Kandydat na premiera PiS komentował expose premiera na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, podczas gdy Bronisław Komorowski z dziennikarzami rozmawiał w piątek na sejmowych schodach. Czy taka sytuacja nie uchybia powadze instytucji głowy państwa? – zastanawiali się goście Moniki Olejnik w programie "7 Dzień Tygodnia".
W programie "7 dzień tygodnia" w Radiu Zet goście Moniki Olejnik dyskutowali o piątkowym expose premiera. Jednym z tematów, nad którym zatrzymano się nieco dłużej, były komentarze prezydenta Komorowskiego oraz prof. Glińskiego, które obaj panowie wygłosili zaraz po przemówieniu Tuska. Goście Moniki Olejnik dużo miejsca poświęcili okolicznościom, w jakich dziennikarze rozmawiali zarówno z prezydentem, jak i kandydatem PiS na premiera.
– Dlaczego prof. Gliński miał zorganizowaną konferencję prasową i przemawiał z mównicy, a prezydent Komorowski rozmawiał z kłębiącym się tłumem dziennikarzy na schodach? – pytała dziennikarka. Czy taka sytuacja nie uwłacza powadze głowy państwa?
Prof. Tomasz Nałęcz z Kancelarii Prezydenta twierdził, że Bronisław Komorowski nie organizował swojej konferencji, ponieważ nie czuł się głównym aktorem piątkowych wydarzeń. – Po co "kraść dzień" posłom i premierowi? Świadomie zrezygnowaliśmy z wystąpienia pana prezydenta – mówił Nałęcz. Dodał też, że Bronisław Komorowski jest zawsze otwarty na kontakt z mediami. Dlatego też nie miał problemu z tym, żeby rozmawiać z reporterami, którzy otoczyli go ciasnym kręgiem na sejmowych schodach.
Ryszard Kalisz stwierdził z kolei, że za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego każda wizyta głowy państwa w sejmie była zawczasu przygotowana. Dodał, że zawsze trzeba się spodziewać, iż dziennikarze będą chcieli skorzystać z obecności prezydenta w Sejmie i zadać mu kilka pytań. – Aleksander Kwaśniewski za każdym razem miał swoją konferencję w odpowiedniej sali, z mównicą i flagami. Prezydent musi być prezydentem – akcentował polityk SLD nawołując do zachowania większej powagi wobec urzędu głowy państwa.
Zobacz:Prezydent: Naruszenie kompromisu w sprawie aborcji spowoduje wojnę światopoglądową
Adam Hofman podkreślał z kolei, że niesłusznie porusza się temat miejsca czy formy odbytych rozmów, bo są to tylko "didaskalia". – Rozmawiajmy o meritum, a nie o okolicznościach – apelował poseł Prawa i Sprawiedliwości.