– Na mszy pojawił się ksiądz przysłany przez biskupa, który poinformował nas, że zniknęły pieniądze z parafialnej kasy – relacjonował jeden z wiernych opolskiej parafii. Co stało się z zaginionymi funduszami? Okazało się, że proboszcz zainwestował wszystko w kryptowaluty i w ten sposób stracił nie tylko pieniądze parafialne, ale też własne oszczędności, a nawet gotówkę pożyczoną od innych osób.
Proboszcz parafii w Opolu-Sławicach służył tam od trzech lat. Duchowny zdążył zdobyć zaufanie wśród wiernych, dlatego informacje, które parafianie usłyszeli podczas niedzielnej mszy, były wyjątkowo zaskakujące.
– Na mszy pojawił się ksiądz, przysłany przez biskupa, który poinformował nas, że zniknęły pieniądze z konta parafii. Przeżyliśmy szok, gdy okazało się, że upłynnił je nasz proboszcz, który zresztą pojawił się na tej mszy – relacjonował w rozmowie z gazetą "Nowa Trybuna Opolska" jeden z wiernych z parafii św. Jana Nepomucena w Opolu-Sławicach.
Opolskiej gazecie udało się skontaktować z administratorem parafii. To właśnie z jego relacji wynika, że proboszcz stracił pieniądze inwestując w kryptowaluty. – W parafii planowano inwestycje. Ksiądz liczył, że w szybki sposób pomnoży pieniądze, dzięki czemu łatwiej będzie te inwestycje sfinansować – przekazał ks. dr Andrzej Ochman, który będzie zarządzał parafią do czasu powołania nowego proboszcza.
Okazało się, że duchowny, inwestując w kryptowaluty, padł ofiarą oszustów. Co więcej, ksiądz stracił w ten sposób nie tylko pieniądze parafialne, ale również własne oszczędności i gotówkę pożyczoną od innych osób, w tym od parafian. Nie wiadomo, ile w sumie zainwestował proboszcz, ale, jak wstępnie wyliczono, sama parafia straciła ponad 16 tys. złotych.
Jakie konsekwencje poniesie duchowny? – Ustalenie jest takie, że sprzeda samochód, żeby pokryć choć część zobowiązań. Myślę, że będzie je spłacał przez wiele lat, ale już nie jako proboszcz – poinformował ks. Joachim Kobienia, rzecznik prasowy opolskiej kurii.