Monika Jaruzelska: W "Tańcu z Gwiazdami" bym nie zatańczyła
redakcja naTemat
14 października 2012, 14:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 października 2012, 14:21
Rozmowy ze "znanymi i lubianymi" są ich żywiołem na co dzień. Dziś Monika Jaruzelska i Łukasz Jakóbiak na Blog Forum dzielili się swoimi uwagami o tym, kim są celebryci, co mówią o nas samych oraz jakie są granice wykorzystywania własnej popularności.
Reklama.
Monika Jaruzelska – znana dziennikarka i blogerka naTemat.pl oraz Łukasz Jakóbiak, twórca internetowego talk-show "20m2 Łukasza", rozmawiali na Blog Forum o współczesnych "znanych i lubianych".
Rozmówcy wyszli od pytania o to, kim są dzisiejsi celebryci. Monika Jaruzelska zauważyła, że od czasów książki profesora Godzica "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów ", określenie to nabrało wyraźnie pejoratywnego znaczenia.
Zarówno Jaruzelska, jak i Łukasz Jakóbiak byli zgodni co do tego, że "celebrytyzm zaczyna się wtedy, kiedy media wpuszczamy do naszego prywatnego życia". To wtedy niezależnie od tego, czym zajmujemy się na co dzień, dokleja się nam łatkę "celebrytów".
– Jestem za "celebrytyzmem kontrolowanym", który musi czemuś służyć – mówiła Jaruzelska. Wokół tej wypowiedzi wywiązała się dyskusja o tym, gdzie przebiega granica między promowaniem siebie, a promowaniem tego, co się robi. Pojawiały się tu przykłady takich osób, jak Natalia Siwiec czy Maja "Frytka" Frykowska. – Krzysztof Ibisz, z którym rozmawiałam w moim programie "Bez maski" nie chce być nazywany celebrytą. Podkreślał, że jest człowiekiem telewizji i ma swój dorobek. Ale według mnie te dwie rzeczy się nie wykluczają – można być celebrytą, pokazywać mediom swoje życie osobiste, a jednocześnie robić ważne, wartościowe rzeczy – mówiła Jaruzelska.
Na uwagę naszej blogerki o tym, że zjawisko celebrytyzmu w ciągu ostatnich lat znacznie nabrało znaczenia, zareagował siedzący na sali profesor Wiesław Godzic. – Celebryci wyrażają to, czego chcemy, jakie mamy marzenia. Mówią bardzo dużo o nas samych. Możnaby rzec: "Pokaż mi waszych celebrytów, a powiem Ci, jakie jest to społeczeństwo" – ocenił medioznawca.
Zarówno Jakóbiak, jak i Jaruzelska przyznali, że sami starają się wykorzystywać swoją popularność do tego, aby promować własne projekty, programy i działania. – Ale w "Tańcu z Gwiazdami" nigdy bym nie zatańczyła – śmiała się Monika Jaruzelska. Oboje byli także zgodni co do tego, że choć sami często pytają swoich gości o życie prywatne, sami starają się pilnie strzec tej sfery przed uwagą mediów.
Odpowiadając na pytania widowni o tabloidyzację polskich mediów i rosnącą rolę portali plotkarskich, Monika Jaruzelska stwierdziła, że jest jednak światełko w tunelu. Według niej, wielu internautów wciąż poszukuje w sieci ambitniejszych treści. – Mówię to na przykładzie moich własnych programów – zauważyłam, że najchętniej oglądane były te, w których rozmawiałam z autentycznymi ekspertami, jak prof. Bralczyk – oceniła Jaruzelska.
Krzysztof Ibisz, z którym rozmawiałam w moim programie "Bez maski" nie chce być nazywany celebrytą. Podkreślał, że jest człowiekiem telewizji i ma swój dorobek. Ale według mnie te dwie rzeczy się nie wykluczają – można być celebrytą, pokazywać mediom swoje życie osobiste, a jednocześnie robić ważne, wartościowe rzeczy.