
Do tego dochodzi pandemia. Przez obostrzenia od ponad roku – z wyjątkiem tej drugiej kampanii prezydenckiej – nie można normalnie spotykać się z wyborcami. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy tylko udało nam się wrócić do normalności, gdy trwała kampania prezydencka, to momentalnie nasze notowania odbiły, a nasz kandydat Rafał Trzaskowski zdobył ponad 30 proc. głosów w pierwszej turze...
PO jest partią, która wie, jak ważna dla państwa jest rodzina, bez względu na model, który wybierają obywatele. Partią, dla której absolutnym priorytetem są wyzwania zielonego ładu i walka z globalnym ociepleniem. Partią szanującą trójpodział władzy i przeciwstawiającej się autorytarnym tendencjom. Partią, która chce, by kluczową rolę dla rozwiązywania codziennych problemów Polek i Polaków stanowił bliski im samorząd, a nie partyjni kacykowie z Warszawy...
Postawiłem wtedy wszystko na jedną kartę. Zdecydowałem, że Platforma poprze niepartyjnego kandydata, za którym stoi 20-letnie doświadczenie samorządowe i potencjał rzeszowskich organizacji pozarządowych. Wbrew namowom niektórych nie pozwoliłem, by Rzeszów stał się miejscem przepychanek po opozycyjnej stronie...
Przecież mamy rząd, który lekką ręką wyrzucił blisko 2 miliardy złotych na nową elektrownię w Ostrołęce, która nigdy nie powstanie. W czasach pandemii setki milionów złotych zmarnowano na respiratory, z których części nikt nie widział, lewe testy covidowe czy maseczki bez atestów. Rocznie ponad 2 miliardy idą na ohydną propagandę w rządowych mediach. Blisko ćwierć miliarda złotych trafiło do podmiotów powiązanych z Rydzykiem. Trzeba wyjątkowej, dziecięcej wyobraźni, by wierzyć, że ten rząd wybuduje 75 tysięcy mieszkań, skoro z zapowiedzianych przez Morawieckiego 100 tysięcy oddano do użytku zaledwie 2 tysiące. A co z milionem aut elektrycznych, lux-torpedą, programem kosmicznym czy promem ze szczecińskiej stoczni?
4 maja premier Morawiecki we własnym obozie politycznym uzyskał tylko 211 głosów. To oznaczało, że albo musiałby się dogadać z opozycją na twardych warunkach albo podałby się do dymisji. Wyborcy opozycji chcą zmiany rządu, to oczywiste. Chcą, by stało się to jak najszybciej. Tymczasem rząd dostał większość w krytycznym dla siebie momencie i teraz premier na długo nie musi się już o nic martwić...