Reklama.
W Polsce, by rząd odrzucił ACTA, internauci musieli wyjść dziesiątkami tysięcy na ulice. Zazwyczaj zresztą tak jest – protesty internetowe muszą przenosić się do "realu", by wywołać pożądany skutek. Francuzi odwrócili tę zasadę, zmuszając swoje władze do zmiany decyzji tylko internetowym protestem. A chodziło o podwyższenie podatków.
Z definicji oznacza to: "Opodatkowanie dochodów uzyskanych ze zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych i realizacji praw z nich wynikających".
W efekcie oznacza to płacenie podatków od tego, co zarabiamy na odsetkach z pożyczek, dywidendach, papierach wartościowych czy środkach gromadzonych na kontach w bankach. W Polsce potocznie nazywany "podatkiem Belki", wynosi 19%. We Francji władze chciały go podnieść do 60%.