Bronisław Komorowski zdecydowanie przestrzega polityków przed naruszaniem dotychczasowego kompromisu w sprawie aborcji. – Nie potrzeba nam wojny światopoglądowej, a takie działania jak dzisiejsze głosowanie ją spowodują – mówił Monice Olejnik w "Kropce nad i".
Bronisław Komorowski nie ukrywa, że jest zdziwiony i zaskoczony wynikiem dzisiejszego głosowania. Przypomnijmy, aż czterdziestu posłów Platformy Obywatelskiej zagłosowało ramię w ramię z parlamentarzystami PiS, SP i PSL w sprawie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.
– Dla mnie takie głosowanie to niepokojący sygnał. Zawsze uważałem, że nie wolno naruszać tego wątłego i trudnego, ale służącego Polsce kompromisu w sprawie aborcji, jakim jest obecna ustawa – wyjaśniał. Według prezydenta logicznym wyjściem dla PO byłaby dalsza praca nad osiągnięciem kompromisu w tej sprawie. Prezydent przypomniał, że zmarła Pierwsza Dama, Maria Kaczyńska, opowiedziała się za utrzymaniem kompromisu i nie uleganiem pokusom zmiany.
Zobacz: Schetyna: Nie wszyscy posłowie zdawali sobie sprawę, jakie będą konsekwencje ich głosowania ws. ustawy antyaborcyjnej
Bronić kompromisu!
Niemniej jednak Komorowski nie wierzy, że Sejm przyjmie projekt zaostrzający przepisy dotyczące aborcji. – Dyskusja jest dobra, ale nie każda jest pożądana. Jeżeli ma prowadzić do złamania z trudem osiągniętego kompromisu to takiej dyskusji nie podzielam – tłumaczył Monice Olejnik.
Prezydent wyjaśniał, że dzisiejsze głosowanie jest raczej niefortunnym wydarzeniem. – Aktualny układ bardzo dobrze chroni życie nienarodzone, a jednocześnie nie naraża kobiet znajdujących się w dramatycznie trudnej sytuacji – dodał. Podkreślił, że w tej sprawie nie potrzeba nam wojny światopoglądowej. I raz jeszcze zaznaczył, że naruszenie istniejącego kompromisu najprawdopodobniej do niej doprowadzi.
Monika Olejnik przepytywała także prezydenta z tematu piątkowego expose Donalda Tuska. Komorowski zdradził, że pójdzie do Sejmu i wysłucha wystąpienia premiera. – Uważam, że to będzie nie tylko sprawozdanie, ale jednocześnie potwierdzenie woli dźwigania odpowiedzialności za kraj. Polsce potrzeba przewidywalności, stabilności i odpowiedzialności za podejmowane decyzje – wyjaśniał.
"Wywrócić rząd dla zabawy"
Będąc przy temacie szefa rządu, prezydent odniósł się także do kandydata PiS na premiera. Bronisław Komorowski ostro ocenił nie samą kandydaturę profesora Glińskiego, bo tutaj wolał się powstrzymać od osądów, ale fakt że działania PiS-u grożą kompromitacji mechanizmu demokratycznego.
– To zabieg czysto PR–owski, który jest dopuszczalny, ale grozi kompromitacją wotum nieufności. Ten mechanizm został wprowadzony, by uniknąć śmiesznych momentów, gdy ktoś chce tylko wywrócić rząd dla samej zabawy – mówił. Prezydent obawia się, że tak jest teraz, bo nie widzi realnej większości w Sejmie, które może tego dokonać.
Bronisław Komorowski odniósł się także do zbliżającego się 11 listopada. Prezydent w ostrych słowach skomentował słowne przepychanki (na razie) pomiędzy uczestnikami planowanych demonstracji. – To jest nienormalne, żeby po tylu latach dzielić ludzi pomiędzy trumny Dmowskiego, Piłsudskiego. Jeden kocha tego, drugi tamtego, a trzeci jeszcze kogoś innego. Po to są święta narodowe, żeby się łączyć, a nie dzielić. Dlatego warto pójść razem – zakończył.
Takie działania mogą być zagrożeniem dla powagi mechanizmów demokratycznych. Nie można dopuścić do sytuacji, gdy każdy wysoko postawiony polityk będzie miał swojego dublera, który może mówić wszystko bez brania za to odpowiedzialności.