Po ostatniej "Kropce nad i" w TVN24 rozgorzała dyskusja w sieci. Chodzi o sposób, w jaki odnosił się do posłanki Barbary Nowackiej przedstawiciel Lewicy Marek Dyduch. Padły zarzuty m.in. o seksistowskie komentarze.
W programie Moniki Olejnik 12 maja toczyła się dyskusja w sprawie unijnego Funduszu Odbudowy. Większość w głosowaniu zapewniły PiS-owi głosy Lewicy. Niemal cała Koalicja Obywatelska wstrzymała się wtedy od głosu.
Barbara Nowacka w TVN24 komentowała fakt, że Lewica dogadała się z obozem władzy w tej kwestii. – Nie mogę się nadziwić, że nie upomniano się tam chociażby o prawa pracowników wolnych mediów, o prawa pracownicze, że nie zadbano o samorządy – argumentowała.
Marek Dyduch w odpowiedzi zapewnił, że koalicja z PiS jest wykluczona, ale przy okazji pokusił się o zaskakującą uwagę pod adresem Nowackiej. – Posłanka Nowacka słyszy tak, jak moja żona. Czyli to, co chce – stwierdził. – To miało być zabawne, czy seksistowskie? – dopytywała przedstawicielka KO.
To jedno zdanie wystarczyło, by na posła Lewicy spadła lawina krytyki. "Szacunek do kobiet nie jest ani konserwatywny ani lewicowy. Albo się go ma, albo jest się chamem" – ocenił Roman Giertych.
Dyduch brnął jednak dalej w swoich wypowiedziach i nie skończył na porównaniu posłanki do swojej żony. Przekonywał, że jest "bardzo wyważonym człowiekiem, ale przecież wszyscy widzą, że pani poseł trajkocze". – Chce mnie zagadać jakimiś argumentami, które nie mają w tej dyskusji żadnego znaczenia – wskazywał.
Posłanka Katarzyna Lubnauer nie ma wątpliwości, że gość "Kropki nad i" popisał się "chamstwem". Z kolei Dorota Niedziela z Koalicji Obywatelskiej przekonywała, że poseł Dyduch "więcej powiedział o stosunku do kobiet niż wszystkie deklaracje lewicy".