Biblia fashionistek, najstarszy magazyn dla kobiet na świecie, towar pożądany. Po 145 latach w końcu zawitał do Polski. Wczoraj do rąk wybranych czytelniczek trafił pierwszy, pilotażowy numer "Harper's Bazaar". Środowisko zawrzało. Dla jednych magazyn to tylko zagraniczna kopia, dla innych odkrycie sezonu. Pierwszy numer w kioskach dopiero w lutym, my już dziś rozmawiamy z naczelną magazynu o zawiści w mediach, luksusie i kobietach.
Olga Święcicka: "Wtórny", "niszowy", "mało innowacyjny". Anna Jurgaś, naczelna Glamour nazwała go wręcz „amerykańską kopią”. Właśnie wyszedł pierwszy, pilotażowy numer „Haper's Bazaar”, a konkurencja już was nie lubi. Media szczególnie czepiają się niepolskiej okładki i przewagi zagranicznych treści.
Joanna Góra, redaktor naczelna "Harper's Bazaar": Takie zarzuty świadczą o prowincjonalności naszego kraju. Początkowo mnie martwiły, teraz raczej śmieszą. Myślę, że to wynik zazdrości. Jako jedyni w Polsce mamy dostęp do świetnych, ekskluzywnych materiałów, dlaczego więc mielibyśmy, jak wszyscy, pokazywać polskie gwiazdy? Licencja daje niesamowitą możliwość korzystania z tego co najlepsze. Cenię bardzo polską prasę, ale nie chciałam, żeby „Haper's” był kopią „Pani” czy „Twojego Stylu”.
Co więc znajdziemy w "Harpersie", czego nie mają wymienione tytuły?
Wszystko to, co najlepsze. Zależy nam na tym, żeby pokazywać rzeczy wyjątkowe i najciekawsze. W naszym piśmie nie ma miejsca na bylejakość, nudę i sztampę. Nie ważne więc czy koncert będzie grany w Poznaniu, czy Londynie. Jeżeli jest to wydarzenie sezonu, to nasze czytelniczki muszą się o tym dowiedzieć. Świat Harpersa nie ma granic.
Barierą może być cena. Pismo jest bardzo ekskluzywne.
To wszystko zależy od podejścia. Nasza czytelniczka to Europejka, kosmopolitka, kobieta, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Sesje modowe pokazywane w naszym magazynie są w dużej mierze wrażeniowe i inspiracyjne. Nie chodzi więc, o to żeby je kopiować, ale żeby otworzyć się na nowe pomysły.
A czy wiek czytelniczki gra rolę? Często słyszę, że starsze kobiety narzekają, że w Polsce nie ma dla nich prasy kobiecej.
Harper's Bazaar to magazyn dla kobiet o pewnym stanie umysły, a nie określonym wieku. Jest dla każdego, kto jest ciekawy świata i mody. Zresztą w shoppingowych zestawieniach mamy pokazane ubrania zarówno dla 20-latek, jak i 70-latek. Z naszej strony to ukłon w kierunku starszych kobiet. Chcemy im pokazać, że nasz magazyn jest także dla nich.
W twoim wstępniaku można przeczytać, że "Haper's" to pismo dla kobiet o „dobrze ubranym umyśle”. Co to oznacza w praktyce?
Nasz magazyn to nie tylko moda, ale także kultura. Zaglądamy na wystawy, podglądamy kinowe nowości i chodzimy do teatru. Zależy nam na tym, żeby nasza czytelniczka była na bieżąco. Wiedziała co się czyta, czego słucha, ale też jak się nosi. Nie ukrywam, że najbardziej interesują nas związki kultury i mody, czego świetnym przykładem może być znakomity materiał z "Harpers'a" USA pt.”Wtopieni w modę”, w którym chiński artysta Liu Bolin „znika” słynnych projektantów mody w ich własnych dziełach czy nasz własny tekst o nowym Bondzie, gdzie opowiadamy o garniturach słynnego agenta.
Rzeczywiście, sporo u was kultury. Trochę tylko chaotycznie jest poukładana. Przy pierwszym przejrzeniu wiele rzeczy mi umknęło.
Układ polskiej wersji niczym nie różni się od brytyjskiej czy amerykańskiej. "Harper's Bazaar" to pismo, które trzeba po prostu nauczyć się czytać. Do wszystkiego jednak można się przyzwyczaić.
Magazyn otwiera ośmiu stronicowa historia tytułu. To dość nietypowy początek...
Materiał historyczny wymusiła sytuacja. Większość Polaków kojarzy tytuł „Harper's Bazaar”, ale niewiele o nim wie. W pierwszym numerze chcieliśmy opowiedzieć czytelnikom fascynującą historię tego pisma, które jest najdłużej ukazującym się magazynem dla kobiet. Oczywiście jest to sytuacja wyjątkowa. W kolejnych numerach nie będzie już raczej tak obszernych materiałów historycznych.
A co będzie?
Wywiady, sylwetki, sesje. Pilotażowy numer trochę różni się od tego, co znajdziemy w kioskach pod koniec lutego. Zawiera chociażby rozbudowany raport z wybiegu, który ma racje bytu tylko na początku sezonu, w momentach dla mody przełomowych.
O horoskop nie trzeba się martwić. Na pewno pojawi się w kolejnym numerze. Nie ma za to co liczyć na rubryki towarzyskie i poradniki psychologiczne. Oczywiście czasem będą się pojawiały takie materiały, ale nie ma mowy o stałej rubryce. Nie chcemy też lansować celebrytów.
No właśnie. W waszej edycji mało jest znanych z polskich salonów twarzy.
Na pewno doczekamy się polskiej okładki. Nie chciałabym jednak zamykać się tylko w Polsce. Na świecie dzieje się tyle fantastycznych rzeczy, że grzechem byłoby o nich nie mówić. Polskich akcentów i tak jest sporo. Zdecydowana większość prezentowanych w magazynie ubrań i akcesoriów jest dostępna w naszych sklepach, polska jest rubryka kulturalna, no i oczywiście teksty. Wbrew obiegowym opiniom w "Harpersie" przeważają nasze artykuły.
Mimo to, słyszy się zarzut, że magazyn jest skierowany do elit.
Myślę, że jest tak dobry, że aż niszowy. Nie ma co się oszukiwać. "Harper's" jest tytułem ekskluzywnym i my nie chcieliśmy tego zmieniać. To pierwsze tego typu pismo w Polsce. Początki zawsze są trudne.
A zawiść ludzka nie zna granic. Słyszałam plotki, że „zerowy” numer jest równocześnie ostatnim, bo „Harper's” nie ma pieniędzy na dalsze.
Dementuje te pogłoski. A tych, którzy nie wierzą zapraszam w lutym do kiosków. Będzie do poczytania, pooglądania i zakochania. "Harper's" uzależnia.