Wiecie, co jest teraz modne, prawda? Ekologia. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu otrzymanie do testów "prasówki" z napędem hybrydowym graniczyło z cudem. Teraz jest odwrotnie – ciężko pojeździć czymś, co nie ma za zadanie obłaskawić ekologów. I oto przed wami BMW X5 z napędem hybrydowym. Wątpię, że jest naprawdę ekologiczne, ale… to świetny samochód.
BMW X5 xDrive45e – bo tak nazywa się ten samochód – to duży SUV z napędem hybrydowym typu pług-in. Czyli takim, który możecie podładować z domowego gniazdka i potem śmigać po mieście na samym prądzie. Cicho, komfortowo, ekologicznie. Brzmi pięknie, prawda?
Wbrew pozorom inżynierom z Monachium nawet się to udało. O ile oczywiście przymkniecie oczy na to, że tak naprawdę jeździcie 2,5-tonowym klocem, którego produkcja nie ma nic wspólnego z ekologią, a na dodatek możecie za to auto kupić mieszkanie. Ale o tym poźniej. W każdym razie… to fajne auto.
1. Wygląda jak normalne BMW X5 Nikt tutaj nie szukał udziwnień na siłę. Hybrydowe BMW X5 wygląda dokładnie tak, jak choćby takie z silnikiem diesla. Pojawiło się kilka niebieskich akcentów (to modny kolor w elektromobinym świecie), dodatkowa klapka z gniazdem na wtyczkę od prądu i… to w zasadzie tyle.
Aha – zmniejszył się bagażnik. X5 Drive45e cierpi na ten sam kłopot, co wiele innych zwykłych aut (czyt. niezaprojektowanych w tym celu) – trzeba było gdzieś upchnąć baterie. Na szczęście przestrzeń bagażowa nadal jest płaska, ustawną i po prostu duża – 500 litrów. Po złożeniu kanapy możecie sobie natomiast przyczepić napis TIR na grillu.
2. Jeździ szybko i komfortowo Wiecie, ile ten czołg waży? Tyle, ile waży czołg. No dobra, może nie aż tyle, ale 2,5 tony (dokładnie 2510 kilogramów) robi wrażenie.
Jak z tą masą radzi sobie silnik? Cóż, sprawia, że X5 wydaje się zaskakująco lekkie. Pod maską mamy bowiem sześciocylindrowy, rzędowy silnik o mocy 286 koni mechanicznych. Benzynowa jednostka o tej mocy już sama dość sprawnie poradziłaby sobie z tym autem, a jeszcze mamy tutaj jednostkę elektryczną.
Ten silnik ma 113 KM, więc łączna moc systemowa to aż 394 KM i 600 Nm. Silnik benzynowy chętnie ciągnie tego kloca do przodu, a elektryczny zapewnia charakterystyczny zryw. W efekcie ten duży, rodzinny SUV, który jest promowany jako ekologiczne auto, daleko od rodziny M, do setki rozpędza się w 5,6 sekundy. Dość, żeby na światłach zaskoczyć prawie wszystkich.
X5 xDrive45e jest jednak szybkie głównie na prostej. W zakrętach dają o sobie znać i masa auta, i zawieszenie. Które jest nad wyraz komfortowe, ale niekoniecznie daje poczucie pewności siebie przy nagłych manewrach. Mówiąc wprost – to nie jest sztywne auto. Pneumatyczne zawieszenie jest nastawione na komfort pasażerów, tylko trzeba po prostu poruszać się tym czołgiem z gracją.
3. Spalanie potrafią zaskoczyć… na minus Hybrydy plug-in są reklamowane jako ekologiczny wybór. Jako właściciel takiego auta możesz teoretycznie cały dzień poruszać się wyłącznie na prądzie i rzeczywiście – w tym aucie jest to możliwe.
Deklarowany przez BMW zasięg można oczywiście włożyć pomiędzy bajki (około 80 km na prądzie), ale przejechanie 50-60 kilometrów bez udziału silnika spalinowego jest tutaj jak najbardziej realne. Ilu z was pokonuje dziennie większe dystanse? No właśnie. A jeśli tak jest, to szukacie diesla
raczej – przynamniej w kwestii auta o tych rozmiarach.
Bateria o pojemności netto 22,3 kWh naprawdę daje sobie radę z tym autem. Aż szkoda, że jak to często bywa w kwestii hybryd pług-in, zabrakło szybkiego ładowania. Więc żeby odzyskać zasięg, auto jednak będzie musiało przestać noc pod gniazdkiem.
Spalanie to trudna kwestia. Generalnie jak to w przypadku hybryd plug-in, może być… i niskie, i wysokie. Niskie – bo może być nawet zerowe. Wysokie – bo przy rozładowanej baterii okazuje się jednak, że X5 to ciężki, niezbyt opływowy kloc z benzynowym, paliwożernym silnikiem.
Mówiąc dosadniej – na autostradzie bateria zostanie wyzerowana w kilkanaście minut jazdy. A potem X5 xDrive45e potrzebuje nawet 13-14 litrów bezołowiowej i to przy przepisowej jeździe. Dramat. Na szczęście bak nie został zmniejszony w hybrydowej wersji (popularna zagrywka) i nadal ma 69 litrów.
4. Luksusowo i… wcale nie tak drogo Generalnie trzeba jednak sobie powiedzieć wprost, że X5 w wersji plug-in aż prowokuje cię do zapomnienia o swoich dolegliwościach. To auto, w którym aż chce się być. Jest wielkie, wręcz przepastne, z pozycji kierowcy nie wydaje się mniejsze od przeskalowanego X7. Doskonale jeździ (jeśli nie nastawiacie się na szalone manewry) i jest naprawdę, naprawdę komfortowe.
Cały szereg asystentów i systemów bezpieczeństwa jest oczywiście na pokładzie, chociaż i tak moim ulubionym bajerem są laserowe świata, które dosłownie zamieniają noc w dzień. Aż chce się jeździć po zmroku.
I co ważne – za cały ten ekologiczny sznyt BMW nie każe sobie szczególnie dopłacać. To znaczy – to nie jest tanie auto, ale cena jest porównywalna z wysokoprężnym xDrive 40d, czyli trzylitrowym dieslem o mocy 340 KM.
I co prawda ten egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, jest mocno doposażony i kosztuje niema pół miliona, to jednak… tego auta trudno nie lubić.
BMW X5 xDrive45e na plus i minus:
+ Osiągi + Komfort jazdy + Rozsądny zasięg na baterii + Cena podobna do porównywalnego diesla - Wysokie spalanie przy pustych akumulatorach