"Ja akurat usypiałam małą. Adam się kłóci, że nie założy butów. Zaczyna płakać. Z dyskusji poza wyjącą syreną wytrąca nas wybuch. Jeden za drugim" – relacjonuje początek rakietowego ataku mieszkająca w Izraelu Polka. Konflikt na linii Izrael-Palestyna zaognia się i dotyka przede wszystkim mieszkających tu po obu stronach zwykłych ludzi.
– "Dzieci w ręce" i biegiem do schronu...ups...ale my nie mamy schronu...godzinę spędziliśmy na korytarzu. Ktoś wyskoczył w szlafroku, matka z dzieckiem w ręczniku na rekach. Pewnie wybiegli spod prysznica – pisała na Facebooku.
– Dużo nerwów, nie jest to uczucie, szczególnie dla nas, Polaków, (...) łatwe. Ten dźwięk, który nam kojarzy się z wojną, mam na myśli II wojnę światową. Myślę od razu o mojej babci, która uciekała przed bombami spadającymi na Warszawę. A tutaj dzieje się to teraz. 2021 rok – opisywała poruszona Polka.