To był największy ostrzał Strefy Gazy od początku obecnego konfliktu. Przez około godzinę spadły na nią setki pocisków, palestyńskie media społecznościowe zalały dramatyczne obrazy zniszczeń. "My też chcemy normalnie żyć", "Chciałbym, żeby to był tylko sen" – piszą Palestyńczycy. Jak wygląda życie w tej zamkniętej enklawie, gdzie rządzi Hamas?
Strefa Gazy ma powierzchnię 365 km kwadratowych. To mniej więcej tyle, co powiat będziński na Śląsku, który liczy 150 tys. mieszkańców. Tu żyje ok. 2 mln ludzi.
Czy można tam wjechać i jak? Do czego służy sieć tuneli pod Gazą, które zaatakował Izrael?
– Największym problemem jest praca. Większość ludzi jest bezrobotna, żyje z zasiłków, z czarnego rynku – opowiada nasz rozmówca.
Konflikt na Bliskim Wschodzie przybiera na sile. Izrael nie odpuszcza, ostatniej nocy jeszcze bardziej nasilił naloty i ostrzał artyleryjski. Celem zmasowanego ataku była m.in. sieć tuneli, które ciągną się kilometrami pod miastami Gazy.
Izraelscy wojskowi nazywają je "metrem". – Naszym celem jest rozbudowany system tuneli pod Gazą, głównie na północy. To sieć, którą bojownicy Hamasu używają do przemieszczania się i ukrywania – zapowiedzieli przed atakiem.
Nikt nie wie, ile tych tuneli jest. Odkąd w 2007 roku znienawidzony przez Izrael, uważany za organizację terrorystyczną, Hamas doszedł do władzy, rozbudował całą podziemną machinę, w której m.in. ma ukrywać całe arsenały broni. Uważa ją za element swojego systemu obrony.
"To była jedna z naszych innowacji. izraelska armia jest silniejsza niż my, posiada więcej destrukcyjnej broni. Mają samoloty, artylerię. Dlatego to, co Hamas i inne ugrupowania oporu robią w Gazie, przy pełnym poparciu ludzi, to tylko próba zapewnienia ochrony naszemu narodowi" – tak kilka lat temu opowiadał o nich w magazynowi "Vanity Fair" były lider Hamasu, Chalid Maszal.
Te tunele to tak naprawdę drugie życie Gazy – zamkniętej enklawy, w której rządzi znienawidzony przez Izrael Hamas, i skąd w kierunku Izraela leci najwięcej palestyńskich rakiet. Ale nie tylko one. Budują je również ludzie. W "normalnych" warunkach Palestyńczycy przemycają nimi do Gazy wszystko, co tylko się da.
– W obecnej sytuacji mamy skojarzenie, że tunelami przemyca się tylko broń, części do rakiet. Ale nimi, oprócz broni, przemyca się paliwo, żywność, wszystko. Gaza jest absolutnie zależna od dostaw z zewnątrz. Bez tego szybko umarłaby z głodu. Dlatego czarny rynek kwitnie, przemyca się wszystko, co tylko można. I co tylko można przepchnąć takim kanałem – mówi naTemat Maciej Michał Münnich, znawca Bliskiego Wschodu, profesor KUL, współpracujący z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Jak wyglądają tunele? – W najtańszym, zwykłym, przejdzie się na czworakach. Ale są też takie, w których Hamas bardziej się specjalizuje, które są zdecydowanie dłuższe, lepiej zabezpieczone, czasem nawet z oświetleniem elektrycznym. One są kontrolowane przez Hamas lub inną organizację. I to one są szczególnym celem dla służb specjalnych Izraela – odpowiada.
Przeludnienie, bezrobocie i Hamas
Strefa Gazy ma powierzchnię 365 km kwadratowych. To mniej więcej tyle, co powiat będziński na Śląsku, który liczy 150 tys. mieszkańców czy grodziski na Mazowszu, gdzie mieszka ok. 93 tys. ludzi.
Tu żyje ok. 2 mln ludzi. To jeden z najgęściej zaludnionych obszarów na świecie. Jak się ocenia, więcej niż 50 proc. społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa, a ponad 60 proc. młodych nie ma pracy.
– Pieniądze w Strefie Gazy są głównie z pomocy z zewnątrz, z różnych funduszy, najczęściej z państw w Zatoce Perskiej, czasem ONZ. Handlują z Izraelem, kupują też to, co potrzebne w Egipcie. Innej możliwości nie mają. Ale tego wszystkiego jest za mało. To jest ponad 2 mln ludzi i to na tak małym terenie – podkreśla nasz rozmówca.
Wskazuje, że największym problemem jest praca. A jej brak powoduje m.in. to, że mężczyźni odkładają decyzję o ślubie: – Większość ludzi jest bezrobotna, żyje z zasiłków, z czarnego rynku. Znalezienie pracy w instytucjach publicznych jest bardzo pożądane, bo to jedyny pewny pracodawca. W tym przypadku jest to Hamas. W ten sposób ma narzędzie wsparcia swoich ludzi, bo da im pracę.
Zamknięta enklawa, obwarowana izraelskim wojskiem, od 14 lat dotknięta izraelską blokadą – od morza, powietrza i lądu – najczęściej kojarzy się z przeludnieniem, biedą i Hamasem.
To właśnie od dojścia Hamasu do władzy w 2007 roku trwa blokada. Palestyńska sunnicko-islamska organizacja fundamentalistyczna na przełomie tysiąclecia odpowiedzialna była za wiele zamachów terrorystycznych. Do dziś cała, lub tylko jej zbrojne skrzydło, uznawana jest za ugrupowanie terrorystyczne m.in. przez USA i UE i oczywiście Izrael.
Jeden z liderów Hamasu jest aktywny na Twitterze. Amerykański dziennikarz już zauważył, że konto Donalda Trumpa zostało zablokowane, a on może świętować na TT atakowanie izraelskich miast.
Jak ludzie żyją tu na co dzień?
Jak mówi prof. Münnich, w Gazie jest najwyższy przyrost naturalny spośród palestyńskich terytoriów. Szkoły podstawowe funkcjonują, gorzej jest ze szkolnictwem wyższym.
Poważnym problemem jest woda. – Ma się wodę przez dwie, trzy godziny na dobę. Albo w ogóle. To jest standard. To, że odkręcamy kran i przez cały dzień leje się woda to nie występuje. Kłopot jest też z prądem. Elektrownie są na ropę, która musi być dostarczona. Jak są problemy z dostawą, to nie ma prądu. Pod tym względem jest podobnie jak w innych biednych krajach arabskich. Tylko dużo bardziej – mówi.
W 2014 roku Polska Akcja Humanitarna alarmowała właśnie o problemie z wodą pitną w Strefie Gazy. To był czas innej eskalacji na linii Izrael – Palestyńczycy. Podobnie jak teraz, były ofiary i duże zniszczenia.
"Jednym z najważniejszych i najpilniejszych problemów jest dostęp do czystej wody pitnej – bez dostępu do stałego dostępu do bieżącej wody zostało 450 tysięcy osób! W Strefie Gazy woda obecnie jest na wagę złota" – alarmował PAH. Zorganizował zbiórkę, kupił wtedy m.in. 50 zbiorników.
Jerzy Haszczyński opisywał zaś w reportażu, jak ścieki płyną ulicami, a dzieci "bawią się na podwórkach wyglądających tak, jakby właśnie rozlało się tam szambo, wśród drzew, których liście pokryte są grubą warstwą pyłu".
Jak wjechać do Strefy Gazy
Strefa Gazy graniczy z Izraelem na południu i wschodzie, na południowym zachodzie z Egiptem. Jak w ogóle można tam wjechać lub wyjechać stamtąd?
– Teraz z zewnątrz nikt tam oczywiście nie wjedzie i wyjedzie. Chyba, że tunelem z Egiptu. Jeśli jest się obywatelem Izraela, to w praktyce w ogóle nie ma takiej opcji. Legalnie obywatel Izraela do Strefy Gazy nie wjedzie, zabrania mu tego rząd Izraela – mówi nasz rozmówca.
Nieliczni mieszkańcy Gazy mają pozwolenie na pracę w Izraelu. Dużo łatwiej, jak podkreśla prof. Münnich, było je uzyskać będąc mieszkańcem Zachodniego Brzegu Jordanu.
– W takiej sytuacji w "normalnych" warunkach, można było przejechać przez checkpointy izraelskie i wjechać do Izraela do pracy. Jest też krótka granica z Egiptem, która była przejezdna, kontrolowana przez armię egipską. Tędy idzie przemyt na dużą skalę. Najczęściej tunelami podziemnymi, ale też przy pomocy bakszyszów dla pograniczników – opowiada.
Izrael zgodził się też, by przez Beit Hanoun, w wyjątkowych warunkach, mogła docierać do Gazy pomoc humanitarna i medyczna.
Relacje ze Strefy Gazy
Dziś, gdy trwa ostrzał ze strony Izraela, media społecznościowe zalało wiele zdjęć i nagrań ze Strefy Gazy. Pokazują je zagraniczne media, pokazują sami Palestyńczycy. Widać ogrom zniszczeń i ludzkich dramatów. Wśród ofiar są kobiety i dzieci.
"Cały dzień słychać bomby, ostrzał. Oglądam wiadomości, widzę jak kobiety, dzieci i starsi w Gazie są mordowani. Jestem cywilem. Chcemy być bezpieczni, chcemy planować naszą przyszłość" – pisze jeden z nich.
Ktoś inny, że nie ma internetu, nie ma prądu. "W Gazie odbywa się ludobójstwo. Ludzie nie mają, gdzie uciec" – pisze.
Nasz rozmówca zauważa, że jak Izrael ostrzeliwuje cele, w których np. podejrzewa, że jest w nich skład broni, to wcześniej ostrzega.
– Albo są strzały ostrzegawcze, albo przychodzi sms na komórkę w danej lokalizacji. Wszyscy wiedzą, że trzeba uciekać, dlatego ofiar jest stosunkowo niedużo. Ale jeśli chodzi o przywódców Hamasu, wtedy nikt oczywiście nie ostrzega. Mogą zaatakować dom, w którym podejrzewają, że przebywa i wtedy ofiar może być więcej – mówi prof. Münnich.
"Starożytnej Gazy praktycznie nie ma"
Czy ludzie, jak w Izraelu, przywykli do życia w zagrożeniu? Na to zawsze trudno odpowiedzieć.
– Widziałem surrealistyczny obrazek, kiedy w Strefie Gazy widać wybuchy i płonące niebo, a dzieci skaczą na trampolinie – mówi nasz rozmówca.
Tu jednak nie ma takich schronów jak w Izraelu, W czasie ostrzału, każdy radzi sobie jak może. Wielu pokazuje dramatyczne zdjęcia.
Schronem może być piwnica. – Przy okazji, jak się mieszka w centrum Gazy, można na tym zarobić. Kopiąc piwnicę, czy tunel, można znaleźć coś po starożytnej Gazie, co można sprzedać na czarnym rynku. Starożytnej Gazy praktycznie nie ma – zauważa nasz rozmówca.
Jest historykiem. Opowiada, że badania archeologiczne w Strefie Gazy prowadzone były tylko na samym wybrzeżu. Dosłownie nad brzegiem morza: – Dalej jest gęsto zaludniony teren. Trzeba by wyburzyć bloki, żeby móc tam kopać. Oczywiście nikt tego nie zrobi. Ale każdy, kto tam mieszka, miał szansę coś znaleźć. Oczywiście nikt nie jest. stanie tego sprawdzić, ale domyślamy się, że dziś niewiele byśmy tam znaleźli. A na pewno nie w stanie nienaruszonym.
"Do morza szerokim strumieniem płyną ścieki. Węższe strumyczki spływają nabrzeżnymi ulicami. Leżą góry śmieci. Gnijące resztki pomarańczy, opakowania po tanich słodyczach, odpadki, które już trudno rozpoznać. Spacer po plaży to brodzenie w ludzkich odchodach, uformowanych przez fale w kształtne kulki, mijanie zdechłych obdartych z sierści szczurów i wielkich czerwonawych karaluchów". Czytaj więcej