich historyków, aby powołali wspólną komisję i zbadali rzeczone wydarzenia.
Erdogan wyraził nadzieję, że Joe Biden wycofa się ze swoich słów. Skrytykował także Stany Zjednoczone za pozostanie biernymi podczas konfliktu między Azerbejdżanem a Armenią w Górskim Karabachu. Zasugerował również, by prezydent USA przyjrzał się krwawej historii swojego kraju
Jeśli mówisz o ludobójstwie, to musisz spojrzeć w lustro i dokonać oceny. Sprawa rdzennych Amerykanów – nie muszę nawet wspominać tego, co się stało. To jest jasne.