Pokaz siły pancernego Banasia. Mam na was haki, ale... przedstawienie musi trwać
Żaneta Gotowalska
13 maja 2021, 11:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 maja 2021, 11:17
Marian Banaś na konferencji Najwyższej Izby Kontroli przedstawił druzgocącą opinię dotyczącą wyborów kopertowych, które miały mieć miejsce w 2020 roku. Przepisy i wszelkie akty prawne jasno mówiły, co można (a przede wszystkim, czego nie można) zrobić w ramach przygotowań. Mimo to działano wbrew tym zasadom, do tego nie zrobiono analiz kosztów i skutków prawno-finansowych tych decyzji. Póki co obrywa Poczta Polska i PWPW, a premier Morawiecki? Nad tym NIK się jeszcze zastanowi. Show must go on.
Reklama.
Już pod koniec kwietnia, kiedy Marian Banaś przedstawił wstępne wyniki kontroli NIK dot. organizacji zeszłorocznych wyborów, wnioski były druzgocące. Oburzająca była nie tylko kwota stracona przy próbie organizacji wyborów. Bulwersowało też tuszowanie błędów, odpowiedzialności finansowej oraz karnej. Magdalena Przybysz, która była ówczesną szefową departamentu prawnego KPRM, ostrzegała, że wydanie decyzji o wyborach może grozić Trybunałem Stanu i upadkiem rządu Morawieckiego.
Dziś przedstawiono szczegóły kontroli - NIK negatywnie oceniła proces przygotowania wyborów zarządzonych na 10 maja 2020.
Z każdą kolejną minutą ocena działań Morawieckiego była coraz gorsza. Czy Prezes Rady Ministrów był uprawniony do wydania decyzji Poczcie Polskiej oraz KPRM? "Nie było podstaw prawnych do tego, żeby prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia związane z wykonaniem wyborów" – przekazał Bogdan Skwarka z NIK.
Okazuje się, że wydano nie 70 mln, a ponad 76,5 mln (76 527 400 zł). NIK zauważa, że nikt nie poczuwał się odpowiedzialny za zapłacenie poniesionych przez spółki kosztów.
Od dawna wiadomo, że istnieje realny konflikt pomiędzy premierem Morawieckim a szefem NIK Marianem Banasiem. Dowodem na wzrastający poziom napięcia pomiędzy NIK a rządzącymi jest chociażby kontra Centrum Informacyjnego Rządu, które zaraz na początku konferencji NIK wydało oświadczenie, w którym poinformowało, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM”.
I dalej: "Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie. Premier nie zarządził nigdy wyborów prezydenckich ani głosowania w trybie korespondencyjnym. Celem podjętych działań było umożliwienie udziału w wyborach grupom uprawnionym, których życie i zdrowie ze względu na pandemię były zagrożone (seniorom, osobom z niepełnosprawnościami), a także przebywającym w izolacji".
Stoi to w całkowitej sprzeczności z tym, co oświadczył NIK na swojej dzisiejszej konferencji. Banaś podkreślił, że NIK skierował zawiadomienie do prokuratury dotyczące zarządów Poczty Polskiej oraz PWPW. Co do kolejnych zgłoszeń – trwają analizy i zostaną podjęte kolejne kroki.
"Działamy w granicach prawa, jesteśmy organem bezstronnym i obiektywnym” - mówił na konferencji Banaś. Znamienne jest jednak to, że to, czego jesteśmy świadkami to efekt konfliktu pomiędzy szefem NIK a szefem rządu. To wewnętrzne rozgrywki oparte na chęci zemsty, a nie troska o dobro państwa.
Patrząc na konflikt pomiędzy Marianem Banasiem a Mateuszem Morawieckim nie można oprzeć się wrażeniu, że nadal trwa strategia polityki hakowej. Dowodzi temu ostatnie zdanie Banasia, który wspomina o zawiadomieniu o podłożeniu bomby w NIK oraz o rzekomych planach samobójczych jego syna. "O komentarz poproszę was samych” - mówi szef NIK na koniec. Przedstawienie trwa.
W okresie od 16 kwietnia do 9 maja jedyną uprawnioną jednostką do organizacji wyborów była PKW. Zorganizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych.