Ministerstwo Kultury chce rozszerzyć listę nośników i urządzeń objętych tak zwaną opłatą reprograficzną. Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie zapłacimy więcej za laptopy, tablety czy telewizory. Wpływy z opłaty reprograficznej mają pokryć Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych, nad którym pracuje resort kultury z przedstawicielami polskich artystów.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Opłata reprograficzna – co to jest?
Mianem “reprografii” określa się metody kopiowania piśmienniczych, graficznych i fonicznych materiałów za pomocą środków mechanicznych lub elektronicznych.
Opłata reprograficzna nie jest niczym nowym. Została opisana w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku w art. 20 i 21. Ma zapewnić twórcom lub wykonawcom godziwą rekompensatę z tytułu potencjalnej straty, jaką mogliby ponieść przez kopiowanie ich utworów. Opłata jest wliczona w cenę nośników np, płyty CD, twardego dysku lub papieru ksero, czyli materiałach na których użytkownik może potencjalnie skopiować dany utwór. Płacimy dlatego, że teoretycznie możemy to robić, bez znaczenia czy korzystamy na zasadzie tzw. dozwolonego użytku czy jest to praktyka piracka. Obecnie maksymalna wysokość opłaty reprograficznej to 3% ceny urządzenia.
Lista nośników podlegających opłacie została określona w rozporządzeniu Ministra Kultury z 2003 roku i jest dziś nieco przestarzała. Zapisane są w niej takie nośniki jak: kasety VHS, magnetowidy czy kasety magnetofonowe. Dlatego konieczne jest rozszerzenie listy o nowsze urządzenia, w tym telewizory, komputery, laptopy czy tablety. Przychód z opłaty reprograficznej nie trafia do Skarbu Państwa, ale do prywatnych podmiotów zarządzającymi prawami autorskimi.
Opłata reprograficzna a Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych.
Ministerstwo Kultury po długich negocjacjach ze środowiskiem artystycznym w Polsce zdecydowało się na uregulowanie prawnego statusu artysty zawodowego. Na początku maja został złożony projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, zgodnie z którym powołany ma zostać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych. Ma on pomóc biedniejszym twórcom – zapewnić m.in. ubezpieczenie zdrowotne i uprawnienia emerytalne. Koszty nowej regulacji prawnej mają być pokryte właśnie z opłaty reprograficznej rozszerzonej o nowe nośniki. Tym samym Fundusz Wsparcia nie obciąży budżetu państwa, a zostanie przerzucony na konsumentów.
Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych – kogo obejmuje?
Jeśli ustawa wejdzie w życie, "artystą zawodowym” będzie określana osoba, która posiadania tytułu magistra z uczelni artystycznej bądź dyplomu ukończenia Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej. W przypadku braku możliwości potwierdzenia zawodu, przewidziano możliwość powołania specjalnej komisji, która zadecyduje o zatwierdzeniu dorobku artystycznego.
Ile wyniesie opłata reprograficzna?
W zależności od nośników opłata reprograficzna będzie wynosiła od 1 do 4 proc. Zgodnie z ustawą ma być pobierana od ceny brutto lub wartości rynkowej towaru pierwszego zakupu. Obecnie wpływy z tej opłaty wynoszą ok. 1,7 mln euro rocznie. Resort kultury chce, by w 2020 r. było to 300 mln. Będzie to możliwe dzięki rozszerzeniu listy nośników.
Jakimi stawkami będą objęte poszczególne urządzenia?
Smartfony a opłata reprograficzna
Na zaktualizowanej liście nośników i urządzeń nie znalazły się smartfony i telefony, mimo że o nowej opłacie mówiło się potocznie "podatek od smartfonów". Wzbudziło to spore kontrowersje. Zwolennicy włączenia do listy, także smartfonów używają argumentów, że jest to najpopularniejsze urządzenie, na którym użytkownik konsumuje treści i robi z ich użytek.
Medialną twarzą zmian w opłacie reprograficznej jest scenarzystka Ilona Łepkowska, która m.in. w wywiadzie dla Money.pl przedstawiła swoje stanowisko w tej sprawie:
Przeciwnicy podkreślają, że użytkownicy smartfonów nawet jak słuchają muzyki na smartfonach, to robią to na płatnych serwisach streamingowych, gdzie opłacają cykliczną subskrypcję. Nałożenie dodatkowej opłaty na wszystkich użytkowników – zakładając, że mogą oni kopiować utwór – jest dalekie od sprawiedliwości.
Czy opłata reprograficzna jest podatkiem?
Minister Kultury Piotr Gliński wielokrotnie powtarzał, że opłata reprograficzna nie jest podatkiem, bo nie trafia do budżetu państwa i rządzący nie będą nią swobodnie dysponować. Do tej pory ta opłata trafiała do organizacji zbiorowego zarządzania typu ZAiKS. Po wprowadzeniu nowych rozwiązań prawnych, będzie egzekwowana przez urząd skarbowy, który przekaże od 30 do 49 proc. wpływów na Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych. A reszta podzielona zostanie pomiędzy obecnych beneficjentów, czyli ZAiKS czy ZPAV.
Jakie jeszcze zmiany zostaną wprowadzone?
Obecnie opłata pobierana jest w chwili sprzedaży urządzenia lub nośnika. Zgodnie z nowym projektem ma być ona pobierana wraz z “wprowadzaniem na rynek krajowy”. Zatem będzie ona obejmowała pierwszą sprzedaż, najem, dzierżawa, leasing i podobne umowy.
Opłatę będę mieli obowiązek uiszczać podmioty, które zajmują się wprowadzaniem na rynek towarów objętych opłatą, nawet jeśli nie mieszczą się ramach definicji producenta czy importera oraz osoba fizyczna, która ma status przedsiębiorcy i zakupi towar z zagranicą.
Co to oznacza dla konsumentów?
Opłatę reprograficzną zapłacą wszystkie osoby, kupujące sprzęt elektroniczny objęty nowymi regulacjami. W przypadku większości będzie to 4 proc. ceny brutto – czyli 4 złote na każde 100 zł z ceny produktu.
Po wprowadzeniu nowych regulacji, ceny laptopów w przedziale od 2,5 do 3 tys. zł wzrosną o 100- 120 zł. A w przypadku telewizorów z systemem Smart w cenie 3-5 tys. zł podwyżka sięgnie od 120 do 200 zł.
Kontrowersje wokół opłaty reprograficznej
Na potrzebę uregulowania zawodu artysty wskazywano już od lat. Dla większości z nich standardem zatrudnienia są tak zwane umowy śmieciowe, a ubezpieczenie zdrowotne jest luksusem. Dlatego część artystów, których nazwiska są znane w branży, stara się zadbać o los swoich kolegów i koleżanek po fachu. Jednym z nich jest popularny pisarz Zygmunt Miłoszewski, który wystąpił na Ogólnopolskiej Konferencji Kultury.
Trudna jest też sytuacja kobiet w tych zawodach. Zwróciła na to uwagę Julia Ruszkiewicz z Koła Młodych Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Jej zdaniem brak ubezpieczeń społecznych oznacza wykluczenie kobiet.
Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych i poszerzenie listy nośników i urządzeń objętych opłatą reprograficzną budzi sprzeciw części społeczeństwa. Polacy boją się, że ceny urządzeń znacząco wzrosną, a pieniądze trafią do i tak zamożnych osób, które znają z okładek gazet. Przeciwko zmianie prawa protestują też organizacje producentów i sprzedawców sprzętu elektronicznego.
Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego jest obecnie na etapie konsultacji publicznych. Uwagi można zgłaszać do 2 czerwca 2021 r.
Prawda jest taka, że nie cała muzyka, którą odtwarza się smartfonami, jest z płatnych platform streamingowych. Może być tak, że mamy tam wgrane jakieś utwory i odtwarzamy je po wielokroć, a z tego już nikt nic nie ma. A za każde odtworzenie artyści dostają tantiemy, tak stanowi prawo autorskie. W związku z tym jest olbrzymia część odtworzeń poza kontrolą.
Zygmunt Miłoszewski
Artystów, którym się powiodło, nie ma wielu. 60 proc. z nich zarabia poniżej średniego wynagrodzenia. 30 proc. – poniżej minimalnego wynagrodzenia. Bez ubezpieczenia zdrowotnego, bez szans na emeryturę.
Julia Ruszkiewicz
Podstawowe prawa pracownicze, takie jak chorobowe czy urlop macierzyński, są dla ogromnej większości artystów poza zasięgiem.