W poniedziałkowy wieczór Małgorzata Wassermann postanowiła wyrazić współczucie dla przedstawicieli Lewicy. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości w najnowszym wywiadzie oceniła, iż lewicowcy na własnej skórze przeżywają to, co od lat spotyka obóz "dobrej zmiany". Wassermann mówiła o "wyzywaniu, atakowaniu i obrażaniu".
– Jesteśmy od kilku lat do tego przyzwyczajeni... Każdy, kto staje po stronie PiS – a tym samym też od pięciu lat w dużej części po stronie interesów państwa polskiego, bo to my rządzimy pięć lat – jest wyzywany, atakowany, obrażany. I właśnie przechodzą to politycy Lewicy – stwierdziła Małgorzata Wassermann na antenie Polsat News podczas rozmowy z Bogdanem Rymanowskim w programie "Gość Wydarzeń".
W ten sposób posłanka Prawa i Sprawiedliwości odniosła się do konfliktu po stronie opozycyjnej. Wybuchł on po tym, gdy Lewica zapewniła rządowi Mateusza Morawieckiego większość w kluczowym głosowaniu nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy.
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, sprzeciw Solidarnej Polski wobec nowych ustaleń ws. budżetu UE sprawiał, iż koalicji Zjednoczonej Prawicy groził rozpad. Jednak wsparcie Włodzimierza Czarzastego i spółki pozwoliło koalicyjne spory odsunąć w czasie.
Tego ruchu Lewicy nie może wybaczyć Platforma Obywatelska z Borysem Budką na czele. – Po ostatniej wolcie Lewicy i uratowaniu de facto mniejszościowego rządu Morawieckiego, na nowo trzeba będzie zdefiniować, kto w Polsce jest opozycją, a kto nieformalnym zapleczem rządzących – oburzał się szef PO w wywiadzie udzielonym naTemat.pl.