Bezdomni, ale nie przegrani. Uzależnieni, ale z nadzieją na lepsze jutro. Ośmiu ludzi, dla których piłka nożna ma być trampoliną do lepszego życia. Reprezentacja Polski Bezdomnych właśnie zakończyła udział w jubileuszowych, dziesiątych, Mistrzostwach Świata Bezdomnych, które odbyły się w Meksyku.
– Jesteśmy chyba najbardziej utytułowaną reprezentacją MŚ Bezdomnych. W dziewięciu dotychczasowych turniejach dwa razy zdobyliśmy srebrny medal i dwa razy stanęliśmy na najniższym stopniu podium. To bardzo dobry wynik – stwierdził Maciej Gudra, prezes Stowarzyszenia Reprezentacja Polski Bezdomnych.
Bebe wzorem
To trochę dziwne, bo ktoś, kto nigdy nie zagrał na mundialu bezdomnych stał się jego symbolem. Bebe nigdy nie wystąpił na Mistrzostwach Świata Bezdomnych, bo… po prostu nie zdążył. Kilka tygodni przed rozpoczęciem turnieju podpisał profesjonalny kontrakt piłkarski z zespołem Estrela Amadora. Skauci tego klubu wypatrzyli go na Europejskim Festiwalu Piłki Ulicznej, w którym Bebe grał dla portugalskiej drużyny CAIS. Po tej imprezie wszystko potoczyło się już bardzo szybko.
Najpierw był sezon w Estrela Amadora, później przez chwilę reprezentował barwy Vitorii Guimaraes (zagrał tylko w kilku meczach towarzyskich), by w końcu trafić do wielkiego Manchesteru United. I chociaż później okazało się, że to jednak dla niego za wysokie progi, każdy z uczestników Mistrzostw Świata Bezdomnych marzy o tym, żeby pójść w jego ślady.
Żeby wyjść na prostą
– Polska ma najlepsze statystki jeżeli chodzi o usamodzielnienie się osób, które grają w reprezentacji bezdomnych. Pracując z tymi ludźmi widzimy postęp jaki robią. Są dużo pewniejsi siebie, lepiej podchodzą do życia i wiedzą, co chcą robić, by wyglądało ono lepiej – powiedział w wywiadzie dla portalu wroclove2012.com, Gudra.
Zresztą idea całego turnieju jest właśnie taka, by pomóc osobom bezdomnym, czy uzależnionym poprawić swoje życie. Pierwsza tego typu impreza odbyła się w 2003 roku austriackim mieście Graz. Wtedy w mistrzostwach wzięło udział 18 krajów. W Meksyku wystartowało już 47 reprezentacji.
Na oficjalnej stronie Mistrzostw można znaleźć informację, że około 70 proc. uczestników turnieju po udziale w imprezie znajduje zatrudnienie, rzuca nałogi i zaczyna normalnie żyć.
Nie wszystkim się udaje
Przykładu, że nie zawsze jest tak różowo i nie zawsze udaje się wyjść na prostą, nie trzeba szukać daleko. Robert miał być w Meksyku pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski. W ostatniej chwili jednak zrezygnował z wyjazdu. Dlaczego? Do końca nikt nie wie. Wielu twierdzi, że nie wytrzymał presji. Tak po ludzku się spalił.
Kilka dni przed wylotem do Meksyku bramkarz zaczął kręcić i kombinować. Nie pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji. Później, dzień po terminie zbiórki, skontaktował się z trenerem reprezentacji, Dominikiem Czapczykiem. – Rozmawiałem z Robertem telefonicznie. Ciężka to była rozmowa. We wtorek miał się stawić na zgrupowaniu. Odezwał się w środę, ale już było za późno, bo musieliśmy powołać innego chłopaka. Wtedy zaczęły się wymówki, obwinianie – powiedział Czapczyk w rozmowie z "Expressem Bydgoskim".
Można zagrać tylko raz
W Mistrzostwach Świata Bezdomnych można zagrać tylko raz. Taki jest wymóg federacji Homeless World Cup, która od 2003 roku organizuje turniej. To świadoma decyzja włodarzy HWC, którzy doszli do wniosku, że gdyby liczba występów nie była ograniczona, to niektórzy mogliby chcieć pozostać bezdomnymi na zawsze. A przecież nie o to chodzi.
Wszyscy reprezentanci Polski zgodnie potwierdzają, że występ w koszulce z orzełkiem na piersi, to coś niesamowitego. Coś, co mobilizuje ich do jeszcze większego wysiłku. – Dla mnie gra z orzełkiem na piersi to spełnienie dziecięcych marzeń, a także swoista nagroda, nobilitacja. Piłka nożna jest dla mnie formą terapii, bo jestem uzależniony i jestem już w ostatniej fazie terapii – mówi Robert Celestyński, bramkarz reprezentacji Polski.
W tym roku Polakom nie udało się awansować do fazy pucharowej turnieju, ale okazję do rewanżu będą mieli już za rok, na Mistrzostwach Świata Bezdomnych w Poznaniu. To świetna szansa, by po raz pierwszy w historii sięgnąć po złoto.