Samolot linii Ryanair lądował awaryjnie na lotnisku w Mińsku. Jak się okazało, na pokładzie był opozycjonista Raman Pratasiewicz, który tuż po lądowaniu został zatrzymany. Odpowiada za to prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka. Bulwersujące zajście skomentował już Mateusz Morawiecki, a wcześniej Donald Tusk.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Zwróciłem się do Przewodniczącego Charlesa Michela o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dot. natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Awaryjne lądowanie samolotu w Mińsku
Decyzja o awaryjnym lądowaniu miała być ponoć podjęta przez samego Aleksandra Łukaszenkę. Powodem zejścia miała być fałszywa informacja o bombie na pokładzie. Po zejściu samolotu na ziemię zatrzymany został opozycjonista Raman Pratasiewicz, twórca kanału Nexta i Białoruś Mózg.
Portal Onliner.by podaje, że aktywista jest przetrzymywany na Białorusi m.in. jako osoba oskarżona na podstawie art. 293 Kodeksu karnego ("Masowe zamieszki") i art. 342 Kodeksu karnego ("Organizacja i przygotowywanie działań rażąco naruszających porządek publiczny lub czynny w nich udział").
Do zdarzenia w Mińsku odniósł się Donald Tusk. – Łukaszenka stał się zagrożeniem nie tylko dla obywateli swojego kraju, ale także dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Jego akt państwowego terroryzmu wymaga natychmiastowej i zdecydowanej reakcji wszystkich europejskich rządów i instytucji – napisał na Twitterze.