Piotr Gliński nie poddaje się w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności. Wcześniej zmniejszył kwotę deklarowaną na dotację dla ECS, teraz ma wobec placówki nowe oczekiwania. Zdaniem ministra kultury ECS powinno być instytucją, która łączy, a nie dzieli. Wicepremier zaprzeczył jednocześnie, jakoby miał dążyć do podziału lub zawłaszczania historii.
Ludzie nagle poczuli, że zachowanie Ministerstwa Kultury jest nie w porządku. Uznali, że pokażą mu, iż ich głos i pieniądze się liczą – tak w "Faktach po Faktach" Agnieszka Holland oceniła zakończoną ogromnym sukcesem zbiórkę dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, czyli ukochanego "dziecka Pawła Adamowicza".
Patrycja Krzymińska zebrała 3 mln zł dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. To właśnie o taką kwotę zmniejszono dotację na ECS. Ale to nie wszystko. Darczyńcy wpłacili bowiem prawie 3 mln zł na konto instytucji. Łącznie na koncie ECS jest już 5,8 mln zł.
Piotr Gliński w wywiadzie dla "Do Rzeczy" opowiedział, dlaczego wyszedł ze studia RMF FM po pytaniu o finansowanie Europejskiego Centrum Solidarności. – Popełniłem błąd polityczny, wizerunkowy, ale mam to w nosie, bo ważniejsze są inne wartości – stwierdził wicepremier i minister kultury.
Tym razem piszę do Pana w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności. Jestem bardzo starym człowiekiem. Skończyłam 97 lat. Moje życie dobiega końca. Ufam, że tym razem weźmie Pan pod uwagę moją opinię – pisze w swoim liście do ministra Glińskiego prof. Joanna Muszkowska-Penson, który cytuje "Gazeta Wyborcza".
"Panie prezydencie, melduję wykonanie zadania" – tymi słowami Patrycja Krzymińska, która zainicjowała zbiórkę na Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, podsumowuje sukces. Udało się przekroczyć zakładany cel zbiórki, czyli 3 mln zł, bo o taką kwotę zmniejszyła się deklarowana dotacja przez Ministerstwo Kultury. Teraz jednak nie będzie już potrzebna.
Polacy masowo wspierają Europejskie Centrum Solidarności w internetowych zbiórkach. Kwota dawno przekroczyła 3 mln – o tyle ECS obcięto dotację. Na gorące wiadomości z Gdańska zareagował już resort kultury Piotra Glińskiego. Prosi o wyjaśnienia.
Bogdan Borusewicz na konferencji Rady Europejskiego Centrum Solidarności poinformował, że z nawiązką zebrano już 3 mln zł na załatanie budżetu gdańskiej instytucji po wolcie wicepremiera Piotra Glińskiego. Patrycja Krzymińska – znana z "ostatniej puszki Pawła Adamowicza" – na Facebooku zebrała już ponad 2,6 mln zł (stan na godz. 15:20 w sobotę). Do tego dochodzi ponad 700 tys. zł, które wpłynęły bezpośrednio na konto ECS.
Rada Europejskiego Centrum Solidarności odrzuciła propozycję wicepremiera oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, która dotyczyła finansowania tej placówki. Podczas konferencji prasowej padły też ostre słowa pod adresem samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Polacy pokazują w ostatnich tygodniach, że odpowiednia motywacja jest w stanie wykrzesać z nich nieopisane pokłady dobroczynności. Tak było w przypadku "ostatniej puszki Pawła Adamowicza", i tak jest teraz przy zbiórce na ECS w Gdańsku.
Wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego zapewnił w środę, że jego resortowi wcale nie zależy na przejęciu Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Piotr Gliński wyjawił, że rządowi chodzi "tylko" o "przywrócenie ECS wszystkim spadkobiercom idei 'Solidarności'". PiS domaga się też więcej miejsca dla Anny Walentynowicz.
Spór odnośnie Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku rozgorzał na nowo. Chodzi o wysokość dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dla ECS. Jest ona niższa, niż wcześniej obiecywano. Okazuje się jednak, że Gdańsk może niedługo nie potrzebować pieniędzy od ministerstwa. Wszystko zależy od powodzenia akcji, która pojawiła się na stronie ECS.
Minister kultury przerwał rozmowę z Robertem Mazurkiem i tak się zdenerwował pytaniem o finansowanie Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, że wyszedł ze studia RMF FM. Dziś okazuje się, że po interwencji premiera wraca do rozmów z władzami miasta. – Poprosili o nią i się zgodziliśmy. Jesteśmy otwarci na rozmowę – mówi nam wiceminister Jarosław Sellin. O co chodzi w całym zamęcie wokół ECS, ukochanego dzieła Pawła Adamowicza?
Piotr Gliński ma ostatnio problemy z odpowiadaniem na pytania. W czwartek zaliczył ucieczkę ze studia RMF FM po pytaniu Roberta Mazurka. W piątek posłanka Agnieszka Pomaska pokazała, że nie odpowiedział na pytanie o utrudnianie krytyki prasowej przez dyrekcję Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Oj, przejdzie do historii występ Piotra Glińskiego u Roberta Mazurka. Nie dość, że media obiegło jego wyjście ze studia po niewygodnym pytaniu, to jest jeszcze jeden wątek, a właściwie... obrazek. Ale w obrazkowej właśnie żyjemy cywilizacji, więc niezwykle niefortunny dla ministra kadr także przejdzie do historii.
Piotr Gliński wyszedł ze studia w czasie "Porannej rozmowy w RMF FM",, gdyż nie chciał odpowiedzieć na pytanie o zmniejszone dotacje dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Teraz wicepremier tłumaczy to złamaniem obietnicy rzekomo danej mu przez dziennikarza.
Poranna ucieczka Piotra Glińskiego z radiowego studia rozpaliła opinię publiczną. Nieco dziecinne zachowanie wicepremiera i ministra kultury szczególnie gorąco komentuje Twitter. W kpinach nie ma tam żadnej litości dla uciekającego.
Piotr Gliński dokonał nietypowego "wyczynu" podczas czwartkowego programu "Poranna rozmowa w RMF FM". Wicepremier i minister kultury po prostu uciekł ze studia, gdy z ust Roberta Mazurka padło niewygodne dla niego pytanie o zmniejszenie dotacji na Europejskiego Centrum Solidarności w Gdański.
W poniedziałek po raz kolejny środowisko medialne braci Karnowskich przyznało nagrodę "Człowieka Wolności". Tym razem otrzymał ją wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Opozycja nie ma jednak dobrego zdania – ani o nagrodzie, ani o tegorocznym laureacie.
Paszporty "Polityki" już od kilku lat pokazywane są w TVN. Telewizja Polska pozbyła się prestiżowej gali w obawie, że ze sceny padać będą słowa uderzające w Prawo i Sprawiedliwość. Bo choć to jedne z najbardziej prestiżowych nagród w dziedzinie kultury, nie raz już bywało tak, że obrywało się politykom różnych opcji. Nie inaczej było tym razem.
Klub PSL - UED złożył wniosek o odwołanie Piotra Glińskiego, ponieważ po raz pierwszy od 1989 roku mamy ministra kultury, który tak dalece nie lubi twórców, nie szanuje pieniędzy podatników i arogancko traktuje Polaków. Urzędnicy PiS bronili go jednak jak niepodległości, lekceważąc merytoryczne argumenty. Poniżej publikuję treść mojego wystąpienia, żeby Państwo mogli sami wyrobić sobie opinię.
Pokazanie ministra Piotra Glińskiego, gdy ten wchodzi w spór ze swoją własną, partyjno-rządową telewizją, było najzabawniejszą propozycją tejże telewizji na ostatni weekend.
Życie kulturalne ma to do siebie, że jakkolwiek by go nie ujarzmiać, nie wprzęgać w machinę autorytarnej propagandy, to zawsze jego część – ta wolnościowa, najbardziej wartościowa będzie się tym zabiegom wymykała. Tak było w najgorszych totalitaryzmach, tak było w czasach socrealizmu czy w stanie wojennym. I tak też jest teraz.
w sprawie w sprawie powrotu do corocznego przeglądu dorobku warszawskiej sekcji ZPAP, a szczególnie malarstwa, w gmachu Galerii Narodowej "Zachęta" pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Stosując nieznane w demokracji procedury, Prezes chce powołac prof. Glińskiego na nieznane światu stanowisko, na które nie ma on i tak najmniejszych szans. Ośmieszenie totalne.
Oczywiście nie tylko nie we wszystkim się z PiS-em zgadzam, nawet nie w większości spraw z tą partią się zgadzam, a nawet nie w zdecydowanej mniejszości. Ale w jednej się zgadzam. Profesor Gliński powinien dostać prawo wystąpienia przed parlamentem.
Cyrk trwa w najlepsze! Warszawskiego paradoksu część kolejna. Jeśli wierzyć warszawiakom, najlepszy prezydent stolicy w historii i najpoważniejszy kandydat na prezydenta kolejnej kadencji, pozostaje na stanowisku dlatego, że referendum okazało się nieważne…
Piotr Gliński nie poddaje się w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności. Wcześniej zmniejszył kwotę deklarowaną na dotację dla ECS, teraz ma wobec placówki nowe oczekiwania. Zdaniem ministra kultury ECS powinno być instytucją, która łączy, a nie dzieli. Wicepremier zaprzeczył jednocześnie, jakoby miał dążyć do podziału lub zawłaszczania historii.
Ludzie nagle poczuli, że zachowanie Ministerstwa Kultury jest nie w porządku. Uznali, że pokażą mu, iż ich głos i pieniądze się liczą – tak w "Faktach po Faktach" Agnieszka Holland oceniła zakończoną ogromnym sukcesem zbiórkę dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, czyli ukochanego "dziecka Pawła Adamowicza".
Patrycja Krzymińska zebrała 3 mln zł dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. To właśnie o taką kwotę zmniejszono dotację na ECS. Ale to nie wszystko. Darczyńcy wpłacili bowiem prawie 3 mln zł na konto instytucji. Łącznie na koncie ECS jest już 5,8 mln zł.
Piotr Gliński w wywiadzie dla "Do Rzeczy" opowiedział, dlaczego wyszedł ze studia RMF FM po pytaniu o finansowanie Europejskiego Centrum Solidarności. – Popełniłem błąd polityczny, wizerunkowy, ale mam to w nosie, bo ważniejsze są inne wartości – stwierdził wicepremier i minister kultury.
Tym razem piszę do Pana w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności. Jestem bardzo starym człowiekiem. Skończyłam 97 lat. Moje życie dobiega końca. Ufam, że tym razem weźmie Pan pod uwagę moją opinię – pisze w swoim liście do ministra Glińskiego prof. Joanna Muszkowska-Penson, który cytuje "Gazeta Wyborcza".